Bardzo lubię rozdawać upominki, dlatego zawsze cieszę się, gdy mogę zaprosić do zabawy, w której do zdobycia są same świetne rzeczy. Tym razem proponuję dwa tytuły: „Dogman” i „Dogman – Bierz go!” wydawnictwa Jaguar.
Aktywne Czytanie na IG
O rozdaniach najczęściej przypominam na Instagramie. Tam też pokazuję nowości, to co będę dopiero recenzować oraz to co na blogu się nie pojawi. Aktywne Czytanie od kuchni i w obrazkach znajdziesz również tam! Tu też robię rozdania książkowe.
Kliknij w zdjęcie żeby przejść do profilu na Instagramie.
Dogman
Historię Dogmana zaczynamy od zerknięcia do warsztatu autora. Dokładnie tak jak przy Kapitanie Majtasie, mamy tu Georga i Harolda, kumpli tworzących komiksy. Znają się od bardzo dawna.
Pewnego dnia przeszukując swój domek na drzewie znajdują pudło starych komiksów. A w nim pierwsze szkice Dogmana. Zaczynają czytać, wspominać, śmiać się. I tak powstaje pomysł żeby dać Dogmanowi drugie życie. Tym razem z lepszymi rysunkami i mniejszą ilością błędów.
Opowiedziałam o niej w recenzji
Tu jest zabawa
Chętnie podaruję komuś dwa tytuły: „Dogman” i „Dogman – Bierz go!” wydawnictwa Jaguar. Żeby wziąć udział w zabawie, napisz proszę w komentarzu odpowiedź na pytanie, połączeniem Ciebie i jakiego zwierzęcia chciałabyś/chciałbyś być, gdyby była taka możliwość? Dlaczego?
Zabawa trwa do 26 lutego. Wyniki podam po godz. 20.00. Zawsze zostawiam je w komentarzach na dole tej strony.
Sprawdź cenę i dostępność tej książki!


- Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
- Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
- Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
- Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
- Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.





Ja chciałabym być delfinem, bo to naprawdę mądre, piękne i przyjazne zwierzę. Uwielbiam delfiny za ich radość, ”uśmiech” i za to że potrafią nawet przybyć z pomocą człowiekowi. Są przy tym takie dostojne i ładne. No i potrafią pływać a ja nie. Gdybym była delfinem mogłabym oglądać to co pod wodą, ale i nad wodą oraz mieć kontakt z ludźmi i z całym podwodnym światem. To byłoby naprawdę ciekawe moc być delfinem.
Ja bym chciała być tygrysem 😀 mogła bym wtedy usuną zły obraz tego cudownego zwierzęcia które nierzadko jest złym charakterem.
A ja bym chciała żeby moje DNA było połączone z DNA karalucha! Byłabym niezniszczalna, odporna na wszelkie choroby, warunki pogodowe, byłabym wszystkożerna i niewybredna, a jednocześnie zachowywałabym te same wymiary ciała, a dodatkowo budziłabym postrach. Czułabym się jak superbohater 🙂
Ja chciałabym być misiem koala, mogłabym się wtedy tulic do wszystkiego co się da 😊 albo leniwcem bo uwielbiam spać 😄
Chyba stonogą. To dopiero by byla oszczędność czasu robić kilkanaście rzeczy za jednym razem. I ile rąk do pracy by bylo 😁
Chetnie zachowalabym swojego „ducha”, a ciało – kolibra. Kolibry są nieustraszone, symbolizują radość życia, dobro i szukają piekna w każdym dniu.
No i oczywiście – są wolne 💝
Taka mieszanka pozwoliłaby mi na spędzenie życia w harmonii, zgodnie z naturą i w pełni szczęścia.
Chciałabym być ptakiem, mogłabym podziwiać wtedy świat z góry 😍
No chyba, że zostałabym kogutem. Wtedy piała bym codziennie o 5 rano pod oknami każdego kto by mi podpadł 🤪
A ja chyba chciałabym być psem. W końcu pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Dzięki temu mogłabym wspierać bliskie mi osoby swoją przyjaźnią i lojalnością. Mogłabym pomóc dzieciakom uporać się ze swoimi emocjami poprzez swoją wierność i bliskość (o tak, pięciolatek to strasznie emocjonalna bestia). A ponieważ bardzo wcześnie wstaję do pracy to jako pies domowy mogłabym przesypiać większość doby (moje największe marzenie, ale do emerytury zostało mi jakieś 30 lat xD). Dodatkowo jako pies mogłabym zostać sławna -ot pies, który nie lubi mięsa. Mogłabym spać też w każdym łóżku, czy to w sypialni czy w pokoju dziecka, a zwłaszcza tam bez obawy, że łóżko się złamie (trzeba schudnąć w końcu ;( ). Mogłabym przytulać się do swojego najmłodszego właściciela. Pomyślałam o lizaniu po twarz, ale chyba brzmiałoby to źle, gdybym napisała, że mogłabym go lizać 😀 O i najważniejsze, nie musiałabym sprzątać po sobie i innych! A jedzenie zawsze czekałoby na mnie w misce.
Być słoniem to wielka rzecz,
można bezkarnie dużo zjeść:
czekolady i lodów bez liku,
a na trąbie nosić banany w koszyku.
Mogę dumnie kroczyć z podniesioną głową
i być za pan brat z cudowną i dziką przyrodą.
Ale gdzie schować się będę mógł,
gdy myszka stanie u mych stóp?!
Ja + sokół = matka sokole oko
Może w końcu udałoby mi się dostrzec w pore wszystko co robią moje małe szkraby 😀
Moze sie to wydać śmieszne ale pierwsze co przyszlo mi na myśl to kaczka😂 może dlatego że panicznie boję się wody i nie umiem pływać i zazdroszcze tym ktoży to potrafią. Chciałabym poczuć jak to jest móc unosić sie w wodzie wodzie zrelaksowanym bez lęku😊
Zdolności chomika, to jest coś czego mi brakuje. Byłabym tak szybka, że spokojnie dogodnie syna na rowerzw. Razem z synami kopalibyśmy najgłębsze doły na osiedlu. No i najważniejsze, mogłabym jedzenie w policzkach nosić😂 Dzieci żywią się energią z kosmosu, a ja potrzebuje się posilić 😉
Złotą Rybką- gdyż mogłabym spełniać życzenia!!! a dodatkowo nie narzekałabym na efekt uboczny bycia Syreną 🙂
Jestem mamą wymagającego sześciolatka i nieodkładalnej trzy miesięcznej córeczki. Może dlatego, że staram się opanować moje kochane potworki i padam ostatnio z nóg to pierwsze o czym pomyślałam był leniwiec 😅 A tak naprawdę to fajnie byłoby zamienić się w geparda. Najszybszy a jednocześnie poruszający się z gracją. Dostojny i niebezpieczny. I to kocie spojrzenie..
Połączenie mnie i…… Orła… Świat z lotu ptaka jest jeszcze piękniejszy. Mogłabym choć trochę poszybować nabrać oddechu i dystansu
Dwugłowiec – pamiętacie to zwierzę z książki „Doktor Dolittle”? Matka dwugłowiec to byłoby coś 😉 w moim przypadku po jednej głowie na dziecko😅
Ja najlepiej wpasowałabym się w skórę niedźwiedzia brunatnego 🙂 przespałabym całą zimę, a przebudziłabym sie tylko na małe co nieco i dalej chowałabym się w ciepłej jaskince. A w pobliżu hasałby moj niesforny mały niedźwiadek i po mojej głowie pewnie również 😀
A ja… Myślę ze chciałabym byc jak ciekawska świnka.. Która z zapałem poznaje świat i zawiera nowe znajomości:-) nigdy nie przejmuje się przeciwnościami losu i w nosie ma zdanie innych który w nią wątpią.. Tak samo jak ta świnka chcialabym wspierać swoje dwie pociechy i pokazywać im, że to od nich zależy jaki będzie ten świat..a kto znalazł przyjaciela ten znalazł skarb 🙂 poza tym świnki są urocze i bez wyrzutów sumienia mogą taplać się w błotku 😉 pozdrawiam Magda
Jeśli istniałaby możliwość połączenia mnie i pewnego zwierzaka, wybrałabym kameleona. Po setnym „mamo” zmieniałabym kolor na barwy maskujące mnie na tle kanapy. Jednocześnie jednym okiem mogłabym czytać książkę, a drugim zerkać cóż ta pociecha znów kombinuje pod stołem.
Aksolot-plaz,który przede wszystkim posiada wiele konczyn(Bardzo przydatne przy dzieciach),które kiedy straci dorastają.Ma również śmieszny wyraz….pyszczka?(chyba tak sie nazywa ta część ciala u salamandry),Wyglada jakby caly czas sie uśmiechała. Ma też zdolność do regeneracji różnych zranień nie tylko na kończynach ale też na sercu czy mózgu.Jest fascynująca.
Ololeniwiec – mogłabym w końcu się wyspać i mieć czas na czytanie książek 😁😁
Chyba chcialabym byc ptakiem, aby moc sie przemieszczac z jednego miejsca w drugie, kiedy tylko chce i bez koniecznosci wykupowania biletu pokladowego;) Poza tym widoki takiego ptaszka musza byc przepiekne i
zapewne daja niesamowite
wrazenie i gleboko zapadaja w pamiec. Cos pieknego:)
Hmm…. Sowa! Ja + Sowa. Symbol równowagi i mądrości, a przy okazji świetny drapieżnik potrafiący dostosować się do zmiennych warunków otoczenia. Obie lubimy tryb nocny życia, więc nie byłoby konfliktu interesu. Poza tym Sowa to moje szkolne przezwisko 😉
Marzyłoby mi się być kameleonem…to ciekawe tak wtapiać się w tło,żeby być niewidoczną 🙂 A jednocześnie sprawdziłabym, jak wyglądam w różnych kolorach 😀
Chciałabym być człowiekiem-orłem. Bardzo podoba mi się wizja wzbijania się w przestworza, obserwacji wszystkiego z góry i wolności jaka temu towarzyszy.
Psem, bo jest najbliżej ludzi
Chciałabym być pszczołą, podziwiam ich pracowitość 😁 ja + pszczoła = może w końcu porządek w domu😁 o który przy małym dziecku dość trudno. Chociaż sama nie wiem czy mój syn by nie prześcignął swojej mamy-pszczoły w rozrzucaniu wszędzie zabawek.
Fajnie jakbym zmutowała się z kameleonem, dzięki czemu byłabym bardziej plastyczna i dostosowywała się do każdej sytuacji i nic mnie nie mogłoby zaskoczyć:)
Na pewno nie kotem – większa potrzeba snu i leniuchowania nie jest wskazana przy byciu mamą 😉
Może więc wiewiórką? Szybką, sprawną i zwinną!
Dziękuję za zabawę, książki jada do Miki, autorki tego komentarza:
A ja chyba chciałabym być psem. W końcu pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Dzięki temu mogłabym wspierać bliskie mi osoby swoją przyjaźnią i lojalnością. Mogłabym pomóc dzieciakom uporać się ze swoimi emocjami poprzez swoją wierność i bliskość (o tak, pięciolatek to strasznie emocjonalna bestia). A ponieważ bardzo wcześnie wstaję do pracy to jako pies domowy mogłabym przesypiać większość doby (moje największe marzenie, ale do emerytury zostało mi jakieś 30 lat xD). Dodatkowo jako pies mogłabym zostać sławna -ot pies, który nie lubi mięsa. Mogłabym spać też w każdym łóżku, czy to w sypialni czy w pokoju dziecka, a zwłaszcza tam bez obawy, że łóżko się złamie (trzeba schudnąć w końcu ;( ). Mogłabym przytulać się do swojego najmłodszego właściciela. Pomyślałam o lizaniu po twarz, ale chyba brzmiałoby to źle, gdybym napisała, że mogłabym go lizać 😀 O i najważniejsze, nie musiałabym sprzątać po sobie i innych! A jedzenie zawsze czekałoby na mnie w misce.
Proszę o dane wysyłki na blog@tylkodlamam.pl 🙂
Dziękuję serdecznie!