Reklama

Badania naukowe nie kłamią. Pierworodny jest najmądrzejszy. To znaczy, ma najwyższe IQ z całego rodzeństwa (jakieś 3 pkt. wyższe niż pozostali). Dowiedli tego Norwegowie w 2007 roku – Petter Kristensen i Tor Bjerkedal – po przebadaniu 2500 pierworodnych. Ta teoria ma swoje bardzo proste uzasadnienie. Pierwszemu dziecku rodzice poświęcają najwięcej czasu. Zresztą, ma ich tylko dla siebie, co też nie jest bez znaczenia.

Przykładają się do wychowania i pielęgnacji jak nigdy, bo przeczytali mnóstwo książek i postępują zgodnie ze światłymi poradami i najnowszymi trendami. Robią to „zgodnie z instrukcją”, bo nie mają doświadczenia w opiece nad noworodkiem. Wolą poszerzyć swoją wiedzę, sięgnąć po poradę czy książkę, bo wtedy czują się bezpieczniej. Ale też (w sumie rozsądnie) po to, żeby dziecku nie zrobić krzywdy i przede wszystkim, żeby cieszyć się rodzicielstwem.

Bezpiecznie

Dlatego pierworodni najcześciej lądują na bezpiecznych, prestiżowych posadach. Postępują zgodnie z regułami i często tym, co wypada. Nie są skłonni do zbytniego ryzyka w życiu. Raczej pielęgnują strefę komfortu. Najczęściej dlatego, że rodzice – drżący o bezpieczeństwo pierwszego dziecka – wiele zabraniali, chuchali, dmuchali i hmmm… nadopiekuńczo reagowali w wielu sytuacjach.

To wszystko zupełnie naturalne zachowania przy pierwszym dziecku. Jeśli myślisz, że ta sytuacja może dotyczyć ciebie, posłuchaj podcastu: Jak rozpoznać czy jestem nadopiekuńczą mamą?

Konsekwencją tej opieki jest wytworzenie w głowie dziecka pewnego rodzaju obawy przed podejmowaniem ryzyka. Pierwsze dziecko ma najcześciej zakodowane: Nie świruj, bo można się skaleczyć. I nie świruje.

Chcesz porozmawiać z pedagogiem on-line? Kliknij po więcej informacji»

Nawet kiedy widzi (już potem) młodsze rodzeństwo, skaczące w przysłowiowy ogień. Też nie świruje, choć pozwala sobie na odrobinę luzu. Jednak potrafi sobie własne wycofanie (obawę) wytłumaczyć względami bezpieczeństwa np. To nierozsądne. To niebezpieczne. W tym tłumaczeniu najcześciej upewniają rodzice: Tak, ten najstarszy jest taki opanowany i spokojny.

Jedyny

Pierworodni miewają w sobie sporo z jedynaka. Wiele zależy od różnicy wieku miedzy dziećmi, ale i tak – jeśli chodzi o uwagę rodziców, zaangażowanie i czas – ci pierwsi zawsze już pozostaną na uprzywilejowanej pozycji. Nawet jeśli ta różnica jest mała, choćby rok. Nawet jeśli dziecko nie ma prawa pamiętać, że przez jakiś czas było jedynakiem, to pewne elementy zachowania zostały w jego głowie zakotwiczone. Przecież pierwsze miesiące życia mają ogromne znaczenie dla dalszego rozwoju psychicznego i fizycznego każdego człowieka.

Pewniak

To ma wpływ na poczucie bezpieczeństwa i pewności siebie. Najcześciej jedynacy są pewni siebie i swojej wartości. Ma to też związek z uwagą rodziców, której (przynajmniej przez jakiś czas) nikt nie rozpraszał. Bywa i tak, że pierworodni są przesadnie pewni siebie. Aż do zarozumialstwa.

To dlatego, że (w przeciwieństwie do młodszego rodzeństwa) nie mają nad sobą kogoś, kto robi lepiej, szybciej, więcej. Nie irytują się obecnością kogoś lepszego w tym czy tamtym (oczywiście rodzice wypadają z tej kategorii). Nie porównują swoich umiejętności do innego dziecka w domu. Jeśli już, to potem do młodszego, co zawsze wychodzi na plus na starszaków. Siłą rzeczy – potrafią więcej.

Ambicje

Pierworodni często postawieni są w sytuacji, w której rodzice dociążają ich swoimi oczekiwaniami i ambicjami. Są czesto małą kopią rodziców. To oni w pierwszej kolejności, są brani pod uwagę przy przejęciu rodzinnego biznesu. Czasem już od wczesnego dzieciństwa, rodzice drukują w głowach pierworodnych, ich zawodową ścieżkę.

Dlatego to ludzie bardzo ambitni, dla których wielką wartość stanowią prestiż i społecznie pojęty sukces. Taki akceptowany przez środowisko, w którym żyją. Dla spełnienia oczekiwań (czy to własnych, czy po cześci tych rodzicielskich) potrafią poświęcić bardzo wiele, czasem życie rodzinne i przyjaźnie (Alfred Adler, Michael Grose, Why First-borns Rule The World And Last-borns Want To Change It).

Te ambicje wiodą ich często na szczyty kariery, gdzie ważnym czynnikiem spełnienia jest bycie liderem. Najlepsze co można zrobić dla pierworodnego, to pokazać mu, gdzie trzeba się w tym pędzie zatrzymać, bo pewne sprawy nie są warte poświęcenia. Może nawet lepiej niż słowa, zobrazują to stwierdzenie nazwiska znanych pierworodnych. To m.in. Bill and Hillary Clinton, George W. Bush, Saddam Hussein, Benito Mussolini, Adolf Hitler (on akurat był pierwszym dzieckiem w rodzinie, które przeżyło, co oczywiście stawia go w roli pierworodnego).

Konkurencja

Dla każdego pierworodnego przychodzi jednak drastyczny moment, kiedy pojawia się konkurencja, czyli drugie dziecko. Nieważne, jak bardzo przygotujesz starszaka na tę sytuację. Ostatecznie ląduje w miejscu, gdzie trzeba walczyć o uwagę rodziców. I walczy, bo nic innego mu nie pozostało.

Konsekwencją walki o uwagę rodziców może być chęć wykazania się w jakiejś dziedzinie np. w szkole. To kolejny powód, dla którego pierworodni mają lepsze oceny i ogólnie lepiej sobie radzą z edukacją. Im bardziej zależy niż młodszym dzieciom, bo dla nich to sposób na „zaskarbienie miłości rodziców”. Jest im też łatwiej to osiągnąć, pamiętaj, że zazwyczaj mają wyższe IQ niż pozostałe dzieci.

Naj

Konsekwencją chęci zaskarbienia sobie uwagi rodziców, jest też bycie tym grzeczniejszym. Starszy czuje, że musi się bardziej niż dotychczas, postarać. Że w jakiś sposób musi zapracować na pochwałę i zainteresowanie ze strony rodziców. Bardzo dobrym – zdaniem dziecka — pomysłem, jest właśnie bycie wzorowym, grzecznym, bycie takim dzieckiem, jakie chcieliby mieć rodzice.

To sposób, który jednak nie zawsze działa na rodziców, tak jak pierworodny zaplanował. Czasem okazuje się, że bycie grzecznym przynosi odwrotny skutek. Jak coś spsocisz, to się tobą wszyscy interesują. Jak się kłócisz z młodszym – tym bardziej. A kiedy grzecznie rysujesz w pokoju, to nikt nawet nie zajrzy. Nie ma wrzasku, nie ma po co zaglądać. Bywa więc, że pierworodny zmienia taktykę i zaczyna rozrabiać, choć nawet za tym nie przepada. Taki akt desperacji, który też się zdarza.

Jednak częściej spotykana jest ta pierwsza postawa – „na grzecznego”. Ona z kolei, napędza koło (oczekiwań, ambicji, emocji), które od urodzenia powoli się rozkręca. Gdy pojawia się kolejne dziecko, koło zaczyna pędzić coraz szybciej. Napędzane z jednej strony przez rodziców, a z drugiej przez pierworodnego, pragnącego zdobyć ich uznanie. W końcu temu grzecznemu dziecku zaczyna brakować sił. I tu ważne jest wsparcie ze strony świadomego rodzica.

Często rodzicielska presja związana z ambicjami i oczekiwaniami „grzeczności” wcale nie słabnie. Nawet jeśli nie chcesz jej wywierać, to jakoś tak automatycznie się dzieje. Jedynacy i pierworodni wiedzą (choć tego nie mówisz), że zależy ci na dobrych stopniach, wysportowanej sylwetce i ogólnym porządnym zachowaniu. Dziecko z kolei chce być zgodne z twoimi oczekiwaniami, bo chce zasłużyć na uwagę i pochwałę. I tak to się kręci, czasem do końca życia.

Kiedy jednak pierworodny dochodzi do wniosku, że oczekiwania są zbyt wysokie i nie podoła albo, że konkurencja jest za duża, bo np. młodszy jest utalentowany, lepszy w wielu dziedzinach, wtedy poddaje się i rezygnuje ze swojej roli.

Oczywiście dzieje się to bardziej na poziomie podświadomości dziecka niż świadomej kalkulacji. Wtedy robi obrót o 180 stopni i próbuje wszystkiego innego, czyli bycia tym niegrzecznym indywidualistą. To z kolei zaburza też rolę pozostałych dzieci, bo wakat na stanowisku grzecznego zwalnia się. Ktoś musi go obsadzić i naczęściej chętny szybko się znajdzie.

Nauczyciel

Oprócz walki o uwagę rodziców, trzeba też zawalczyć o swoje zabawki i terytorium. Dla dziecka, które do tej pory miało wszystko dla siebie, może to być problem. Im mniejsza różnica wieku, tym szybciej dziecko dostosowuje się do nowej sytuacji. Na początku może to być walka wręcz, czyli np. bicie, szarpanie, odpychanie. Rodzice szybko uświadomią pierworodnemu, że o takich akcjach w stosunku do nowo nardzonego dziecka, nie może być mowy.

Wtedy zaczyna kombinowa, szukać innych sposobów i dochodzi do wniosku, że tłumaczeniem można też sporo zdziałać. Może jeszcze nie na etapie pierworodny – niemowlak, ale potem już tak. Dobrym aspektem posiadania młodszego rodzeństwa jest fakt, że dziecko tłumacząc tym młodszym jak żyć, jakie są zasady, jak się bawić i czego ruszać nie wolno – po prostu ucząc – wykształca w sobie spory zasób słownictwa.

Dodatkowo, wykształca też umiejętność łatwego (przekładania na prosty język skomplikowanych rzeczy) opowiadania o świecie. Wiele wyjaśnia młodszym i to nie może być zbyt skomplikowane wyjaśnianie, tylko takie żeby zrozumieli (Herrera, N., C., Zajonc, R. B., Wieczorkowska, G., Cichomski, B., 2003, Beliefs about birth rank and their reflections in reality. Journal of Personality and Social Psychology).

Zaczyna się od wyjaśnienia (i to bardzo dokładnego) dlaczego młodsi nie powinni ruszać zabawek czy innych rzeczy starszaka. A potem to już z górki. Wyjaśni wszystko lepiej niż niejedna encyklopedia. Nauczy pluć, przeklinać. Ucząc, obserwuje małego człowieka i koryguje błędy. Zachęca do powtarzania czynności, choć tylko do pewnego stopnia. Bo nie może tak być, że młodszy nauczył się coś robić lepiej niż starszy. Wtedy starszy cierpli.

Dorosły pierworodny

Jeśli rodzice nie skupią się ma emocjach pierworodnego, może wyrosnąć na zgorzkniałego, zazdrosnego człowieka. Będzie miał pretensje do rodziców, za brak zainteresowania i stawanie zawsze po stronie młodszego.

Będzie też miał ogromny żal (może nawet zawiść) do młodszego dziecka, za odebranie uwagi rodziców. Takie myślenie może się zresztą przydarzyć każdemu dziecku, niezależnie od kolejności urodzenia, bo tu w grę wchodzą mocno postawy rodzicielskie. Skrzywdzony w ten sposób pierworodny może mieć problemy ze zbudowaniem trwałego związku w dorosłym życiu, bo nie będzie potrafił zaufać partnerowi i np. bezpodstawnie oskarżał o zdradę, maskując tym swoją niepewność.

Chcesz dowiedzieć się więcej o pozostałych dzieciach w rodzinie? Proszę bardzo.

Jak kolejność urodzenia wpływa na zachowanie dzieci i dorosłych?

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:

  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.