Reklama

Na blogu Tylko dla Mam, bardzo często i dużo rozmawiamy o tym, jak pomóc dzieciom zrozumieć własne emocje. I dlaczego to takie ważne żeby potrafiły je nazywać i okazywać w sposób inny niż np. histeria czy niekontrolowane wybuchy złości. W takich zachowaniach nie ma niczego złego, ale bywaja męczące dla dzieci (i rodziców). 

Oczywiście wiele spraw zależy od wieku i to, jak toczą się niektóre akcje rodzinne, też od niego zależy. Gniew, złość i wszystkie te mniej lubiane emocje, są bardzo potrzebne i jednocześnie trudne. Nie ma się co oszukiwać, że rodzic słyszący po raz dziesiąty jednego dnia, że dziecko: nie chce, nie lubi, nie zrobi, nie umie, nie podoba mu się, trochę traci cierpliwość i zadaje sobie pytanie: Skąd oni biorą w tych gazetach te lukrowane opowieści o macierzyństwie?

Mam dwa pomysły na to żeby tych gniewnych sytuacji było mniej.

1. Unikaj trudnych sytuacji

Jak to zrobić? Przestań to robić. Zacznę trochę przewrotnie i powiem, że zamiast na siłę uczyć dziecko, jak sobie poradzić ze złością, można po prostu unikać konkretnych sytuacji. To, że człowiek głodny i zmęczony jest bardziej skory do wybuchów, już od dawna wiadomo. Co nie zmienia faktu, że czasem o tym zapominamy lub ignorujemy (my, rodzice), a przypomina nam się dopiero kiedy dziecko już przekroczy cienką granicę Krainy Złości.

Przez unikanie konkretnych sytuacji mam jednak bardziej na myśli dostosowanie wyzwań do wieku i możliwości dziecka. Widziałam ostatnio, jak rodzice na siłę wsadzali małego, płaczącego, przerażonego chłopca do basenu, tłumacząc mu, że inne dzieci w jego wieku potrafią pływać. I tak się zastanawiałam (czysto teoretycznie), czy ich świat by się zawalił, gdyby ten chłopiec nauczył się pływać za rok, dwa lub wcale?

Czasem dziecko nie jest gotowe

Unikanie sytuacji, na które konkretne dziecko nie jest gotowe, jest dobrą strategią. Do kogo należy decyzja o gotowości? Do dziecka i rodzica, to chyba jasne. Żadne książki, filmy i porady na nic się tu nie przydadzą. Jeśli wiesz, że twój pięciolatek bardzo źle znosi grę w karty ze starszym bratem, który zawsze wygrywa, to zaproponuj im inną grę. Pięciolatek zazwyczaj dość ciężko radzi sobie z przegrywaniem i rywalizacją. Sześciolatek często już za tym przepada, wystarczy poczekać jeden rok.

Więcej o nauce przegrywania i wygrywania, napisałam w artykule pt. Jak pomóc dziecku roadzić sobie z przegrywaniem? >>

Nie mówię o tym, żeby odpuszczać zawsze i za każdym razem kiedy dziecko ma jakieś trudności, w ten sposób unikać gniewu czy złości do końca życia. Nic z tych rzeczy. Mówię o wrażliwej obserwacji malucha, któremu czasem trudno sprostać naszym wyobrażeniom i oczekiwaniom, bo zwyczajnie jest na to za mały lub ma inne trudności. Najcześciej potrzebuje trochę więcej czasu, żeby dojrzeć albo kolejnego podejścia, innej metody. Nic na siłę.

2. Zapytaj dziecko i uszanuj odpowiedź

Zauważyłam, że dość rzadko stosuje się dzisiaj jedną ważną technikę komunikacyjną – pytanie. Jeśli masz w domu kilkulatka, zapytaj go, co może mu pomóc się uspokoić, gdy jest zdenerwowany. Zamiast tracić czas i energię na wychowawcze pogadanki, wyszukiwanie w internecie, czy półgodzinne dyskusje, które najcześciej jednym uchem wpadają, drugim wypadają, może warto zapytać u źródła.

Z każdej strony bombardują nas dziś techniki i pomysły na to, jak działać kiedy dziecko się złości. Sama sporo wyprodukowałam na tym blogu i oczywiście warto poznać np. 30 niezawodnych sposobów na uspokojenie dziecka >>

Jak się uspokoić?

Jednak przede wszystkim, warto zapytać dziecko. Zanim to zrobisz, usiądź na chwilę, zamknij oczy i powiedz na głos, co tobie pozwala się uspokoić kiedy jesteś w nerwach? Dla jednych to będzie wyjście z pokoju, dla innych szklanka wody, ktoś wyjdzie na balkon lub z psem na spacer. Mamy swoje sposoby, warto ich poszukać także dla własnych dzieci.

Jeśli znasz już swój pomysł na uspokojenie, usiądź teraz z dzieckiem i zapytaj. Może od razu na to nie wpadnie, bo to naprawdę trudne pytanie, ale po to się ma wspierającego rodzica, żeby pomógł szukać. Może twoja pociecha nie lubi jakieś zwrotu, którego za często używasz? Może woli się uspokajać w konkretnym miejscu? Może pomaga jej spacer albo telefon do babci i wyżalenie się? Każdy ma jakiś sposób.

O spokojnym miejscu potrzebnym w każdym domu, napisałam w artykule pt. Co zrobić, kiedy dziecko jest rozdrażnione i nie wiadomo, o co mu chodzi? >>

Posłuchaj dziecka

Ten pomysł z pytaniem (jakże odkrywczy) podsunęła mi ostatnio córka. Wiele wieczorów wkurzałyśmy się na siebie, o koniec kąpieli. Ją denerwowało to, że ma wychodzić, kiedy przecież świetnie się bawi, a ja jej marudzę nad uchem. Mnie denerwowało, że siedzi tam w nieskończoność i nie reaguje na moje prośby.

Pewnego dnia, w trakcie takiej kłótni, ona powiedziała, że ją denerwują moje słowa: Wychodź wreszcie. Ja powiedziałam, że jakoś jej to muszę przecież komunikować i zapytałam czy ma na to inny pomysł. Powiedziała, że zamiast o tym mówić, mogę ustawić drzwi od łazienki w konkretny sposób i ona będzie wiedziała, że to już czas skończyć zabawę, a nie będzie słyszała mojego ponaglania. Od tego dnia wieczory są u nas spokojne. Ona wychodzi zadowolona, ja się nie irytuję. Do dziś nie mogę uwierzyć, że to było takie proste.

Oczywiście, że nie u każdego zadziała i nie zawsze da się coś takiego ustalić. Ale tak z ręką na sercu, kiedy na spokojnie ostatnio próbowałaś? Oczywiście, że pluję sobie w brodę, bo nie wpadłam na to wcześniej. Bywa, że tak się rodzicielsko, rutynowo i wychowawczo zapętlamy, że umykają najważniejsze sprawy. W wielu przypadkach naprawdę wystarczy zapytać małego człowieka i zaufać, że potrafi znaleźć rozwiązanie w trudnej sytuacji.

I mam wrażenie, że tak jak dzieciom czasem przyczepiamy karteczki lub rysunki przypominające o codziennych obowiązkach, tak sobie też powinniśmy takie przyczepiać, tylko z tekstami przypominającymi o oddychaniu, zaufaniu i dystansie. Ja sobie poprzyczepiałam w kilku bardzo widocznych miejscach.

Podcast dla rodziców

Jeśli masz ochotę posłuchać trochę więcej o samej złości, jak sobie z nią radzić, jak unikać, czy unikać, zaproaszam do rozmowy, którą prowadziłam z Piotrem Zagórowskim w jego podkaście Tato na Wyspach. 

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:

  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.