Reklama

Bardzo często rozmawiamy o emocjach na blogu Tylko dla Mam. Kiedy w praktyce rodzicielskiej przychodzi do ich zdefiniowania, niekoniecznie wiemy, od czego zacząć. Bo czym właściwie są emocje? Skąd się biorą i dlaczego tak trudno je zrozumieć?

Idąc w kierunku teorii, można powiedzieć, że emocja to jest pewien proces, który powstaje w organizmie pod wpływem konkretnej sytuacji. Ten proces zaczyna wywoływać zmiany w naszym ciele. Te zmiany mogą być miłe (radość, zdziwienie – niespodzianka) lub nieprzyjemne (smutek, strach).

W praktyce wygląda to tak, że do powstania emocji potrzebnych jest kilka czynników, konkretnie trzy składniki: 

  • poznawczy – zauważamy jakąś sytuację, np. niedźwiedzia,
  • fizjologiczny – nasze ciało reaguje na to, co widzimy, np. serce zaczyna bić szybciej,
  • behawioralny – nasze działanie, np. ucieczka.

Jest jeszcze jeden ważny element składowy, o którym warto rozmawiać przy temacie emocji – subiektywna interpretacja danego zdarzenia. To od naszej interpretacji zależy, czy damy się ponieść emocjom i wybuchniemy, czy np. zdecydujemy, że sprawa warta jest przemyślenia, a dopiero potem podejmiemy jakąś decyzję.

Emocje w praktyce 

Wyobraź sobie, że idziesz spokojnie ulicą, pogoda piękna, ptaki śpiewają, buty masz wygodne, ogólnie wszystko jest w porządku. Nagle zza rogu wyłania się duży pies. Za nim właściciel. Pies jest bez kagańca, ma obrożę, ale nie idzie na smyczy. Kroczy sobie przy nodze właściciela, obwąchuje to i owo. W pewnej chwili zerka na ciebie.

To jest konkretna sytuacja. Co dzieje się dalej? Coś się dzieje z twoim ciałem, choć tak naprawdę nie zastanawiasz się czy właśnie krew ci zaczęła szybciej krążyć. Po prostu wiesz, że coś się dzieje.

Dalej interpretujesz jakoś tę sytuację. Jedni uznają to za zagrożenie (potencjalne) i przejdą (dla bezpieczeństwa) na drugą stronę ulicy albo nawet wejdą do najbliższego sklepu. Inni zwrócą uwagę właścicielowi, bo przecież psa trzeba mieć na smyczy, kiedy spaceruje się w mieście.

Jeszcze inni uciekną z krzykiem. Ktoś może się pokusić o zrobienie awantury, a inny ułoży sobie w głowie całą tę awanturę, ale nic nie powie.

Umiejętność zinterpretowania emocji, podjęcia decyzji na chłodno jest jedną z kluczowych spraw, gdy chodzi o panowanie nad emocjami. Jeśli kiedyś zostałaś pogryziona przez psa, jest spora szansa, że się przestraszysz. Jeśli jesteś miłośniczką psów, pewnie zechcesz podejść i pogłaskać.

Logiczny wniosek nasuwa się sam – zbierajmy doświadczenia i pozwólmy na to dzieciom. Interpretacja uczucia zawsze, ale to zawsze, zależy od naszych doświadczeń. Im więcej doświadczeń, tym więcej możliwości interpretacji.

Panowanie nad emocjami

Cała trudność polega na tym, że od najdawniejszych czasów nasz mózg jest nastawiony na wykorzystanie emocji w celu obrony przed zagrożeniem. Jeśli mówimy o tym, do czego nam są emocje potrzebne, to w pierwotnym założeniu właśnie do tego – obrony lub ratowania życia.

Najprościej można to wyjaśnić dziecku, dzieląc nasz umysł na część emocjonalną (pierwotny) i racjonalną. Ten nasz pierwotny umysł jest zdecydowanie raptusem, działa natychmiast, nie lubi się zastanawiać, za to często i szybko zauważa potencjalne zagrożenia. Niby to kłopot, ale właśnie dzięki świetnie rozwiniętej tej części umysłu, gatunek ludzki miał szansę przetrwać.

Łatwo sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby człowiek pierwotny, słysząc jakiś podejrzany chrobot czy pomruk, zaczynał się zastanawiać zamiast atakować lub brać nogi za pas: Co to może być? Czy to ma przyjazne zamiary? Czy to mi grozi? W tej sytuacji szybko zostałby zjedzony albo po prostu umarłby z głodu.

Mimo, że czasy prehistoryczne wydają nam się bardzo odległą przeszłością, mózg doskonale je pamięta. Emocjonalna jego część jest szybsza i z pewnością o wiele łatwiej jej używać niż tej racjonalnej. Żeby racjonalna dochodziła do głosu częściej, trzeba dużo ćwiczyć.

Kłopot polega na tym, że dzisiejszy świat poszedł nieco naprzód i ta pierwotna część umysłu nie jest nam już tak niezbędna. Nie mówię o sytuacjach zagrożenia życia, kiedy bez zastanowienia bierzemy nogi za pas.

Mówię o codzienności, w której o wiele lepiej funkcjonuje się, nie dając się ponosić wyłącznie emocjom, pozwalając dojść do głosu naszemu umysłowi racjonalnemu, który lubi się zastanawiać, oceniać, dywagować i podejmować decyzje „na chłodno”.

Umiejętność podejmowania racjonalnych decyzji jest jednym z kluczowych elementów związanych z rozwojem inteligencji emocjonalnej. 

Inteligencja emocjonalna

O ile na nasz iloraz inteligencji nie mamy jakiegoś wielkiego wpływu, tak inteligencję emocjonalną można rozwijać przez całe życie. Warto to robić od samego początku, bo rozumienie mechanizmu powstawania emocji, tego co dzieje się z naszym ciałem, jest kluczem do budowania odporności psychicznej. Jest kilka obszarów, w których warto wesprzeć dziecko (a być może też siebie).

Znajomość własnych emocji 

Można zacząć po prostu od nazywania emocji. Najbardziej znana i podstawowa klasyfikacja dzieli je na kilka głównych i od nich spokojnie można zacząć emocjonalną edukację: smutek, złość, radość, strach. 

Oczywiście każda z tych emocji ma wiele odcieni i pewną siłę natężenia, to z kolei sprawia, że powstały dla nich osobne nazwy, np. bardzo silną złość można nazwać furią, a odmianą radości może być błogość. Dobrym sposobem na mówienie o emocjach jest nadanie im imion lub kolorów.

Same słowa są przecież dla dziecka bardzo abstrakcyjne. Im młodszy maluch, tym trudniej mu zrozumieć tę abstrakcję. Miłość czy odrazę każdy może sobie wyobrażać inaczej.

Dlatego dobrym pomysłem jest jakiś umowny sposób przedstawienia podstawowych emocji w rodzinie. To mogą być kolorowe kropki (np. czerwona kropka to złość, zielona kropka to radość itd.), żeby maluch miał jakiś punkt zaczepienia dla wyobraźni.

Kolejną istotną sprawą związaną ze znajomością własnych emocji jest umiejętność odczytywania sygnałów wysyłanych przez organizm w różnych sytuacjach. Wiele emocji objawia się w konkretny sposób, np. szybszym biciem serca, rumieńcem, łzami itd.

O każdym takim sygnale warto z dzieckiem porozmawiać. Nawet narysować przy tych kropkach (już przy nich zostanę, skoro podałam taki przykład) te sygnały. Smutna niebieska kropka może mieć łzy i buzię w podkówkę itd.

Kierowanie emocjami 

Kolejną ważną sprawą związaną z inteligencją emocjonalną jest kierowanie emocjami. Nie każde dziecko ma świadomość, że o ile nie mamy wpływu na to, że w danym momencie spadła na nas dana emocja, mamy wpływ (lub uczymy się mieć) na to, jak na nią zareagujemy. Czy damy się ponieść, czy może dopuścimy (spróbujemy) do głosu nasz umysł racjonalny? 

Warto z maluchami przerabiać (teoretycznie i praktycznie) mnóstwo sytuacji, w których rozważamy różne możliwości działania, wyjaśniając, że jest to właśnie nasza interpretacja rzeczywistości, która zawsze, ale to zawsze, jest mocno subiektywna. Bardzo dobrze sprawdza się w tym momencie zabawa Co by było, gdyby…?

  • Co by było, gdyby ktoś ci teraz zabrał klocki?
  • Co by było, gdybyś w złości popchnął brata na kaktus?
  • Co by było, gdyby uśmiechy spadały jak liście z drzewa?
 Interpretowanie sytuacji 

Wyobraź sobie sytuację, w której siedzisz spokojnie, zjadasz kanapkę w pracy, a koleżanki przy stoliku obok zerkają na ciebie, szeptem o czymś rozmawiają i się uśmiechają. Nie masz wpływu na tę sytuację (koleżanki usiadły przy stoliku obok), emocja na ciebie spadła.

Czujesz, że czerwienieją ci policzki (lub uszy), odczuwasz jakąś niepewność, bo nie wiesz dlaczego się śmieją. Ta emocja jest chwilowym stanem, z którym możesz coś zrobić, bo do ciebie należy interpretacja. 

Możesz np. uśmiechnąć się do nich i zająć swoimi sprawami. Możesz też sobie pomyśleć, że pewnie cię obgadują, bo ostatnio przytyłaś 3 kilogramy.

Nie masz siły tego zrzucić, a one śmieją się, że ta bluzka jakaś taka przyciasna. Możesz też dać się ponieść i od razu im wykrzyczeć, co myślisz o obgadywaniu.

Konfrontacja naszego wyobrażenia z rzeczywistością często bywa zaskakująca. Koleżanki mogą ci wyjaśnić spojrzały na ciebie zupełnie przypadkiem. I co? I pewnie sobie pomyślisz, że mogłaś chwilę ochłonąć zanim zaatakowałaś, prawda?

I jak już się zastanowisz, to na pewno dojdziesz do wniosku, że interpretacja zależy też od wielu innych czynników, np. twojego poczucia wartości, pewności siebie, wyspania, głodu, zmęczenia itd. Warto o tym też z dziećmi rozmawiać.

Interpretacja sytuacji ma ogromny wpływ na przeżywanie danej emocji i nasze zachowanie. Bardzo często słyszę od rodziców, że zależy im na zmianie zachowania dzieci. Tu (między innymi, bo przecież nie jedynie) jest pies pogrzebany.

Zamiast skupiać się na eliminowaniu jakiegoś zachowania, lepiej skupić się na świadomym przeżywaniu emocji i ich interpretowaniu. 

Praca z emocjami

Oczywiście nie ma takiej możliwości, żeby dzieciom po prostu wyjaśnić: pomyśl zanim zadziałasz – i one tak zrobią. Jednak warto od samego początku o emocjach rozmawiać, pokazywać jak wyglądają (co się dzieje z ciałem) i jak wpływają na nasze decyzje i zachowania.

Im więcej takich doświadczeń, tym większa szansa, że w przyszłości dziecko łatwiej rozpozna emocję i będzie wiedziało jak z nią pracować. 

No właśnie, bo z emocjami można pracować. Wiedząc, że właśnie jestem zdenerwowana, że to normalne, męczące, może dziwne, ale normalne, łatwiej mi będzie szukać rozwiązań i sprawić, że ta złość minie. 

Żeby jednak tak zacząć myśleć, warto mieć jedną ważną informację – emocja to chwilowy stan i nawet jeśli nie jest przyjemna, to jest chwilą. Jeśli nie pozwolę, żeby została ze mną na długo, to szybko zniknie, poszukam sposobu na to, żeby już się nie smucić. 

Zwłaszcza, w przypadku tych mniej ciekawych emocji (gniew, złość, frustracja, smutek) to ogromnie ważna informacja dla dzieci. Zamiast więc mówić: jestem smutna, lepiej opisać konkret: smutno mi się zrobiło jak wychodziłaś do pracy. 

Empatyczne dziecko

Jeszcze jednym ważnym elementem związanym z inteligencją emocjonalną jest zdolność rozpoznawania emocji innych ludzi. Im lepiej znamy własne emocje, tym łatwiej rozpoznajemy emocje innych. Niby banał, ale czy tak naprawę ćwiczymy tę ważną umiejętność? 

Żeby to poćwiczyć, wystarczy kilka razy w ciągu dnia zrezygnować z mówienia, powtarzania, gderania na rzecz sygnałów niewerbalnych.

Można sobie rodzinnie ustalić kilka takich sygnałów, a można też po prostu działać i objaśniać. Jeśli chodzi o emocje, to naprawdę większość informacji z nimi związanych zdobywamy dzięki komunikacji niewerbalnej, słowa są małym procentem informowania o emocjach.

Jedną z przydatnych zabaw jest rysowanie prostych szkiców twarzy z różnymi emocjami. Tak na zupełnym luzie, nie muszą to być dzieła sztuki. Chodzi o to, żeby jedna osoba rysowała, a druga zgadywała. Jak już będziecie mieli narysowaną twarz (lub kilka) możecie pobawić się w opowiadanie historii związanych z emocjami, które te twarze przedstawiają, np.:

To jest chłopiec, ma na imię Franek. On jest smutny, bo jego buzia wygląda jak podkówka i lecą mu z oczu łzy. Ja też płaczę, kiedy jest mi smutno. Franek się zasmucił, bo zginęła jego ulubiona przytulanka. Pewnie miś tęskni za Frankiem i czeka aż go odnajdzie. Jak Franek skończy płakać, może powiedzieć o swoim kłopocie mamie i razem poszukają misia.  

W tej prostej zabawie chodzi o to, żeby maluch nauczył się opisywać konkretną emocję, wiedział, że jej przeżywanie jest normalne, potrzebne, że nie tylko jemu się to przydarzyło. A potem dostał jeszcze informację co można zrobić, żeby pożegnać to uczucie (np. smutek). Oczywiście tu podaję taką prostą, przykładową historyjkę. Można ją rozwinąć, wzbogacić o kolejne emocje. Wszystko zależy od wieku dziecka.

Relacje z dzieckiem

Potrafiąc już rozpoznawać emocje u innych ludzi, kolejnym krokiem jest utrzymanie relacji. Bo nie sztuką jest podejść i powiedzieć: o, jesteś zdenerwowany. Sztuką jest tak działać, żeby np. komuś pomóc, pocieszyć, żeby ten ktoś chciał się jeszcze kiedyś ze mną pobawić. Albo dojść do wniosku, że się nie lubimy i nie chcemy się już razem bawić, to też dość ważny element budowania relacji z innymi.

W tych dziecięcych początkach komunikacji społecznej często zdarzają się kłótnie na zawsze, które trwają godzinę albo dzień. Potem skłóceni przyjaciele się godzą, żeby za chwilę znowu się pokłócić. Patrząc z boku, może to wyglądać jak trudna przyjaźń. Jednak przecież to potrzebny element uczenia się jak budować relacje z innymi.

Wolę dzieci kłócące się i godzące, niż malucha, który chce być lubiany przez wszystkich i bardzo cierpi, kiedy jednak jest odrzucany. I takie sytuacje się zdarzają, po to właśnie ćwiczy się rozwijanie inteligencji emocjonalnej, żeby te momenty były tylko chwilami, które potrafimy przepracować.

Wspieranie emocji dziecka

Emocje to bardzo obszerny temat. Nie tylko w kontekście dzieci, ale również dorosłych. Każdy rodzic prędzej czy później stanie przed zadaniem wyjaśnienia dziecku, czym są emocje. I to nie tak ogólnie, ale bardziej szczegółowo.

Cieszę się, że marka Smily Play zdecydowała się na współpracę, dzięki której powstał ten artykuł. Ze wszystkich produktów, jakie mogłam wybrać do pokazania tutaj, zdecydowałam się na darmowe kolorowanki. Trochę dlatego, że zachęcają do aktywności podczas zabawy, ale też dlatego, że postacie z tych kolorowanek można wykorzystać do ćwiczeń w Co by było gdyby? albo opisywania ich emocji. Wszystkie wyglądają na zadowolone, jednak moje serce skradł Chichotek, a twoje?

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:

  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.
Tytuł
emocje