Reklama

Długo zabierałam się za recenzję tej książki, bo nie lubię opery. Nie będę udawać, że jestem jakąś wielką fanką. Książka oczywiście nie jest temu winna, ale jakoś nie mogłam się zdecydować czy mi się podoba, czy tylko trochę.  

Wiem, że są dzisiaj takie przedstawienia, że szczęka opada i dech zapiera. Nie jest tak, że moja niechęć oparta jest na wspomnieniach sprzed dwudziestu lat, kiedy jako dziecko pierwszy i ostatni raz odwiedziłam operę, a przedstawienie było nudne. Odwiedziłam ją też jako dorosła, więcej niż jeden raz.

Nie pozwolę jednak przecież, żeby moje osobiste „ale” przesłoniło bardzo piękny sposób edukowania najmłodszych w tym artystycznym temacie. Historia opowiada o małym chłopczyku, którego rodzice po raz pierwszy zabierają na przedstawienie w operze. Przedstawiają ją jako magiczne miejsce i wielką niespodziankę. Chłopiec cieszy się, zanim jeszcze tam dotrze.

A jak już jest na miejscu, to dzieją się czary. Jest magicznie. I to dosłownie. Dźwięki muzyki działają na wyobraźnię chłopca tak, że oprócz przeżycia przedstawienia, on przeżywa prawdziwą przygodę. Musi pomóc w tym przedstawieniu. Musi użyć magicznej mocy. Musi cały w nim uczestniczyć. Być.

Ja też coś muszę

Muszę szczerze przyznać, że podoba mi się pomysł na takie magiczne pokazanie opery. Jako miejsca i jako spektaklu. Piękne ilustracje niosą czytelnika przez całą książkę, wprost do wielkiego finału. Muzycznie opowiedziane przedstawienie. Pięknie narysowane. Wszystko pięknie się tu składa w całość.

Nie mogę jednak darować sobie takiej refleksji, że czasem my – dorośli – bardziej przeżywamy pierwsze wyjście z dzieckiem (nieważne gdzie: wesołe miasteczko, opera, teatr, kino, basen, lot samolotem itd.) niż sama pociecha. Nakręcamy, bo chcemy żeby polubiło dane miejsce. Opowiadamy, jak to magia rzuci na kolana i na pewno będziemy chcieli tam wracać i wracać.

A potem rzuca nas na kolana rzeczywistość. Okazuje się, że nam (rodzicom) się podobało, ale dziecko jest jakby trochę rozczarowane. Bo gdzie te latające smoki, wybuchy petard i elfy śmigające nad głową? Dziecko to wkręcanie bierze często bardzo dosłownie. Zbyt dosłownie. Czeka dokładnie na to, co od nas usłyszy. Na magię. Jeśli tej magii nie ma, bywa rozczarowane.

Dlatego tak się długo zastanawiałam nad recenzją. Sama książka jest bardzo piękna, ale to, co wydarzy się po jej przeczytaniu (mam na myśli oczekiwania dziecka) może już bardzo różnie wyglądać.

Żeby nie było, że się czepiam, zrobiłam taki mały eksperyment. Przeczytałam ją dziecku, które jeszcze nigdy nie było w operze i dziecku, które już miało tę przyjemność. Okazało się, że kilkulatki litości nie mają i potrafią bardzo dosadnie powiedzieć, co ich zdaniem jest prawdą, a co fikcją w tej opowieści.

W może nie brzmi to jak komplement, ale nim jest, bo przeczytanie takiej książki uczy malucha wypowiadania własnych wrażeń na jej temat i konfrontacji literatury z rzeczywistością.

Rozumiem zamysł artystyczny, w którym opera zamienia się w miejsce nie z tej ziemi. To bardzo dobrze kiedy dziecko może – dzięki literaturze – poznać nowe miejsca: opera, muzeum itd. Nowe wyrażenia z nimi związane (mnóstwo ich w tej opowieści), nowe emocje. Dzięki tej książce naprawdę może, bo to taka wirtualna wizyta w operze. Maluch będzie wiedział, co go czeka i co się wydarzy.

Cieszy mnie jednak też moment, w którym dziecko potrafi powiedzieć (odróżnić), co – jego zdaniem – jest prawdą, a co bajką. Co wyobrażeniem dorosłego o emocjach dziecka, a co prawdziwymi emocjami. Co operą z książki, a co tą prawdziwą. Powiedz jasno dziecku, że czasem te wyobrażenia pokrywają się z rzeczywistością, a czasem nie.

Jasne, że maluchy potrafią chłonąć bajki i przedstawienia całym jestestwem, zatopić się, zapomnieć, zachłysnąć opowieścią. Oby tak się zdarzyło w rzeczywistości, jak zadziało się właśnie w tej książce. Jeśli jesteś rodzicem wybierającym się z dzieckiem do opery po raz pierwszy, weź pod uwagę, że po przeczytaniu jej, wiedza dziecka poszerzy się o dział „opera”, ale też wzrosną oczekiwania (wyobrażenia) w dziale „magia”. Warto zadbać o to, by przedstawienie, na które się wybieracie, sprostało tym oczekiwaniom.

Wiem, że szykuje się kolejna część tej serii. Tym razem wycieczka do muzeum. I wiesz co? Uwielbiam chodzić do muzeów więc nie mogę się doczekać kolejnego tomu.

Autor Andam Święcki
Wydawnictwo Tadam
Najbardziej spodoba się dzieciom w wieku przedszkolnym.

Jeśli masz ochotę dołączyć do grupy na FB, gdzie rozmawiamy o ciekawych książkach dla dzieci i polecamy sobie fajne tytuły, to zapraszam serdecznie Aktywne czytanie ????

 

Spodobała ci się recenzja? Sprawdź cenę tej książki!

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:

  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.
Data recenzji
Nazwa produktu
Gdzie? Jak? Dlaczego? Kacper w operze
Ocena
41star1star1star1stargray