Reklama

Większość książek o świętach opisuje radosne przygotowania i rodzinną atmosferę. Czasem jednak przecież zdarzają się rodziny, w których nie ma taty. I nigdy nie było. Wydaje mi się, że w książce Prezent dla Cebulki, święta są tylko pretekstem do poruszenia bardzo ważnego tematu.

Niepełna rodzina, czyli taka, w której brakuje mamy albo taty. Zdarza się i to dość często, choć dość rzadko o tym głośno rozmawiamy. Czasem jest to rozwód, czasem śmierć w rodzinie, a czasem po prostu taty nigdy nie było.

Gdzie jest tata Cebulki?

Przecież musiał być, skoro pojawiło się dziecko. Ano właśnie… był mężczyzna, była kobieta, była jedna noc, ale taty – w tej całej akcji – naprawdę nigdy nie było. Bo przecież tatą nie zostaje się w momencie zapłodnienia. Żeby zostać tatą, trzeba przynajmniej wiedzieć, że ma się syna.

To jest opowieść o chłopcu, który nigdy nie miał taty. Mama pojechała kiedyś do Sztokholmu, poznała mężczyznę, którego tak naprawdę nie miała ochoty poznawać dłużej, niż jedną noc. Potem pojawił się Stig. Mówią na niego Cebulka.

Marzenie Cebulki

Cebulka czuje się bardzo źle z tym, że nie ma i nigdy nie miał, taty. Bardzo tęskni za osobą, której nigdy nie poznał. Widzi innych tatusiów i zwyczajnie zazdrości innym dzieciom, że ich mają. Nie radzi sobie z emocjami i mimo najlepszych chęci mamy, popada w tarapaty.

To są takie przedświąteczne tarapaty: koledzy, prezenty, niespełnione marzenia. Cebulka – oprócz tego, że marzy o tacie – marzy też o nowym rowerze. Inni mają, a on nie ma. Podobniej jak z tatą. Jednak mama i tego marzenia nie może spełnić, bo zwyczajnie nie ma pieniędzy.

Cóż może zrobić kilkulatek postawiony w takiej sytuacji? Może się buntować. To bardzo sensowne i chyba jedyne rozwiązanie. Kilkulatkowi zależy na tym, żeby nie czuć się wyobcowanym z grona rówieśników. Jednak, jeśli wszyscy mają tatę, a on jeden nie, to siłą rzeczy, nie dopasuje się. Choćby bardzo chciał.

Ten prezent jest inny

Najczęściej jest tak (w tym przypadku też), że inne dzieci na to nie pozwalają. Inne dzieci, które nie rozumieją sytuacji Cebulki i którym nie brakuje w zasadzie niczego, dużo komentują, ale chyba mało rozumieją. Dlatego ta opowieść jest wzruszająca i przygnębiająca zarazem.

To jedna z tych książek, które można czytać przez cały adwent, bo ma akurat 25 rozdziałów i szczęśliwe zakończenie na pierwszy dzień świąt. Wiem, że nie zawsze da się wytrzymać nie czytając całości od razu. Ale może spróbuj.

Ważny „Prezent dla Cebulki”

Dlatego, że jak będziesz czytać każdy rozdział osobno, dasz dziecku czas na przemyślenie zachowania i uczuć Cebulki. Nawet jeśli twoja pociecha nie znajduje się w tak trudnej sytuacji jak Stig, to ważne, żeby rozumiała. Żeby nie była tymi innymi dziećmi z klasy, które bez refleksji i zastanowienia nad tym, jak może czuć się wyobcowane dziecko, paplają co im ślina na język przyniesie.

Słowa mogą krzywdzić, dokładnie tak samo, jak czyny. Tak samo jak bicie, plucie i popychanie. Dzieci powinny o tym wiedzieć. Im starsze dziecko, tym ważniejsza staje się ta prawda.

Szczęśliwe (choć to też wymaga refleksji) zakończenie polega na tym, że Cebulka w końcu poddaje się i rezygnuje z poszukiwania prawdziwego ojca. Rozumie, że nie ma najmniejszej szansy na jego odnalezienie.

Za to tuż pod nosem,  ma kogoś, kto chce go pokochać i wart jest tego. W końcu odnajduje tatę. Tatą nie musi być biologiczny ojciec. Jako tata, może sprawdzić się także zupełnie inny mężczyzna.

I w ten świąteczny, zimowy sposób, niepełna rodzina ma szansę zamienić się w pełną. Trzymam za nich kciuki. Tak samo, jak za inne rodziny na podobnym zakręcie. Sięgnij po tę książkę jeśli jesteś na tym zakręcie. Nie tylko w czasie adwentu.

Ksiązka dla dzieci w wieku 6-10 lat. 
Autorka Frida Nilsson
Wydawnictwo Zakamarki

Sprawdź cenę i dostępność tej książki!

Data recenzji
Nazwa produktu
Prezent dla Cebulki
Ocena
41star1star1star1stargray