Zestawy edukacyjne dla dzieci to jedna z moich ulubionych form nauki i zabawy. Zawsze szukam ciekawostek, zwłaszcza dla uczniów skazanych często na podręczniki lub eksperymentowanie w szkole, gdzie i czas i możliwości są najczęściej ograniczone.
Zależy mi na nauczeniu rodziców, że edukacyjne zabawy mogą przynieść o wiele więcej korzyści, niż kolejna godzina spędzona na wkuwaniu do sprawdzianu. To też możliwość spędzenia sensownie czasu z dzieckiem, które (powiedzmy sobie szczerze), coraz mniej nas potrzebuje i chętniej spędza go z rówieśnikami. Wspólne eksperymentowania w ramach odrabiania pracy domowej jest świetnym pretekstem do budowania relacji z 8-12-latkami. Dla tego wieku właśnie przeznaczone są te zestawy edukacyjne.
Zestaw Fun Science – Świat Magnesów
Kliknij zdjęcie, sprawdzisz cenę i dostępność.
Zestaw edukacyjny, w którym znajdziemy kilka bardzo pomysłowych elementów, na podstawie których można przygotować nie tylko kilka eksperymentów, ale też grę. Jeśli macie w domu młodsze dzieci, przypuszczam, że też dadzą się wciągnąć do nauki i zabawy np. przy łowieniu rybek czy tworzeniu kompasu.
Magnes prostopadłościenny
2 magnetyczne kulki
Magnes prętowy
Żelazny drążek
Żelazny pręt z uchwytami
Styropianowy krążek
15 plastikowych żetonów
Składany pojemnik
Edukacyjne zabawy
Do zestawu dołączona jest oczywiście instrukcja (w czterech językach) z pomysłami na doświadczenia, eksperymenty i zabawy. W sumie znajdziemy tu 9 rozpisanych eksperymentów, z bardzo szczegółowymi rysunkami i ważnym dodatkiem. Chodzi o podpowiedzi Magensika (to tak postać prowadząca nas przez wszystkie pomysły), bo one informują o teorii – co, jak i dlatego tak działa.
Dzięki Magnesikowi dowiadujemy się, co jest magnetyczne i dlaczego nie wszystko. Czym są siły magnetyczne i pole magnetyczne. Jak się magnesuje żelazo. I za to właśnie lubię zestawy edukacyjne, za edukowanie przez działanie i zabawę.
Jeszcze jeden zestaw od Piatnik to pomysł na poznanie właściwości polimerów. I tu już trzeba się odrobinę bardziej wysilić, żeby przygotować stanowisko do pracy i zabawy. Eksperymenty edukacyjne z tworzeniem piłeczek i różnych innych kształtów powinny być nadzorowane przez dorosłego, tym lepiej, bo jak pisałam wyżej, nam zależy na tym, żeby być razem.
Dbanie o miejsce pracy jest też świetnym elementem edukacji, kiedy dziecko nie przychodzi „na gotowe”, ale przygotowuje się do zabawy. I nie wychodzi po skończeniu, tylko sprząta, bając o własne bezpieczeństwo, higienę i ogólnie przestrzeń, w której przed chwilą działało.
Po przygotowaniu stanowiska, czas na zabawę. Tym razem po świecie nauki prowadzi nas Flummi, który objaśnia np. zjawisko zwane fosforescencją, czym jest siarczek cynku czy jak zrobić kanciastą piłeczkę.
Kliknij zdjęcie, sprawdzisz cenę i dostępność.
Przy okazji dowiadujemy się nieco więcej o samym świetle, ale też puszczamy wodze wyobraźni, dobierając kolory według własnego pomysłu czy tworząc skaczące piłeczki z oczami.
Ich stoisko było ostatnio (są z nami ponownie) odkryciem.Z wielką radością pokazuję ich zestawy, bo proponują edukację i zabawę w duchu Montessori. Zestawy kart pracy oraz dodatki zachęcające dzieci do nauki przez zabawę. Każdy jest przygotowany według pewnego schematu: trzy kroki – lekcja trójstopniowa. Jednak poszczególne z nich, ze względu na temat i zawartość, różnią się między sobą detalami.
„Odyseja ” to przede wszystkim powalające urodą ilustracje autorstwa Alicji Kocurek. Oczywiście gra nie opiera się wyłącznie na ilustracjach, ale przyznać trzeba, że one tworzą baśniowy klimat.
Odyseja rozgrywa się w kosmosie. W zestawie znajdują się duże Karty Planet (25 szt.).
Kliknij w zdjęcie. Sprawdzisz cenę i dostępność.
Są też mniejsze Żetony Widoków, które są fragmentami ilustracji z planet oraz dodatki m.in. znacznik kwarantanny i 30 żetonów Próbek.
Kliknij w zdjęcie. Sprawdzisz cenę i dostępność.
Mamy też przepiękne rakiety (pionki do samodzielnego złożenia).
Kliknij w zdjęcie. Sprawdzisz cenę i dostępność.
Piękna ta Odyseja
Przyznam, że już samo ułożenie elementów na stole jest wielką frajdą, bo te ilustracje po prostu zapierają dech. Bardzo kojarzą się z Dixit i pewnie nie jestem pierwszą osobą, która o tym wspomina. Ale może i dobrze, że jest taki odnośnik, bo Dixit zna wiele osób i jest to genialna gra, na wysokim poziomie.
Tu jest podobnie, choć mniej niż samej pracy wyobraźni, bo do rozgrywki potrzebne są też: zaangażowanie uwagi, skupienie, zapamiętywanie.
W sumie mamy 4 warianty gry, w którą mogą grać już 4-latki. Pierwsza to Misja Badawcza opiera się trochę na zasadach memo. Na jednej części stołu rozkładamy duże karty planet, obok (zakryte) Żetony Widoków. Każdy z graczy ma własną kartę z gwiezdnym pyłem i oczywiście pionek – rakietę.
Zabawa polega na zdobyciu próbek znajdujących się tylko na niektórych planetach. Żetony Widoków skrywają obrazki. Po odkryciu jednego gracz może przelecieć rakieta na pasującą planetę, pod warunkiem, że sąsiaduje ona (ruchem pionowym lub poziomym) z miejscem, gdzie właśnie się znajduje. Czyli nie można przeskoczyć trzech planet, żeby wylądować na akurat pasującej do wybranego Widoku.
Niepasujący Widok zakrywamy, co oznacza, że jeśli kolejny gracz chciałby go odkryć (bo jemu akurat pasuje) ma taką możliwość. Potem kolejny ruch i jeśli pasuje to kolejny. Tak właśnie przesuwamy się, żeby zdobyć próbki.
Na bazie memo
Nic trudnego, jeśli tylko ma się wprawę w grach typu memo. Wystarczy zapamiętać, gdzie leżą (pozakrywane) pasujące nam Widoki i w swojej kolejce odkrywać je.
Oczywiście, to tylko ogólny zarys rozgrywki, w której może wydarzyć się bardzo wiele, bo jest jeszcze strefa kwarantanny (blokada, nie można niczego zebrać), jest kwestia gwiezdnego pyły. Są też Paskudne Chwyty, choć w przypadku najmłodszych graczy, lepiej zrezygnować z grania nimi. Super, że autorzy gry pomyśleli także o tych najmłodszych.
Już dla 4-latków
Świetnie opracowana instrukcja podpowie, jak grać w wersje najprostsze, jak kombinować z nieco trudniejszymi przy tzw. zasadach dodatkowych, których nazwy mogą rzucić odrobinę światła na to, jak się bawimy: Specjalna zasada wzmocnienia obiboków, Inna ilość próbek potrzebnych do wygrania gry, Mgławica zapomnienia.
Podoba mi się ta dbałość wiek graczy, ale też ilość, bo przy „Samoistnej misji”, można się całą Galaktyką Quad-Ruple bawić samodzielnie.
Kolejne gry to Kosmiczny Wyścig, do którego potrzebne będą: skupienie, koncentracja i refleks.
Ostatnia to „Podstawy Nawigacji”, gdzie ważna jest umiejętność układania logicznych historii, ale też np. Szacowanie ryzyka. Zadaniem zawodnika jest tu prawidłowe zapamiętanie trasy lotu rozpoznawczego.
Wielka przyjemność i świetna zabawa. Same pomysły na gry są proste, ale też znakomicie sprawdzą się jako ćwiczenie koncentracji, obserwacji, kojarzenia.
Ogromnym atutem w tych ćwiczeniach skupiania uwagi są ilustracje, które sprawiają, że z łatwością możemy się poczuć jak odkrywcy kosmosu.
Kliknij w zdjęcie. Sprawdzisz cenę i dostępność.
Kliknij w zdjęcie. Sprawdzisz cenę i dostępność.
Kliknij w zdjęcie. Sprawdzisz cenę i dostępność.
Kliknij w zdjęcie. Sprawdzisz cenę i dostępność.
Kliknij w zdjęcie. Sprawdzisz cenę i dostępność.
Założeniem autorów było pokazanie planet jako osobnych historii, które jednak możemy interpretować po swojemu, wczuwając się w klimat każdej z nich.
Jednak tworzą spójną całość, na którą patrzy się z zachwytem, tak samo, jak przyjęcie gra się w tym kosmicznym klimacie baśni.
Autorzy: Adam Kałuża, Przemysław Dmytruszyński Ilustracje: Alicja Kocurek Wydawca Lupo Art Games Gra dla 4-100 latków.
To już trzecie zestawienie moich ulubionych książek o Bożym Narodzeniu i świętach. W poprzednich latach także nie odmówiłam sobie przyjemności tworzenia takich kolekcji. Każdej jesieni odświeżam je (zwłaszcza te starsze), bo przecież nakłady niektórych tytułów się wyczerpują. Teraz, wszystkie trzy części bożonarodzeniowych zestawień, mają dostępne propozycje lub zapowiedziane na ten rok.
Świąteczne książki dla dzieci
Jeszcze więcej świątecznych inspiracji książkowych.
Tak, w pewnym sensie tak, są na to badania (Za dużo książek >>), ale nie na jeden temat. Ta lista ma być inspiracją, niekoniecznie trzeba mieć wszystkie tytuły w dziecięcej biblioteczce.
Osobiście uważam, że warto wybrać jedną lub dwie propozycje do przedświątecznego poczytania. Wiem, że dorosłym trudno się oprzeć tym pięknym wydaniom, jednak dla dziecka czytanie dziesięciu książek na ten sam temat w długie zimowe wieczory, może być naprawdę nudne. I zniechęcające! A przecież nie o to chodzi.
Opisy są krótkie, za to odnośników do recenzji na blogu lub zdjęć na Instagramie Tylko dla Mam, bardzo wiele. Miłej lektury. Ho, ho, ho! 🎄🎄🎄
Bardzo wzruszająca książka pod patronatem Tylko dla Mam. Opowiada o bliskości i przyjaźni, mimo przeszkód i mrozu dookoła. Zimowe ilustracje są po prostu cudowne. Przeczytasz o niej więcej w recenzji na blogu: Hoho wraca do domu >>
Ta prosta historia ma niesamowicie urzekające ilustracje. Przeplatają się tu konkretne informacje o zimie, ale są też zimowe wierszyki. Jeśli wprowadzać się w klimat przedświąteczny, to tylko z tą zimową książką, choć ona wcale o świętach nie jest.
Tu możesz zerknąć do środka książki pt.: O zimie >>
Przepiękna opowieść adwentowa. Grudniowy gość to 24 rozdziały odrobinę baśniowej opowieści o tęsknocie za domem, potrzebie bliskości, trudnych emocjach i rodzącej się przyjaźni. Poznajemy w niej rodzinę, do której tuż przed świętami przyjeżdża Yusuf. Daleki kuzyn ze strony mamy, chłopiec uciekający z kraju owładniętego wojną. Przyjeżdża sam i czeka na przyjazd rodziców. To nie jest lekka lektura, ale naprawdę warta przeczytania właśnie przed świętami. W momencie, kiedy chcemy być z najbliższymi, choć nie zawsze możemy.
Zrecenzowałam tę książkę dość szczegółowo, bo zależy mi na tym, żeby sięgały po nią dzieci przygotowane na zimową opowieść o trollach, ośnieżonym lesie i pewnej tajemnicy: Grudniowy Gość >>
Krowa Zosia jest znaną w wielu krajach postacią wymyśloną przez Goeffrey’a de Pennart. Tym razem Zosia wraz z orkiestrą wybierają się do jej rodzinnego miasteczka Plamki Wielkie. Śnieg jednak utrudnia podróż. Nic nie szkodzi, bo z pomocą przychodzi fantastyczny sprzedawca zabawek.
Tekstu jest tu niewiele, a jeśli polubicie się z sympatyczną Zosią, możcie zerknąć na pierwszą część jej przygód: Orkiestra krowy Zosi >>
Seria książek o przygodach Jano i Wito autorstwa Wioli Wołoszyn, z rysunkami Przemka Liputa, to świetna zabawa dla najmłodszych czytelników. Zawsze się tam czegoś szuka, za czymś pędzi, coś powtarza, a nagrodą za wysiłek jest sensoryczna niespodzianka. Tym razem też tak jest!
Misia jest rudowłosą, uśmiechniętą ośmiolatką (choć poznajemy ją jako siedmiolatkę w pierwszej części serii). Potrafi rozmawiać ze zwierzętami i umie im pomóc w potrzebie. Leczy je w swojej klinice znajdującej się w domku na drzewie. W tej części sprawy toczą się bożonarodzeniowo i zimowo, a pomocy Misi potrzebują m.in.: jemiołuszka, osiołek i renifer.
Jak sama nazwa wskazuje, to książki nie tylko do czytania, ale też do zabawy z najmłodszymi. Kartonowe, żeby przetrwały czytanie i zimowe aktywności. Każda zawiera 5 tematycznych układanek z puzzlami dla najmłodszych. W świątecznej odsłonie są jeszcze dwa tytuły:
Seria o wiewiórku Edziu to (moim zdaniem) propozcja dla wrażliwych dzieci. Edzio jest odrobinę nieśmiały, lekko wycofany i raczej z trudem przychodzi mu przekonywanie się do poznawania nowości. Jego siła tkwi w tym, że jednak te nowości poznaje. Może nie od razu, nie „hop do przodu”, raczej w swoim czasie i po przemyśleniu sprawy. W zasadzie, większość małych dzieci tak robi.
W tej książce przyjaciele wybierają się pozjeżdżać na sankach z górki i ktoś rzuca pomysł o wyścigu. Edzio nie do końca jest przekonany czy chce w takim wyścigu brać udział. Ostatecznie się decyduje i świetnie przy tym bawi z Cosiem, bo też nie o rywalizację tu chodzi, ale o spędzanie czasu z przyjaciółmi. Jedynie Miś ambitnie dąży do zwycięstwa, jednak… no właśnie. Od „chcieć” do „umieć” jest jednak pewna droga do pokonania.
Tu możesz zerknąć do środka, pokazwyałam ją podczas nagrania na żywo odcinka podcastu Aktywne Czytanie – książki dla dzieci: Z górki na pazurki >>
Wyjątkowy projekt mamy, której brakowało wśród propozycji świątecznych książki przybliżającej czas adwentu, jednocześnie zachęcającej do rodzinnego spędzania tych dni w religijnej radości i zadumie. Z tej potrzeby powstał kalendarz z pomysłami na ciekawostki i adwentowe aktywności. Więcej o Adwentowniku opowiedziałam w recenzji filmowej: Adwentownik 2019 >>
❄️ Dla dzieci 3-100 lat.
Kliknij w zdjęcie. Sprawdzisz cenę i dostępność.
Goście na Boże Narodzenie
Seria książek o Pettsonie i jego kocie Findusie już dawno skradła moje serce. Bardzo cenię szczegółowe ilustracje (architekta z wykształcenia) Svena Nordqvista. W zasadzie, widać w tych opowieściach zamiłowanie do projektowania, majsterkowania. Ciepły świat tej dwójki przyjaciół to skarbnica pomysłów i zimowych inspiracji. Tym razem do akcji wkraczają przyjaciele.
To książka i rysowanki w jednym, coś bardziej zwariowanego i w dodatku, do rysowania, wymyślania, wypełniania. Czytelnik zamienia się tu w detektywa tropiącego bardzo podejrzanych Mikołajów. Więcej o książce opowiedziałam w recenzji na blogu: Gang Fałszywych Mikołajów >>
Książka pod patronatem Tylko dla Mam. Wprowadza w klimat świąt i pozwala wierzyć, że Mikołaj istnieje tak długo, jak sami tego chcemy (czyli zawsze!). Opowiedziałam o niej w recenzji filmowej: Ekspres Polarny >>
❄️ Książka dla dzieci w wieku 3 -100 lat.
Kliknij w zdjęcie. Sprawdzisz cenę i dostępność.
Cudowne Boże Narodzenie
Seria „Pomocne Elfy” skradła serca wielu dzieci. Jest napisana dość specyficznie, bo to takie trochę „instrukcje obsługi danego tematu”. W prostych i konkretnych słowach przybliżają dzieciom np. zasady przyjaźni lub (jak w tym przypadku) Boże Narodzenie. Autorami jest zaangażowane religijnie małożeństwo, widać to w tekstach książek.
Bardzo ciepła opowieść akurat na przedświąteczny czas. Gruba książka, z małą ilością obrazków. Najfajniejsza do wspólnego rodzinnego czytania. Bo tu akcja właśnie siły rodzinnych więzi dotyczy.
Poznajemy rodzinę z piątką dzieci. Kilka dni prze Bożym Narodzeniem dowiadują się, że muszą się wyprowadzić z ukochanej kamienicy. Dzieci opracowują plan podbicia serca właściciela kamienicy. I jak to planami bywa… różnie to wychodzi.
Czyta się to z uśmiechem i ciepłem w sercu, choć klimaty są zimowe. Mamy tu dzieci w wieku 4-12 lat, bliźniaczki, brata i cztery siostry więc w sumie każdy znajdzie bohatera dla siebie.
❄️ Książka dla dzieci 7-12 lat.
Możesz sprawdzić, co na temat książki uważają rodzice obserwujący Instagram Tylko dla Mam, tam też zdjęcie ze środka: Rodzina ze 141 ulicy >>
To pierwsza na świecie książka dla dzieci w takiej oprawie i takim wydaniu, czyli z dodatkowymi elementami: gry, list, zabawki do układania. Od lat zachwyca dzieci w Anglii, postanowiłam zerknąć do środka i więcej o niej opowiedzieć na blogu: Jolly The Christmas Postman >>
Jeśli szukacie książek właśnie w takim stylu (z dodatkami), są jeszcze:
Świetny zestaw z książeczką. Tak naprawdę mamy tu trzy elementy: książka, karty obrazkowe, puzzle (2 elementy do złożenia). Całość przenzaczona jest dla dzieci w wieku 2-3 lata i świetnie sprawdzi się przy zabawach świątecznych, ale też po prostu rozmawianiu o świętach, w których dla takich maluchów jest wiele nowych, niecodziennych elementów do poznania. Najlepiej poznaje się słowa przy aktywnym czytaniu i zabawie.
Książka o fantazji i o tym, że wiara w magię może zdziałać cuda. To jednak nie tylko książka na przedświąteczny czas, ale też coś dla miłośników dinozaurów.
William mieszka tylko z tatą. Mama zginęła w wypadku samochodowym. Tym samym, który spowodował, że chłopiec jeździ na wózku. Jego życie jest bardzo w porządku, choć sprawy w szkole nieco się komplikują wraz z przyjściem nowej uczennicy, wrednej i złośliwej.
Wartka akcja zmienia się co chwilę, po to żeby ostatecznie pokazać czytelnikowi, że bycie fair wobec innych, zawsze jest dobrym pomysłem. A ocenianie ludzi na pierwszy rzut oka, niekoniecznie ma sens na dłuższą metę. Jest Mikołaj, jest masa wzruszeń i dobrej zabawy przy czytaniu.
Gratka dla miłośników ciężkich maszyn i klimatu placu budowy. Snów kolorowych, placu budowy >> to część pierwsza. To jest też wydanie świąteczne, w którym przyjaciele z placu budowy szykują gwiazdkową niespodziankę. Zimowe obrazki z placu budowy wyglądają przepięknie.
Ten tyuł to jedno wielkie wzruszenie. Opowiada historię trójki dzieci, które uciekły z domu dziecka. Na dworcu spotkają zagubionego staruszka, któremu starają się pomóc odzyskać pamięć. Niklasson jest tajemniczą postacią. Czy uda im się dowiedzieć, kim on właściwie jest?
To piękna książka, ale też warto zaznaczyć, że trudna, bo mali bohaterowie nie mają rodziców, są (na swój sposób, choć mają przyjaciół) samotni i nie dane im było poznać czym są rodzicielska bliskość i miłość. Tym bardziej warto sięgnąć po taką książkę przed świętami, w zimowe wieczory z rodziną, żeby porozmawiać o tym, co naprawdę w życiu ma wartość.
Nie jest to nowa propozycja, ale bardzo fajnie wprowadza w klimat świąteczny. W książce są opowieści, bajki, zimowe hisotorie np. klasyczne baśnie, ale też pomysły na smakołyki i dekoracje, ozdoby bożonarodzeniowe itp.
❄️ Książka dla 3-6 latków.
Kliknij w zdjęcie. Sprawdzisz cenę i dostępność.
Suzy Goose and the Christmas Star
Wydanie po polsku jest bardzo trudne do zdobycia. Polska wersja – Gąska Zuzia i pierwsza gwiazdka – ukazała się nakładem wydawnictwa Babaryba. Ja mam angielską.
Gąska bardzo chce mieć na choince gwiazdkę z nieba i robi wiele, żeby ją zdobyć. Niestety, gąski nie mogą dosięgnąć gwiazd, o czym Zuzia przekonuje się po wielu próbach. Jednak to przecież świąteczna opowieść, a wiadomo, że w święta spełniają się życzenia dzieci i… gąsek.
Dużo się tu dzieje, bo i sama książka jest niezwykła. Powstała przy współpracy mamy i syna. Właśnie on jest autorem jednego z opowiadań. Wróżki mają pełne ręce roboty, choćby dlatego, że muszą pomóc Mikołajowi w tarapatach. Kolejne opowiadanie jest o chłopcu z domu dziecka, który marzy o bardzo wyjątkowym prezencie. Trzecie to wyprawa na Księżyc, ale od wyprawy ważniejszy jest powrót. Zimowe ilustracje aż skrzą śniegiem.
Tu obejrzysz powtórkę relacji nagrywanej na żywo do odcinak podcastu Aktywne Czytanie – książki dla dzieci, zaglądamy do środka: Wróżki ratują święta >>
Zbiór prostych ćwiczeń do nauki czytania. Obrazki na kartach są właściwie zdjęciami, co rzadko się zdarza w książkach dla dzieci. Generalnie ten tytuł często polecany jest nauczycielom i terapeutom, ale myślę, że znakomicie sprawdzi się przy wspólnej nauce czytania. W tej serii jest też druga, bardzo świątecznna propozycja: Boże Narodzenie. Bardzo proste czytanki dla dzieci >>
W zimowe klimaty wprowadzi też książka z większej serii. Poznajemy w niej świat zwierząt, ich przygotowania do zimy, ale też zimowe problemy, radości i wyzwania. Te książki pokazują różne pory roku i w bardzo ciekawy sposób przybliżają dzieciom informacje o przyrodzie. Do tego jeszcze klimatyczne, zaśnieżone ilustracje!
Opowieść o maskotce, która niechcący źle odczytała list napisany do Mikołaja przez chłopca, dla którego (jak myślała) była najważniejsza na świecie. Pluszowy Zajączek bardzo się zasmucił, kiedyzauważył, że chłopiec prosi w liście o… drugiego pluszowego zająca. Pomyślał wtedy, że zostanie wymieniony i nie jest już kochany. Ależ się pomylił! Na szczęście udało się dotrzeć do Mikołaja na czas z tym nieszczęsnym listem.
Ta książka niewątpliwie wzrusza dzięki ilustracjom Lisa Aisto i tekstowi Maja Lunde. Adwentowe 24 rozdziały o rodzinie po stracie, tęsknocie za bliskością, pożegnaniu, ale też wewnetrznej sile i nowym początku. To tak w największym skrócie, bo trudno opowiedzieć w dwóch słowach całą bożonarodzeniową historię. Dlatego nie ograniczyłam się jedynie do dwóch słow, napisałam całą recenzję, w której wyjasniam, dla jakiego wieku, jakie emocje może wzbudzić w dzieciach i rodzicach: Śnieżna Siostra >>
Przepiękne ilustracje w historii napisanej przez Astrid Lindgren. Czego chcieć więcej? Wygląda bajecznie, jednak nie dajmy się zmylić, to nie jest skrząca się lampkami choinkowymi, banalana historyjka. To właściwie mrożąca krew w żyłach opowieść o dziecku zagubionym w zimowym lesie.
Mówię o tym, ponieważ te bardziej wrażliwe maluchy, mogą się odrobinę przestraszyć taką zimową przygodą. Co nie zmienia faktu, że książka jest znakomitą opowieścią o powrocie do domu. Nie poddawaniu się, zwykłej dziecięcej ciekawości i zimie. Majestatycznej zimie.
Wojtek to bardzo wyjątkowa książka dla dzieci. Opowiada o losach dwóch bohaterów, którzy tak naprawdę spotkali się tylko dwa razy w całej opowieści. Poznajemy tu siedmioletniego Jacka, tęskniącego za ojcem oraz wędrówkę bociana białego.
Jest w tej książce wiele wzruszających wątków, jest też masa edukacyjnych ciekawostek na temat bocianów. Z tych dwóch powodów, warto poznać historię Wojtka.
Historia bociana
Wojtek jest bocianem, którego wędrówkę śledzimy bardzo dokładnie – od wylotu z gniazda w Polsce, aż do powrotu na początku wiosny. Część rozdziałów opowiedziana jest właśnie z perspektywy bociana. To historia w dużej mierze oparta na faktach.
Taka wędrówka jest naprawdę niebezpieczna, z czego tak do końca nie zdajemy sobie zazwyczaj sprawy. A powinniśmy, bo to w dużej mierze ludzie winni są temu, że bociany masowo giną i wiele z nich nie wraca po zimie do swoich gniazd.
Na bociany się poluje, zabija dla sportu i to dość łatwo potępiać, bo sprawa jest oczywista. Mniej oczywiste są jednak wciąż rosnące wysypiska śmieci, które dla wielu ptaków stanowią przystanek, często ostatni. Na wysypiskach mnóstwo jest trujących rzeczy, które bociany zjadają, a ludzie, zamiast zmniejszać ilości produkowanych, trujących śmieci, raczej się tym nie przejmują.
Historia chłopca
Drugim wątkiem w książce są rozdziały opowiedziane przez chłopca, dla którego bocianie gniazdo stało się symbolem tęsknoty i jednocześnie dało nadzieję. Tato Jacka jest bardzo chory i nie chcąc być ciężarem dla rodziny, opuszcza ich. To bardzo trudna decyzja, zwłaszcza dla siedmiolatka, który po protu chce być ze swoim tatą. Usłyszawszy legendę o bocianach wracających po zimie z Wyraju, z rajskim (leczniczym) chlebem, bardzo czeka na powrót Wojtka.
Z tym, że bocian nie wróci, jeśli nie będzie na niego czekało gniazdo. A gniazdo jest bardzo stare, sypie się i stwarza zagrożenie dla życia. Dlatego trzeba je zlikwidować. Chłopiec wkłada całą energię i masę (również tych trudnych) emocji w to, żeby uratować gniazdo, bo ono jest jego „deską ratunku” i ono pozwala wierzyć, że ojciec wróci.
Opowieść o nadziei
W tej książce bardzo wiele się dzieje. Na tym polega jej wyjątkowość, choć klimat tworzą także ręcznie wyszywane ilustracje. Bardzo pasują do tej miejscowości, wierzeń, starych legend i podań oraz bociana, symbolu polskiej wsi.
Jest w tej opowieści coś wciągającego, bo została poprowadzona tak, że nasi bohaterowie przeżywając swoje rozterki, w sumie czują podobnie: lęk, niepewność, gniew, czasem desperację, innym razem nadzieję. Nie poddają się, walczą o swoje domy do samego końca. Powrót do domu jest tu ważnym elementem opowieści, która kończy się dobrze, pięknie i wciąż wzruszająco. Wiosną, czyli nowym początkiem.
Autor Wojciech Mikołuszko Ilustracje Małgorzaty Dmitruk Wydawnictwo Agora Książka dla dzieci 7-12 lat.
Teraz razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter Tylko dla Mam >>
Weź pod uwagę, że recenzując książkę, czasem opowiadam całkiem sporo treści. Zdarzają się spoilery!
Pan Taro w Krainie Śpiących Talentów to współczesna baśń dla dzieci, którą blog Tylko dla Mam objął patronatem. W tych współczesnych baśniach nie ma tak grozy, nie ma przemocy, są za to przemycane piękne wartości, ważne dla rozwoju człowieka.
Dokładnie o tym jest Pan Taro w Krainie Śpiących Talentów. Poznajemy tu ucznia i mistrza, czyli klasyk. Mały chłopiec chce sprawdzić czy będzie potrafił grać na skrzypcach, czy tego da się nauczyć. Pan Taro – mędrzec, mistrz, nauczyciel muzyki, postanawia zmierzyć się z tym wyzwaniem.
Okazuje się jednak, że chłopiec nie może nauczyć się grać. Mimo wielu prób i ćwiczeń, jakoś mu to nie wychodzi. Wtedy Pan Taro wyrusza w przedziwną podróż po to, żeby odszukać talent swojego ucznia.
Kraina Śpiących Talentów
Od Albiego – starego węża albinosa mieszkającego w ogrodzie – pan Taro dowiaduje się, że jest ktoś, kto wie skąd się bierze talent. I czym on właściwie jest.
Całą historię podróży i wszystkich przygód poznajemy z listów pisanych przez Pana Taro do swojego ucznia. Ten czeka z Albim na powrót mistrza, przy okazji wciąż ucząc się grać na skrzypcach. Nie czeka więc z założonymi rękami na przywiezienie talentu w prezencie. Czeka, jednocześnie wytrwale ćwicząc.
Listy od Pana Taro
Pan Taro przeżywa wiele dziwnych przygód i poznaje wiele postaci. Spotyka muzycznych mistrzów sprzed lat, wyimaginowane postacie i wciąż szuka. Od każdego dowiaduje się czegoś nowego. Każdemu też stara się pomóc, gdy zachodzi taka potrzeba. I szuka.
W końcu dociera do krainy Śpiących Talentów, ale na tym historia się nie kończy.
Wytrwałość i cierpliwość
Mogłabym snuć tę opowieść dalej i jeszcze trochę opowiadam w recenzji filmowej. Jednak oprócz ciekawej treści, ważne jest też przesłanie tej baśni. Jedni wierzą, że z talentami się rodzimy, inni, że do mistrzostwa można dojść ciężką pracą i talent nie jest konieczny. Pewnie prawda leży gdzieś po środku.
Dla mnie ważne jest to, że baśń w sposób spokojny, bez straszenia, grożenia czy nakazów, pokazuje dzieciom, że mają prawo szukać swojego talentu i nie znać go od razu. Może nigdy go nie odnajdą, ale samo szukanie jest przygodą.
Nie poddawaj się od razu
Mówi też o tym, że czasem coś się nie udaje za pierwszym razem. Może nawet nie udawać się po wielu próbach, ale wytrwałość w dążeniu do celu zawsze się opłaca. To ważne w przypadku współczesnych dzieci, dla których cierpliwość nie jest tym, co ćwiczą najczęściej.
Jest też kwestia szybkiego poddawania się. Mały nerwus, taki 5-7 latek, często rzuca w kąt trudność i nie ma ochoty wracać. Z tej baśni dowie się, że warto ćwiczyć, wracać, z uporem podejmować kolejny raz wyzwanie sprawiające problemy, bo na dłuższą metę można wyćwiczyć bardzo wiele.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter Tylko dla Mam >>
Weź pod uwagę, że recenzując książkę, czasem opowiadam też całkeim sporo treści. Tak zrobiłam w przypadku tej baśni więc będzie mały spoiler.
Nauka angielskiego to temat, który co jakiś czas powraca w waszych pytaniach, bo nie jest tajemnicą, że z siedmioletnią (wtedy) Karoliną, przeprowadziliśmy się do UK i tu (na razie) mieszkamy, a ona tu rozpoczęła naukę w szkole.
Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy ma własne doświadczenia, potrzeby i etap życia, kiedy dochodzi do wniosku, że warto podszkolić język. Pisałam już o kursach online dla mam, dzisiaj skupiam się na kursach dla dzieci.
Szkoła językowa online to rozwiązanie dla rodziców, którzy nie mówią biegle po angielsku, a chcą, żeby dzieci się języka po prostu nauczyły w jego naturalnym brzmieniu. Uważam, że to najlepsza droga.
Nie od dziś wiadomo, że o wiele więcej niż lekcje w grupach (które również mają swoje zalety), dają dzieciom anglojęzyczne bajki, programy i ogólnie styczność z obcym językiem w praktyce. Wielu dzisiejszych dorosłych nauczyło się angielskiego z MTV, dekadę później uczono się też z YouTuba i choć może odrobinę dziwnie to brzmi, jest to zupełnie zrozumiałe.
Angielski dla dzieci metodą Speakera
Na czym właściwie polega taka nauka online? Ile szkół tyle pomysłów, trudno wybrać w gąszczu propozycji. Mogę powiedzieć, co mnie przekonuje do lekcji proponowanych przez All Right. Chodzi o podejście do dziecka, sam proces nauczania.
Skupili się na dwóch obszarach:
LCT – komunikacyjne nauczanie języka, gdzie dziecko jest zachęcane do spontanicznego mówienia, komunikowania o swoich emocjach, potrzebach. Nauczyciel dba o to, żeby dziecko mówiło ok. 50% czasu przeznaczonego na lekcję. Tylko tak można przełamać barierę przed używaniem języka.
Total Physical Response (TPR) – reagowanie całym ciałem. I to jest to, czego oczekuję od edukacji tak ogólnie, czyli zaangażowania wszystkich zmysłów w proces uczenia się, zapamiętywania i kojarzenia. Dziecko poznając nowe słowa (zwłaszcza czasowniki), nie tylko je powtarza, ale też pokazuje np. skacząc, fruwając, biegając, czołgając się. Nie wymaga się od dziecka siedzenia w skupieniu w jednym miejscu przez 30 minut.
Za każdym razem są to oczywiście tematy „użyteczne”, bliskie dziecku i znane. Dla mnie osobiście jest to wielki plus, bo pamietam, jak Karolina po lekcjach w Polsce (które były rewelacyjne) wchodziła do grupy dzieci i z powodu wielu bodźców, akcentu, hałasu… nie rozumiała ani słowa i sama nie potrafiła nic powiedzieć. Im więcej przerobionych sytuacji z życia wziętych, naturalnych warunków do używania języka, tym lepiej dla ogólnej komunikacji.
Angielski dla dzieci, także tych najmłodszych
O ile jestem za otaczaniem dziecka językiem już od najmłodszych lat, tak niekoniecznie interesują mnie zorganizowane zajęcia dla dwulatków. Spokojnie można się z takim maluchem bawić w angielski w domu.
Lekcje online w szkole All Right zaczynają się od czwartego roku życia. Ma to wiele sensu, zwłaszcza w przypadku, gdy ktoś planuje posłanie dziecka do angielskiej szkoły (od piątego roku życia w UK) oraz dlatego, że czterolatek potrafi się skupić odrobinę dłużej niż młodsze dzieci. A do lekcji jednak potrzeba skupienia.
Lekcja angielskiego online
Sama lekcja trwa 30 minut dla dzieci do ósmego roku życia. Dopiero starsze dzieci uczestniczą w lekcji przez 60 minut.
Są też różne poziomy, dostosowane do wieku i potrzeb uczniów. A jeśli wam się spodoba, to też ważna informacja, że dzieci zapisane na lekcje mogą też uczestniczyć w Speaking Club, gdzie rozmawiają z nauczycielami z USA i Wielkiej Brytanii.
Jest też darmowa lekcja pokazowa, co ma chyba kluczowe znaczenie, bo opis opisem, a gdy tylko można wypróbować, warto z takiej możliwości skorzystać. Zapisz się na darmową lekcję >>
Jeśli masz dodatkowe pytania związane z nauką angielskiego online, pisz śmiało do szkoły All Right. Oni z radością odpowiedzą na wszystkie pytania: All Right >>
Od siebie dodam to, co robi na mnie wrażenie, mianowicie – interentowa szkoła językowa dotarła w ciągu ostatnich trzech lat do pięciu krajów. To są możliwości, których kiedyś po prostu nie było, dlatego warto z nich korzystać.
Zalety nauki angielksiego online
Sama korzystam z zalet pracy online, bo przecież tak prowadzę codziennie konsultacje z ludźmi w różnych krajach. Dlatego nauka języków taką metodą jest mi bliska.
Wiem, że to oszczędność czasu, bo nie trzeba nigdzie jeździć (i stać w korkach).
Można uczyć się z dowolnego miejsca na świecie np. w domu lub na wakacjach, wystarczy mieć połączenie z Internetem.
Co ważne! Uczniowie sami wybierają tu sobie nauczyciela i układają grafik (dzieci oczywiście wspólnie z rodzicami).
Rodzic oddający dziecko w ręce wykwalifikowanego nauczyciela ma czas na pozałatwainie wałsnych spraw, zmiast kwitnąć na korytarzu lub w poczekalni, aż minie 30 minut lekcji i trzeba będzie wracać do domu (znowu w korkach).
Sama korzystam z zalet pracy online, bo przecież tak prowadzę codziennie konsultacje z ludźmi w różnych krajach. Dlatego nauka języków taką metodą jest mi bliska.
Wiem, że to oszczędność czasu, bo nie trzeba nigdzie jeździć (i stać w korkach).
Można uczyć się z dowolnego miejsca na świecie np. w domu lub na wakacjach, wystarczy mieć połączenie z Internetem.
Co ważne! Uczniowie sami wybierają tu sobie nauczyciela i układają grafik (dzieci oczywiście wspólnie z rodzicami).
Rodzic oddający dziecko w ręce wykwalifikowanego nauczyciela ma czas na pozałatwainie wałsnych spraw, zmiast kwitnąć na korytarzu lub w poczekalni, aż minie 30 minut lekcji i trzeba będzie wracać do domu (znowu w korkach).
Poznajemy w niej dziewczynkę, która zastanawia się, co mogłaby kolekcjonować. Nie byłabym sobą tzn. pedagożką, gdybym nie dodała, że kolekcjonowanie rzeczy ma wiele zalet, jeśli chodzi o rozwijanie pewnych umiejętności i samodzielności dzieci.
Własna kolekcja
Tworzenie i rozbudowywanie własnej kolekcji sprawia, że dziecko:
uczy się odpowiedzialności (o przedmioty trzeba dbać),
rozwija swoje zainteresowania,
uczy się systematyczności,
widzi efekty swoich starań,
może się dzielić swoją pasją ze światem,
czuje satysfakcję z powiekszania kolekcji,
buduje wspomnienia, z których będzie czerpać w przyszłości.
Wyjątkowa kolekcja
Siedmiodniowa kolekcja rzeczy ważnych okazała się zbiorem ważnych chwil z życia naszej bohaterki. Jedną z takich chwil jest np. pisenka nucona przez mamę krzątającą się po domu. Innym eksponatem w kolekcji jest własnoręcznie przygotowany drobnny upiminek dla koleżanki.
To bardzo ciekawy pomysł na książkę dla dzieci pokazujący, jak być wrażliwym człowiekiem. Jak dostrzegać drobiazgi i umieć się z nich cieszyć. Nie jest tajemnicą, wręcz przeciwnie, są badania potwierdzające fakt, że współczense dzieci mają problem z odczytywaniem emocji. Byciem empatycznym, wrażliwym człowiekiem.
Z czego składa się kolekcja rzeczy ważnych?
Nie musi to być coś wielkiego, bo tak naprawdę nasza codzienność składa się z małych chwil, które warto umieć dostrzegać i łapać. One tworzą wspomnienia, a wspomnienia dobrych momentów z dzieciństwa, są jednocześnie fundamentem do czerpania siły w dorosłym życiu.
Siedmiodniowa kolekcja nie musi się oczywiście kończyć na siedmu eksponatach. W przypadku naszej bohaterki też się nie skończyła. Warto zachęcać dzieci do wkładania wysiłku w zauważanie rzeczy ważnych.
Ciekawostką w tej książce jest pomysł umożliwiający czytelnikowi tworzenie własnej kolekcji, tak na próbę. Wystarczy odwrócić książkę, z tyłu jest miejsce na rozpoczęcie przygody z kolekcjonowaniem rzeczy ważnych.
Autorka Agata Matraś Wydawnictwo Dziwny Pomysł Dla dzieci 8-12 lat.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter Tylko dla Mam >>
Weź pod uwagę, że podczas opowiadania o książce, podaję niektóre szczegóły akcji. Jest więc mały spoiler. Nie oglądaj, jeśli nie chcesz wiedzieć, co się przytrafi głównym bohaterom.
Nasz główny bohater ma trzynaście lat i stara się zrozumieć świat. Przy okazji starając się zrozumieć siebie i własne przeżycia. Nie jest to prosta sprawa, bo przez cały czas czuje się inny, niepasujący do tego znanego, szarego świata.
Zerkając na ilustracje od razu widzimy, że on do tego świata naprawdę nie pasuje. Jest królikiem, nie człowiekiem. Jednak sam zdaje się o tym nie wiedzieć lub nie do końca rozumie, w czym rzecz.
Książka dla nastolatka
Bardzo enigmatyczna, dosadna i filozoficzna momentami opowieść o dojrzewaniu, które jak wiadomo, wcale łatwe nie jest. Jednocześnie wciągająca i wyrazista, co może się spodobać młodym czytelnikom. Zwłaszcza wrażliwcom.
Główny bohater nie ukrywa tego trudu dojrzewania i wkłada wiele wysiłku w zrozumienie, co się z nim i z otoczeniem dzieje. Wydaje mi się, że wielu nastolatków odnajdzie się w tej książce przynajmniej cząstkę siebie.
Autorka Anna Höglund Wydawnictwo Zakamarki Spodoba się dzieciom w wieku 13-17 lat.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter Tylko dla Mam >>
Weź pod uwagę, że podczas opowiadania o książce, podaję niektóre szczegóły akcji. Jest więc mały spoiler. Nie oglądaj, jeśli nie chcesz wiedzieć, co się przytrafi głównym bohaterom.
Moje opowieści są ścieżką dźwiękową z recenzji filmowych, dlatego czasami mówię o oglądaniu ilustracji. Słychać też szelest przewracanych kartek, bo to się często dzieje na żywo. Nie każdy jednak może (lub chce) oglądać, niektórzy wolą posłuchać. I bardzo mnie to cieszy!