Reklama

Mówi się, że rodzina zaczyna się wtedy kiedy pojawia się dziecko. Taka jest oficjalna wersja i tego możemy się trzymać na blogu Tylko dla Mam. A kiedy zaczyna się „prawdziwa” rodzina? 

Zanim urodziłam dziecko wydawało mi się, że właśnie wtedy, ale potem dowiedziałam się, że niekoniecznie. I tak jest do dziś. Kiedy słucham i patrzę dookoła, to czasem się zastanawiam, czy bycie rodzicem jednego dziecka zalicza się do macierzyństwa, czy jeszcze nie? Cy jeszcze trzeba coś światu udowodnić? 

Dlaczego się nad tym zastanawiam? Ano dlatego, że ciągle słyszę pytanie o drugie (i trzecie, i czwarte) dziecko. No dobrze, koło czterdziestki (mojej, nie ich) przestają pytać, jedynie dyskretnie (ze współczuciem) kiwając głowami. Ale pisząc ten tekst byłam młodsza więc pytania ciągle wybrzmiewały i na nich się przez chwilę zatrzymajmy. 

Ludzie nie są taktowni

Te pytania… nie jest to mój wewnętrzny głos. To prawdziwe głosy dobiegające z ust znajomych, rodziny, dalszych znajomych i nawet obcych ludzi.

Nie, nie mam paranoi, ludzie po prostu ciągle pytają. Zresztą nie tylko mnie. Marka też. Nie tylko nas. Każdą świeżo upieczoną mamę i tę już z jakimś stażem. Jakby czekali, aż podejmiemy jedynie słuszną decyzję. Mówię o sytuacjach, kiedy decyzja jest zależna od rodziców, a nie np. natury, problemów ze zdrowiem, niepłodnością itd. Oczywiście każdy podejmuje ją zgodnie ze swoimi pragnieniami i marzeniami. Nam we we trójkę jest dobrze.

Jakie teksty najczęściej słyszą mamy jedynaków?

I co odpowiadać w takiej sytuacji?

„Kiedy następne?”

Ot, tak po prostu, jakby to było oczywiste, że ma być. Raczej nikt mnie nie pyta czy planuję następne, ale właśnie kiedy. Gdy odpowiadam, że nie planuję i że nigdy, to zaczyna się najlepsze. Patrzą na mnie i widzę, że mi nie wierzą. Przez kilka sekund myślą, że żartuję, ale potem (nie wybucham śmiechem) następuje pełna konsternacja.

No bo jak to? Udzielam najprostszej i najbardziej konkretnej odpowiedzi. W 9 na 10 przypadków jestem traktowana jak żartownisia lub wariatka: „Eeeee tylko tak mówisz”. Obcy ludzie nie wierzą, że mówię prawdę. Oczywiście nikogo nie przekonuję do swoich racji, ani że wiem o czym mówię. Nikomu nic do tego, ale bawią mnie te zaskoczone miny i ta szczera konsternacja. Bo to nie wiadomo, czy pouczać mnie, czy współczuć, czy pogrozić, żeby jednak odpowiedziała serio: „Kiedy”? 

Zapisz się na newsletter Tylko dla Mam i nie przegap żadnego artykułu »

„A zegar ci tyka…”

Tak, wiem. Dziękuję za światłą radę, znam się na zegarku i na kalendarzu. Tyka zresztą tak samo mi, jak i tobie. Pozwalam mu tykać bez żadnych obaw z mojej strony, a ty masz jakieś? Skupiam się na tym tykaniu szukając nowych wyzwań, marzeń i doświadczeń. Własnych. Każdemu radzę skupić się na własnych zamiast wmawiać innym, co jest dla nich najlepsze. 

Wierzę, że są mamy, które marzą o tzw. dojrzałym macierzyństwie, bo ono z pewnością różni się od wczesnego. Ja mam inne marzenia. Poznałam już smak macierzyństwa (niezbyt wczesnego i niezbyt późnego, bo urodziłam dziecko jako trzydziestolatka). Dla mnie przyszła pora na spełnianie kolejnych marzeń przy tym nieustannym tykaniu zegara. To takie proste, szkoda, że nie dla wszystkich. 

„Pięknie się bawią! Twoja córka na pewno chce mieć rodzeństwo”

Hmmm, jeden z moich ulubionych tekstów, bo jak wiadomo wszyscy dookoła wiedzą  l e p i e j, czego potrzebuje i chce moje dziecko. Na szczęście, my się z Karoliną świetnie dogadujemy i wiem, że ona nie bardzo marzy o rodzeństwie. Ma inne marzenia, o których dużo rozmawiamy, ale siostra lub brat, to tylko wymyśleni. 

Jeśli ktoś się ma zamiar teraz zmartwić tymi wymyślonymi dziećmi, zapraszam do przeczytania artykułu o stereotypach na temat jedynaków >>

Zresztą, nawet gdyby to było marzenie mojego dziecka, to jeszcze wciąż nie jest powód do zachodzenia w ciążę. Rodzice też powinni mieć coś do powiedzenia w tej sprawie. A wygląda na to, że nie bardzo mają, oczywiście zdaniem wszystkich żałośnie kiwających głową nad losem biednych jedynaków.

To, że jedynaczka lub jedynak fajnie się bawi z drugim dzieckiem, jest powodem do radości, ale na pewno nie jest powodem do sprawiania jej prezentu w postaci brata lub siostry.

„Zobacz jak do twarzy ci z chrześniakiem na rękach. Koniecznie musicie mieć chłopczyka do parki”

Rany! Jak się ma jedynaczkę (i to odchowaną nieco), strach wziąć do na ręce jakiekolwiek dziecko, a już na pewno chłopca. Najczęściej oczywiście zdarza się to przy uroczystościach rodzinnych, co ma swoje dobre i złe strony.

Dobre są takie, że uroczystości odbywają się dość rzadko, da się przeżyć. Złe są takie, że podczas tych zgromadzeń jest zazwyczaj sporo rodziny, która bez najmniejszych skrupułów udziela cennych rad lub rzuca nietaktowne uwagi. Akurat moja rodzina jest w porządku, ale jeśli takie spotkania to dla ciebie wielki problem, koniecznie zerknij na artykuł pt. Jak przetrwać trudne spotkania rodzinne? >>

A do tego wszyscy mają aparaty (telefony) więc kiedy biorę jakieś dziecko na ręce, to w zasadzie czuję się jak celebrytka na ściance. Flesze migają z każdej strony. Jasne, że mi do twarzy z dzieckiem. Mało komu nie jest do twarzy z bobasem. Ale oczywiście już mniej twarzowo wyglądam po nieprzespanych nocach, kolkowych bojach, kaszkowych pluciach i całej codzienności macierzyńskich cieni, o których jakoś rzadziej ktokolwiek wspomina. 

„Dlaczego nie chcecie drugiego dziecka? Nie jesteście szczęśliwi?”

Łoł, to jest gruby kaliber nietaktu. Nie wiem dlaczego szczęście należy odmierzać ilością dzieci w rodzinie? Nie pojmuję. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, być może właśnie dlatego, że mamy jedno dziecko. Nie widzę macierzyństwa jako pasma udręk, bo każdy dzień z maluszkiem cieszył mnie ogromnie, a teraz każdy dzień z kilkulatką cieszy równie mocno. To niewątpliwie cudowne doświadczenie, którego nie da się opisać na żadnym blogu, bo każda matka czuje to inaczej.

Ale nie będę udawać, że nie raduje również to, że dzisiaj nie muszę wstawać już w nocy, zmieniać pieluszek, spędzać większości dnia na podłodze, planować dnia według drzemek i butelek z mlekiem, spacerować z torbą wypełnioną smoczkami, pieluszkami, maskotkami, napojami i słuchać jakie te matki chciewe, leniwe, bo kiedyś to było gorzej. 

Cenię sobie ten rodzaj wolności. Tym bardziej, że znam smak jej ograniczenia związanego z pojawieniem się na świecie dziecka. Dzięki tej wolności mogę pracować z innymi dziećmi, poprawiać ich życie, pisać książki, prowadzić bloga, więcej podróżować (wiem, dziecko nie dla każdego jest ograniczeniem w podróżach, ale dla mnie akurat tak). Dziecko jest moim wielkim szczęściem, które doceniam z wielu powodów. Ale nie jest  j e d y n y m  powodem do szczęścia więc żebym się czuła szczęśliwa, nie muszę mieć kolejnej pociechy.

„Widzę jak patrzysz na tę bawiącą się gromadkę. Zróbcie sobie kolejne i będziesz to miała w domu”

Jaaaasne. To, że na coś patrzę z zachwytem wcale nie znaczy, że chcę to mieć w domu. Zachwycają mnie też zabawne pandy i zachód słońca nad morzem, ale to nie znaczy, że chcę mieć pandę w domu i mieszkać nad Bałtykiem.

Dzieci zachwycają mnie w dużej części z zawodowego punktu widzenia i nieraz wyłącznie pod tym kątem je obserwuję. Często taka obserwacja jest inspiracją do napisania artykułu lub nagrania odcinka podkastu Tylko dla Mam

Jednak w oczach czujnego obcego, zawsze (ale to zawsze) moje patrzenie ma związek ze skrytym marzeniem o kolejnym dziecku. A ja tak naprawdę, to czasem marzę, żeby ci czujni obcy, byli tak samo czujni kiedy słyszą płacz bitego dziecka, widzą dawanie klapsów „wychowawczych”. Jakoś wtedy ta czujność, jakby mniej wyczulona się robi…

„Kiedyś pożałujesz, że nie miałaś więcej dzieci”

I jak tu odpowiedzieć na taką złotą radę? Ignoruję, jednym uchem wpada, drugim wypada. Przecież to nie jest tak, że matki jedynaków nie przemyślały sprawy. Że zdają się na ślepy los i już. Założę się, że matki jedynaków mają macierzyństwo (w sensie ilości dzieci) lepiej przemyślane niż niejedna liczna rodzina, gdzie dzieci „jakoś się trafiły” bez planowania.

Tak samo mogę pożałować, że nie skakałam ze ze spadochronem, nie zostałam kasmonautką i nie jadłam wystarczającej ilości czekolady. Tak samo kiedyś pewnie jakaś mama gromadki dzieci zatęskni za sylwetką, wolnością, rzeczywistością „sprzed dzieci”. I to jest w porządku.

Każdy w życiu kiedyś czegoś przez chwilę pożałuje, bo życie składa się z wyborów. W moim przypadku jest o tyle inaczej, że w sumie ciągle pracuję z dziećmi, myślę o nich, piszę, rozmawiam z rodzicami i w zasadzie całe moje życie kręci się (i tak pozostanie) wokół dzieci. Do tego stopnia, że szukam chwili wytchnienia w nieco bardziej dorosłym świecie zainteresowań, potrzeb i spełnienia.

„Duża rodzina to fajna rodzina”

Zgadzam się z tym oczywiście, ale wiem też, że mała rodzina to fajna rodzina. Ja w zasadzie nie miałam nigdy małej rodziny, bo mam brata, wychowywałam się z kuzynami. Razem w przedszkolu, razem w szkole. I było świetnie. Koniecznie zerknij na artykuł o kolejności urodzenia. Sporo tam o roli, w jaką wbijani są jedynacy. Ale też sporo można się dowiedzieć o sobie i – takich, a nie innych – powodach patrzenia na świat, macierzyństwo.

Mała rodzina to dla mnie odkrycie, które daje ogromną radość z wielu powodów. Mam czas dla córki. Mogę się na niej skupić z całą energią i pełnym zaangażowaniem. Wiem, czym jest radość z macierzyństwa. Realizuję się zawodowo kiedy dziecko jest w przedszkolu (dziś w szkole).

Kiedyś myślałam, że z czasem zapragnę gromadki biegającej po domu. Ale jest zupełnie odwrotnie i zamierzam tej intuicji słuchać, bo chcę żyć w zgodzie z sobą, a nie z tym, co inni uważają za dobre dla mnie i mojej rodziny. 

Książki dla mamy jedynaka

Zebrałam kilka książek, po które możesz sięgać w wolnych chwilach. Dotyczą budowania poczucia pewności siebie, własnej wartości i wychowania.

Pewnie jak się ma dużą rodzinę, to też słyszy się najróżniejsze komentarze. A ty jaką masz rodzinę: dużą czy małą? Jakie nietaktowne komentarza słyszałaś? 

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:

  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.
Tytuł
Mama jedynaka
Opis
Mama jedynaka
Autor