Już dawno chodził mi po głowie temat dwujęzyczności, bo pewnie wiesz, że od jakiegoś czasu (przeprowadzki do Anglii) mam do czynienia dwoma językami w praktyce. Do tego już dawno nie było nic o mojej ulubionej wczesnej edukacji przez zabawę, która zawsze mi chodzi po głowie.
Nauka języka obcego przez zabawę to bardzo dobre założenie. Jakość tej zabawy nie jest dla mnie tak „lekkim” tematem jak była kiedyś. „Od zawsze” bawiłam się z Karoliną w poznawanie obcych słówek, ale wciąż w tyle głowy brzęczało mi, że ma na to jeszcze czas.
Kilka lat temu nie miałam w planach przeprowadzki do innego kraju i pewnie ten kto takich planów nie ma, skupia się bardziej na tysiącu innych rzeczy, nie na zabawach związanych z nauką języka obcego. To tylko taki dodatek. Tak to już jest, że dopiero kiedy coś nam jest potrzebne tu i teraz, zaczynamy się tym bardziej interesować. Kiedy jednak ta potrzeba jawi się jako – mniej lub bardziej – odległa przyszłość, to temat traktujemy lekko. Ja przynajmniej tak robiłam.
Gdyby tak móc cofnąć czas
Gdybym miała szansę cofnąć czas, pewne rzeczy i zabawy zaplanowałabym inaczej. Mówię tak, bo jestem bogatsza o doświadczenia własne i dziecka, po przeprowadzce. Powiem szczerze, żałuję, że nie zorganizowałam więcej i ciekawiej zabaw wspierjących naukę języka obcego, kiedy Lola była młodsza.
Nauka drugiego języka przez zabawę nie jest dodatkowym obciążeniem dla malucha. Jest dodatkową szansą na lepszy rozwój. Nie lubię przyznawać się do własnych błędów, ale tym razem uważam, że można to było rozegrać lepiej.
Mam w swoim otoczeniu bardzo dużo dorosłych osób, które mówią: Żałuję, że nie znam drugiego języka. Nie spotkałam natomiast nikogo kto by narzekał: Znam dwa języki. To chyba nie jest przypadek.
Kiedy najlepiej zacząć?
Chciałabym być dobrze zrozumiana, kiedy mówię o wczesnej edukacji, chodzi mi wyłącznie o zabawy związane z nauką języków obcych, a nie typowe lekcje lub robienie czegoś na siłę. Takie zabawy warto zacząć od pierwszych miesięcy życia dziecka i zupełnie naturalnie otoczać słowami i zwrotami. Lew Wygotski nazywa taką naukę budowaniem słownika wewnętrznego i prawda jest taka, że dziecko zupełnie naturalnie chłonie zarówno obce jak i rodzime słowa. Nie dzieli na zagraniczne (trudniejsze, nienaturalne) i polskie (łatwe, naturalne). Tylko dorośli tak to widzą.
Dlatego właśnie, ledwo mówiące po polsku dwulatki, czasem prędzej nazwą kolor po angielsku, niemiecku, hiszpańsku lub chińsku, niż po polsku. Zdarzają się jednak i takie dzieci, które otoczone zabawami z językiem obcym, nie chcą nic mówić. Wtedy dorosłym może się wydawać, że cała ta nauka idzie w las. W przypadku tych milczących dzieci, otaczanie słowami ma również sens.
Każdy rodzic dobrze wie, że czasami dzieci uczą się rzeczy, na których niekoniecznie nam zależy np. powtarzają przekleństwa czy słowa, których znaczenia nie rozumieją. Wypalają z tymi słowami w najmniej oczekiwanych momentach, prawda? Czasem długo nie ujawniają co zapamiętały, ale to nie znaczy, że się nie uczą. Uczą się, dlatego świetnie jeśli rodzice proponują także zabawy związane z obcymi językami. Teraz nie widać, ale już w przedszkolu i szkole, dziecko będzie miało po prostu łatwiej.
Te zabawy procentują
Kiedy przyjdzie do bardziej zorganizowanych, regularnych lekcji (mam nadzieję, że wciąż przez zabawę), wszystkie słowa, którymi otaczałaś dziecko w domu, po prostu wrócą. Będzie je znało i łatwiej skojarzy. To jest właśnie naturalne wspieranie nauki języka, do której nie przykładałam tak wielkiej wagi kiedy Karola była bardzo mała. Dzisiaj żałuję.
Nie będę udawać, że nie spotkałam się z opiniami mówiącymi o tym, że zbyt wczesna nauka drugiego języka może być szkodliwa. W tym sensie, że sztuczna dwujęzyczność (żadne z rodziców nie jest obcokrajowcem) wprowadza dziecku chaos w głowie. Maluch może zacząć mówić później niż rówieśnicy. Nie zgadzam się z takimi opiniami pod warunkiem, że ta wczesna edukacja oparta jest wyłącznie na zabawie, gdzie nic nie dzieje się na siłę, a dziecko czerpie z aktywności przyjemność.
Dzisiaj też wiem, że przy takich zabawach warto postawić na nieco bardziej dalekosiężny cel. Kiedyś ten nasz bobas będzie starszy, a w końcu dorosły. Jeśli można mu coś ułatwić (a w globalnej wiosce życie ze znajomością tylko jednego języka jest zdecydowanie trudniejsze) to dlaczego tego nie zrobić od samego początku? Dzięki takim zabawom dajesz coś więcej niż wspólny czas i edukację.
Czysty zysk
Poszperałam trochę w informacjach na temat korzyści związanych z dwujęzycznością. Dzielę się nimi z tymi wszystkimi, którym (tak jak mi kiedyś) gdzieś z tyłu głowy kołacze: Na to przyjdzie jeszcze czas…
- Dzieci uczące się więcej niż jednego języka potrafią dostrzec więcej szczegółów w swoim otoczeniu, a także w zachowaniach drugiego człowieka. Ma to związek z umiejętnością kojarzenia i porównywania. W różnych językach wiele słów jest zapożyczonych, a to znaczy, że po polsku brzmią podobnie. Ucząc się polskich i obcych słówek, maluch uczy się dostrzegać te podobieństwa i różnice.
- Dostrzeganie tych szczegółów niesie za sobą kolejną, bardzo przydatną (również w dorosłym życiu) umiejętność szybkiego podejmowania decyzji i dokonywania wyborów. To wszystko dlatego, że dziecko uczące się obcych języków umie dostrzegać więcej detali. Więcej detali to więcej informacji. A im więcej mamy informacji, tym łatwiej podjąć dobrą decyzję.
- Uczenie się języków obcych pomaga w ćwiczeniach koncentracji. Jest to bardzo przydatne dzieciom, które ze skupieniem miewają ogromne problemy. Codzienny kontakt z niezliczoną ilością reklam, bajek, gier itd. sprawia, że naprawdę nie mają szansy ćwiczyć skupienia. Zabawy z językiem obcym wspierają takie ćwiczenia. Ich powtarzalność i pewien rytm, są nieocenionym wsparciem, bo przecież koncentracja nie jest potrzebna jedynie do nauki języków. Jest potrzebna dzieciom i dorosłym na każdym kroku.
- Mózg ćwiczony w dwujęzyczności, wyćwiczony jest też w przełączaniu się na drugi tryb działania. To wymaga wysiłku, wzmożonej koncentracji. Ten drugi tryb to inny język. Prędzej czy później, przyjdzie taki moment, że twojemu dziecku ten drugi język będzie bardzo potrzebny. Czy to w przedszkolu, szkole czy wreszcie w dorosłości. Mózg ćwiczony od samego początku, poradzi sobie łatwiej z takimi wyzwaniami i myśleniem w obcym języku (za tym idzie płynna mowa). Znowu coś ułatwiamy przez zabawę.
- Ćwiczenia pamięci są dość oczywistym plusem nauki języków obcych. Nie od dziś wiadomo, że im więcej tę naszą pamięć ćwiczymy tym lepiej z nami współpracuje. Czasami zauważamy, że najmłodsi zapamiętują pewne rzeczy z wielką łatwością. Czasem raz powiedziane słowo czy wiersz zostają im w głowie. Szkoda byłoby zmarnować ten potencjał na pakowanie pamięci wyłącznie kreskówkową papką.
- Lepsza koncentracja jest też związana z umiejętnością blokowania rozpraszaczy przez mózg wyćwiczony w nauce drugiego języka. Łatwo to sobie wyobrazić będąc gdzieś za granicą np. w restauracji czy na placu zabaw. Zazwyczaj są to miejsca gdzie jest spory hałas. Jednak kiedy nie znasz dobrze tego obcego języka, nie wyłapujesz tych rozmytych dźwięków tworzących hałas. Za to wyłapujesz te brzmiące znajomo. Mózg potrafi ignorować nieistotne hałasy, a kojarzyć i zapamiętywać ważne. Nie raz przeprowadzano badania potwierdzające, że dzieci dwujęzyczne potrafią lepiej koncentrować się na lekcjach, bo ignorują niepotrzebne hałasy.
- Zaskakującym dla mnie odkryciem było to, że ucząc się języka obcego, poprawiasz znajomość języka ojczystego. Kiedy pierwszy raz o tym przeczytałam, to się bardzo zdziwiłam. Dzisiaj jest to dla mnie oczywiste, bo mam okazję obserwować na co dzień Karolinę w szkole. Poznaje angielski od podstaw, a to oznacza też składnię, gramatykę itd. Żeby przetłumaczyć pewne rzeczy na polski, musi znać też polską gramatykę. I chętnie ją poznaje, bo wtedy ta cała nauka układa jej się w logiczną całość. Poznając rodzimy język często nie zastanawiamy się nad takim technicznym rozbieraniem go na czynniki pierwsze. Poznając drugi język, to rozkładanie na poszczególne elementy przychodzi zupełnie naturalnie.
Mój osobisty powód do nauki języka obcego od pierwszych miesięcy życia jest (dzisiaj, bo nie był taki od zawsze) oczywisty. To wiele ułatwia dziecku. Dlatego warto przykładać wagę nie tylko do proponowania zabaw, ale też do ich jakości. Mnie przekonuje metoda zanurzenia dziecka w języku i jak najwięcej prób rozmawiania, śpiewania, czytania, zabaw angażujących do mówienia całymi zwrotami.
Dlaczego nie przepadam wyłącznie za kuciem słówek? Z kuciem słówek na pamięć wszystko jest w porządku dopóki dziecko nie staje przed grupą innych dzieci, które mówią w obcym języku. To jest moment szoku. Do obcych słów dochodzą takie elementy jak: akcent, nowe miejsca (bo zakładam, że ta grupa dzieci nie przyjechała do was do domu), mowa dziecięca, czyli mniej wyraźna i płynna, emocje. W takich sytuacjach dziecku potrzebne są (pod ręką) zwroty, wyrażenia, skojarzenia, które ma przećwiczone właśnie podczas wcześniejszych zabaw.
To działa też w drugą stronę
Bardo często mam okazję rozmawiać z rodzicami, którzy wyjechali już jakiś czas temu i próbują nauczyć dziecko urodzone za granicą języka ojczystego. Zastanawiają się jak to zrobić i czy warto. Warto, bo dla tego dziecka to nie tylko kwestia dwujęzyczności, ale też kontaktu z kulturą kraju, z którego pochodzi rodzina.
Wiele osób decyduje się uczyć dziecko urodzone za granicą, ojczystego języka po prostu w domu. Znowu nie ma innej drogi niż przez zabawę. Wtedy akurat niczego nie utrudnia sytuacja (wręcz ułatwia) kiedy oboje rodzice płynnie mówią po polsku.
Maluch urodzony za granicą styka się z obcym językiem w wielu miejscach, a do ojczystego ma dostęp najcześciej tylko w domu. Niczego nie da zmuszanie na siłę do nauki o polskich tradycjach. Więcej da się zdziałać przez systematyczne zabawy i takie właśnie lekcje w rodzinnym gronie.
Jakość zabaw językowych
Ten artykuł powstał przy współpracy z wydawcą serii Kapitan Nauka, firmą EDGARD. Dobrze ich znasz, bo często goszczą u mnie na blogu, bo bardzo, ale to bardzo wpisują się w moje myślenie o wczesnej edukacji przez zabawę.
Nie wiem czy wiesz, że specjalizują się w autorskich publikacjach do nauki języków obcych. Koniecznie zerknij na te propozycje zabaw wspierających dziecko na każdym etapie rozwoju. Wszystkie pomoce dostępne są w ofercie sklepów Empik i Smyk.
Na tropie angielskich słówek
Tę książkę tworzyło 11 ilustratorów. Samo to sprawia, że jest dla mnie zupełnie wyjatkowa. Czytając i opowiadając polujemy na słówka i zwroty angielskie. Spodziewaj się niebawem recenzji na blogu, bo to prawdziwy językowy rarytas, a jeśli nie możesz się doczekać, to wejdź na stronę wydawcy. Zrecenzowałam tę książkę tutaj.
Zakupy
Let’s go shopping! Dwujęzyczne podpisy pod produktami (polskie i angielskie) oraz nagrania mp3 wszystkich słówek po angielsku (do pobrania tutaj) pozwalają również na zabawę wprowadzającą do wczesnej nauki angielskiego. Dzieci poznają wówczas słownictwo w sposób najbardziej naturalny dla ich wieku, czyli podczas wspólnej zabawy. Recenzja filmowa do obejrzenia tutaj.
Gotowanie
Tak jak poprzednia i ta gra zawiera dwujęzyczne podpisy pod produktami (polskie i angielskie) oraz nagrania mp3 wszystkich słówek po angielsku (do pobrania tutaj). A do tego: 12 wariantów gry edukacyjnej opartej na uwielbianej przez dzieci zabawie w gotowanie: 4 talerze z potrawami, 8 list zawierających po 6 produktów oraz 36 żetonów z składnikami potraw i dodatkowymi produktami. Recenzja filmowa do obejrzenia tutaj.
Dowiedz się więcej o tych produktach!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
- Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
- Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
- Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
- Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
- Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.
Dla mnie artykuł jest bardzo przydatny i pomógł rozwiać moje wątpliwości, ponieważ z mężem jesteśmy w takiej sytacji. W domu używamy języka polskiego, mamy książki napisane po polsku tak samo jak bajki , gry oraz telewizje. Język obcy córka używa w szkole albo na ulicy . Jednak trapi mnie jedna rzecz… a jak jest z nauka pisania, alfabetu ??? Poniewaz widzę że córce to sprawia największy problem… słowa mieszaja się jej….
Myślę, że z pisaniem trudniej niż z mówieniem, moja córka też pewnie będzie się musiała „douczyć” pisać po polsku skoro nie chodzi do polskiej szkoły.
Bardzo interesujący artykuł. Dziękuje!
Jestem w podobnej sytuacji tylko trzy – języcznej. Ja mówię do syna tylko po polsku, moja mąż jest Anglikiem wiec tylko po angielsku a mieszkamy w Niemczech gdzie Alexander od 13 miesiąca życia chodzi do żłobka. Nasze dziecko bardzo szybko sie uczy i natychmiast dostosowuje się do języka w którym jest adresowane. Najczęściej jednak mówi po polsku bo spędzamy ze sobą najwiecej czasu 🙂
Pozdrawiam
Ooo! trzy języki, rewelacja 🙂
Super artykuł, nie wiedziałam że dwujęzyczność ma tyle zalet!
U nas z racji miejsca zamieszkania – Norwegia – dzieci też będą dwujęzyczne. Dwulatek uczy się głównie w przedszkolu, po prostu mówią tam do niego po norwesku. W domu mówimy po polsku, ale książeczki czytamy w obu językach. Również bajki ogląda w obu. W szkole za kilka lat poznają angielski. Dla nas najlepsza nauka to książki z obrazkami i podpisami – Julo łapie w mig. Janek ma dopiero niespełna 4 miesiące, ale również pozna od razu dwa języki.
Za to ja chciałabym mówić płynnie w obu odmianach norweskiego – Nynorsk i Bokmål, ale też nauczyć się hiszpańskiego ❤️
My z racji tego że mieszkamy w Uk, mowimy w języku angielskim ale w domu tylko i wyłącznie po polsku.Dlatego dzieciaki znają polski i angielski płynnie.
Moim marzeniem zawsze był jęz hiszpański, może dlatego że często bywamy w Hiszpanii i siła rzeczy fajnie byłoby się tego języka w końcu nauczyć.
Moim drugim językiem jest angielski. By mówić bardzo płynnie jeszcze mi wiele brakuje, ale uważam, że ten język jest bardzo powszechny i dzięki temu bardzo przydatny. Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad nauką hiszpańskiego 🙂 podoba mi się ten język, chciałabym rozumieć piosenki w tym języku, bo porywają do tańca! ♥️
Bardzo chciałabym poznać język chorwacki:) Będąc na wakacjach w Chorwacji stwierdziłam, że jest to niesamowicie urokliwy język, podobnie jak sama piękna Chorwacja.
Chciałabym mieć perfekcyjnie opanowany język angielski. Córeczka ma tetniaka na serduszku i jest chora na zespół Phace, u nas praktycznie nie ma informacji. W Stanach jest nawet Stowarzyszenie dzieci chorujących na Phace i rodziny się wspierają, trwają też badania ponieważ to nowy zespół wad wrodzonych. Bariera komunikacyjna jest duża przeszkodą.
W domu mowimy po polsku, poza domem po niemiecku (mieszkamy w Niemczech). Corka niedlugo pojdzie tu do przedszkola. Chcialabym by miala rowniez kontakt od malego z jezykiem angielskim. Czesto bawimy sie korzystajac z ksiazeczek oraz flashcards. Mala uwielbia te zabawy. Gra gotowanie byla by dla nas fajnym prezentem na zblizajace sie swieta.
Pozdrawiam.
Niemiecki, mieszkamy blisko granicy i dzięki możliwości językowej możemy poznawać nowych ciekawych ludzi
Przez kilka lat mieszkałam w Niemczech, gdzie opiekowałam się ludźmi starszymi, tam najlepiej nauczyłam się języka, nie mówię biegle ale na każdy temat, potrafilabym się dogadać po niemiecku, choć powiem szczerze, nie używając języka, bardzo szybko się go zapomina, a przynajmniej pojedyncze słówka, a chciałabym znać język angielski, bo jak się zna angielski to sie dogada z kazdym, na całym świecie, podstawy znam ale to co uslyszane z filmów czy piosenek tylko 🙂 nigdy w szkole nie mialam angielskiego a na pewno postaram się, zeby córeczka uczyła się właśnie tego języka, bo to język międzynarodowy 🙂
Z wykształcenia jestem germaniatką i uwielbiam język niemiecki. Bardzo dobrze posługuję się też językiem angielskim – marzę o poziomie biegłym. Teraz przy maleńkich dzieciach nie jest łatwo o czas na rozwijanie tej pasji, ale ogromną radość sprawia mi przemycanie obu języków w codziennej zabawie. Słuchamy piosenek, gramy, bawimy się i wierzę, że dzięki temu moim maluchom będzie kiedyś łatwiej opanować oba języki 🙂
Oooj, jak ja bym chciała znać hiszpański. Piękny język. I piękny kraj, który marzy mi się odwiedzić… Nawet kupiłam książkę do samodzielnej nauki, zainstalowałam aplikację w telefonie i działam 😉
A propos artykułu – moja trzylatka zna już dość sporo słówek po angielsku 🙂
Niestety tak jak Ty mam poczucie, że mogłam lepiej rozegrać naukę języka u siebie… W szkole uczyłam się angielskiego i niemieckiego. Ten drugi ciągle od podstaw – „polskie szkolnictwo”. Teraz 6 lat po skończeniu studiów i nie używania j. angielskiego, wiem że popełniłam błąd i chce go umieć płynnie. Zaczęłam od września od nowa. Jest ciężko… praca zawodowa, dwie małe dziewczynki w domu. Razem uczymy się słówek! Do tej pory nie ćwiczyłyśmy dużo, ale zachęciłaś mnie do bardziej kreatywnego podejścia. DZIĘKUJĘ!
Bardzo chciałabym znać lepiej język niemiecki, uczyłam się 13 lat i nic prawie nie potrafię powiedzieć, mimo że sporo rozumiem. Mąż urodził się i mieszkał 12 lat w Berlinie i jest to jego drugi język właściwie, w Poznaniu bez problemu znajduje dobrze platna pracę podczas gdy ja po architekturze ledwo się łapie na najniższą krajową i to na umowę zlecenie. Dodatkowo chcemy od małego by nasze dzieci poznawali niemiecki, głupio będzie jak mąż będzie z nimi bez problemu rozmawiał a ja jedynie będę mówić „ja ,ja” „danke” 😀
My z racji tego.ze mieszkamy w uk dzieci mowia plynnie po angielsku. W domu po polsku.Dokladam wszelkich staran.zeby mowic lepiej po angielsku.
Ja najbardziej chciałabym nauczyć się płynnie mówić i pisać w języku angielskim. Nie miałam przyjemności uczyć się tego języka w szkole i tak na prawdę na poczatku z lenistwa a teraz ze wstydu do tej pory nie skorzystalam z zadnego kursu. Bardzo chciałabym to zmienić tym bardziej, że corka zaczyna swoją przygode z jezykiem angielskim w przedszkolu i nie bede w stanie Jej nawet pomoc…
Baaardzo chciałabym nauczyć się włoskiego. Już kiedyś poczyniłam ku temu piwrwsze kroki – kupiłam podręcznik i płytę ( winylową). Uczyłam się prawie systematycznie i zderze z rzeczywistością było takie, że mój włoskiego nijak miał się do oryginału. Ale po latach postanowiłam wziąć kilka lekcji i mój włoski był na tyle dobry, że radziałam sobie w czasie pobytu we Włoszech…☺
Osobiście włoskim, ponieważ jest melodyjny i wg mnie ciekawy, ponad to uwielbiam Italię. Ale w pierwszej kolejności niemiecki. Ponieważ moj starszy syn za 2,5 roku pójdzie do niemieckiej szkoły, a ja bardzo chciałabym, moc mu w pełni pomagać w lekcjach. Po trochu nie mogę się już doczekać tego czasu, sama bardzo lubiłam się uczyć, chce tym również zarazić dzieci, a do tego niezbędna jest płynna znajomość języka. Ponad to nie chce stracić autorytetu, bo przecież mama zawsze wszystko wie. Co to za mana, która nie rozumie polecenia w książce ????
Język angielski dlaczego? Ponieważ jest bardzo uniwersalny ,używany w tak wielu krajach.Pozatym mamy wujka i ciocie w Anglii i napewno jak młodsza córka podrośnie wybierzwmy się tam
Chiński… próbowałam się uczyć, ale nie wystarczyło zapału. On po prostu pięknie brzmi. A poza tym Jackie Chan, Jet Lee i Kung fu szał.
U nas sytuacja wyglada nastepujaco: tata mowi do syna po hiszpansku, mama po polsku a na ulicach, w zlobkach, szkolach, instytucjach króluje katalonski-mieszkamy niedaleko Barcelony, wiec silą rzeczy moje dziecko tez bedzie go znalo (ma dopiero roczek). Chodzimy tez na kurs angielskiego dla babies i moim marzeniem jest, aby w przyszlosci poslugiwal sie nim plynnie, jest to w koncu jezyk miedzynarodowy. A ja osobiscie chcialabym opanowac do perfekcji niemiecki (posluguję się nim codziennie w pracy). Pozdrawiamy!
Mówię płynnie w języku niemieckim, nauczyłam się go w niewiadomy mi sposób, hahaha. Oglądałam dużo bajek, potem seriale, filmy i programy na kanałach satelitarnych. Mama jedynie na początku tłumaczyła mi słówka w bajkach. Potem chłonęłam i chłonęłam słowa, zwroty, zdania, podświadomie reguły gramatyczne.
Moja mama i dziadek, którzy znają niemiecki nigdy nie mogli ode mnie „wyciągnąć” choćby jednego zdania po niemiecku, aż podczas podróży, nieco dla mnie-dziecka przydługiej i nudnej wyrecytowała nie pytana regułkę z reklam, niemiecki odpowiednik polskiego: „przed użyciem zapoznaj się z ulotką lub skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą”.
Krótka salwa śmiechu dobiegła z przodu auta 🙂 wszyscy byli już pewni, że niemiecki znam. Skończyłam germanistykę.
Bardzo lubię język niemiecki 🙂
U nas w domu jest pl. W przedszkolu i na ulicy jako 2i język holenderski. Z czasem dla maluchów będzie ang.
Natomiast mi się marzy biegły włoski.
Zawsze marzyłam,żeby nauczyć sie czeskiego.Poszlam na studia bohemistyczne i udalo sie. Teraz chcialabym powrocic do rosyjskiego,by ze spikojem wybrac sie w podróż koleja transsyberyjska
Gratulacje, do Ciebie pojedzie zestaw „Gotowanie” 🙂
Temperament włoski (talerze latają ;)), miłość do kuchni włoskiej (pasta to moje drugie imie). Tylko znajomości języka brakuje 😉
Chcialabym mowic po niderlandzku… ale to sfera marzen… tak realnie to moglabym perfekcyjnie opanowac angielski…
W domu mowimy po polsku, w przedszkolu dziecko mowi po niderlandzku, a spotykajac sie z kims w sklepie, na ulicy czy na placu zabaw slyszy angielski( bo po niderlandzku nic a nic rodzice nie kumaja ani nie mowia i niedlugo z wlasnymi dziecmi nie pogadamy)…
Ja chcialabym podszlifowac swoj angielski aby swobodnie bawic sie z moimi serduszkami❤Nauka przez zabawe????
Chciałabym wrócić do japońskiego. Uczyłam się trochę w liceum i na studiach ale to było bardzo dawno temu. Język jest skomplikowany i dlatego tak bardzo cieszyłam się kiedy byłam w stanie zbudować zdanie 🙂
Chciałabym umieć mówić płynnie po włosku ponieważ kocham wszystko co jest związane z tym krajem począwszy od klimatu, przez krajobraz, potrawy a kończąc na ludziach. Jeszcze będąc w liceum po powrocie z wakacji zaparłam się i zaczęłam się sama uczyć ale niestety z powodu mojej „słabej silnej woli” skończyło się na kilku lekcjach.
Ja z moim synkiem marzymy o nauce włoskiego. To piękny pełen pasji ,wyjatkowej melodii i radości z zycia język. Ponadto mieszka tam nasza rodzina.Znaja oni różne bajki piosenki i gry. Miło by było je w końcu zrozumiec.
A ja bije sie w piersi ze nie przyłożylam sie do nauki angielskiego w szkole. Nauka poszła by mi o wiele łatwiej niż teraz, a praktycznie tak niewiele by mnie to kosztowało a teraz by to zaprocentowało- mieszkamy w Uk i coś wydukam ale to nie mój szczyt marzeń. Pozdrawiam
Dla Mnie od zawsze język angielski. Studiowałam anglistykę bo było to moim marzeniem a gdy słyszę rodowitych Anglików to szaleję na sam dźwięk akcentu ???? Dla mojej córki – nie mam zielonego pojęcia – ponieważ w domu mówimy po polsku a mieszkamy w Niemczech. Być może nigdy żaden język nie będzie dla niej przyjemnością samą w sobie (tak jak dla mnie jest) – ale będę starała się jej pokazać dobrą stronę korzystania z niego – jakikolwiek to będzie (z wykształcenia jestem nauczycielem i wiem jak dużo daje znajomość więcej niż jednego języka obcego.) . Pozdrawiam ????
Chciałabym płynnie mówić po niemiecku, od dwóch lat mieszkamy w Niemczech, mój starszy syn chodzi już do przedszkola i pewnie za niedługo będzie więcej używał niemieckich słów. Drugi syn urodził się tutaj i pewnie jeszcze szybciej „złapie” drugi język. Chcę ich w domu uczyć polskiego, jest to dla mnie bardzo ważne 🙂
Ja chcialabym nauczyć sie greckiego. Moja teściowa mówi tylko po grecku, no i chciałabym jej kilka rzeczy od serca powiedzieć. Prosto w oczy, bez tłumacza.
U nas dzieci uczą sie trzech języków na raz, bo mieszkamy w UK. Mętlik mega, a o czytaniu i pisaniu nie wspomnę. Grecki alfabet dokłada komplikacji, ale czego sie nie da to sie da. Pozdrawiam.
A ja bym chciała znać język szwedzki, żeby móc w oryginale czytać szwedzkie kryminały, które uwielbiam!
Mieszkam w Irlandii i naszym drugim językiem jest angielski. Mój synek będzie płynnie umiał dwa języki bez większego wysiłku i do tego w szkole będzie się jeszcze uczył Irlandzkiego. Tak tak. W Irlandii mają swój język, ale posługują się nim tylko w niektórych miejscach w kraju i to przeważnie starsze osoby. Bardzo mu zazdroszczę bo będzie mu łatwiej niż mi. A moim marzeniem jest nauczyć się języka francuskiego. Jestem zakochana w tym języku. Gdy słucham rozmów w tym języku to mam wrażenie jakby te osoby śpiewały. Piękny melodyjny język.
Chciałabym mówić płynnie w wielu językach. W związku z tym, że mówię już po angielsku łatwiej będzie się nauczyć innych języków typu włoski czy hiszpański. Jest jednak język, który fajnie byłoby opanować w stopniu doskonałym, bo jest tak egzotyczny dla mnie, ze nie mogę sobie wyobrazić, żebym mogła się go nauczyć teraz na stare lata – japoński. Bardzo chciałabym poleciec do tego pięknego kraju i rozmawiać swobodnie z jego mieszkańcami.
Dziękuję za zabawę, tak mi się podobają Wasze językowe marzenia! Gra jedzie do Aurelii, gratulacje 🙂
Jestem Polką żyjącą 15 lat na Słowacji i od roku w Niemczech. Ja z dziećmi rozmawiałam po polsku a mąż po słowacku. Niestety jak pierwsza córka zaczęła chodzić do szkoły jej nauczycielka bardzo na mnie naciskała, żebym przestała z nią rozmawiać po polsku, bo używa polskiej składni zdania. Niestety podległam naciskowi. Wynik taki, że pierwsza rozmawia po polsku a druga tylko rozumie i odpowiada po słowacku. Teraz po roku w Niemczech obydwie bardzo dobrze mówią po niemiecku i też tu każdy się pyta, dlaczego w domu mówimy po słowacku. Nie chcę żeby zapomniały języka, bo sama widzę jak mój polski kuleje jak go długo nie używam. Tak że teraz między sobą rozmawiamy po słowacku plus wszystkie możliwe książki i bajki po polsku, niemiecku, słowacku i czesku (każdy kto żyje na Słowacji zna również czeski). Więc moje dzieci znają 4 języki i dbamy o każdy, bo sama wiem jak łatwo zapomnieć języka jak się go nie używa.