Bardzo lubię rozdawać upominki, dlatego zawsze cieszę się, gdy mogę zaprosić do zabawy, w której do zdobycia są same świetne rzeczy. Tym razem proponuję tytuł Przepis na przyjaźń.
O rozdaniach najczęściej przypominam na Instagramie. Tam też pokazuję nowości, to co będę dopiero recenzować oraz to co na blogu się nie pojawi. Aktywne Czytanie od kuchni i w obrazkach znajdziesz również tam! Tu też robię rozdania książkowe.
Kliknij w zdjęcie żeby przejść do profilu na Instagramie.
Przepis na przyjaźń
Opowiedziałam o niej w tym artykule.
Tu jest zabawa
Chętnie podaruję komuś egzemplarz książki pt. Przepis na przyjaźń. Żeby wziąć udział w zabawie, napisz proszę w komentarzu, czy jako dzieco łatwo nawiązywałaś/eś przyjaźnie z rówieśnikami?
Zabawa trwa do 17 kwietnia. Wyniki podam po godz. 20.00. Zawsze zostawiam je w komentarzach na dole tej strony.
Sprawdź cenę i dostępność tej książki!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
- Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
- Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
- Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
- Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
- Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.





Byłam raczej nieśmiała 😉Ale moja przyjaźń z podwórka trwa już 23 lata. 😉 Jesteśmy w ciągłym kontakcie ❤️
Jako dziecko byłam zupełnie inna niż teraz. Nawiązywałam nowe znajomości i przyjaźnie bardzo łatwo. Byłam towarzyska i rozbrykana, chętnie się bawiłam z dziećmi. Byłam również bardzo wygadana w kontaktach z dorosłymi. Dzisiaj jestem osobą raczej nieśmiałą, trochę nieufną i bardzo ostrożnie podchodzę do nowych znajomości. Ciekawa odmiana…
Różnie to bywało, ale przeważnie nie miałam z tym problemu. W dorosłym życiu idzie mi jednak znacznie łatwiej.
Niestety nawiązywanie przyjaźni z rówieśnikami nie przychodziło mi łatwo. Byłam wstydliwym dzieckiem, z jednej strony bałam sie braku akceptacji z drugiej strony „gardziłam” niektorymi dzieciakami… wiem wiem jak to brzmi, ale problem byl bardziej złożony. Pochodzę z małej wsi gdzie wazniejsze dla większości dzieci bylo bieganie po łąkach i zabawa niż nauka, bo tak bylo wychowani, takie wynieśli wartości z domu. Ale ja zawsze dobrze sie uczyłam, rodzice dbali o to bo jak to mówili „oni niczego nie osiagneli w zyciu”, wiec chcieli żebym miala lepiej. I tu pojawial sie problem, ponieważ inne dzieciaki dokuczaly mi ze siedze w domu, odrabiam lekcje lub czytam cos dla wlasnej przyjemności (bo w sumie nie bylam do tego zmuszana, po prostu to lubilam). Z jednej strony nie chcialy sie w pewnym momencie ze mna bawic ale z drugiej dokuczaly zeby dam im spisac zadna prace domowa. Ja natomaist niby chcialam miec w nich przyjaciol, ale z drugiej strony jak czytalismy na lekcjach to czulam wyższość ze czytam plynnie a inni nie. Mialam tylko jedna kolezanke od dzieciństwa ktora miala ten sam problem i trzymalysmy się razem. Wszystko zmienilo sie jak poszlam do gimnazjum, tam zaczelam nawiązywać przyjaznie. Ale przez to zostalam całkowicie odrzucona przez kolegów i kolezanki z mojej wioski.
Jestem otwarta na ludzi, ale nie na przyjaźnie. Do przyjaźni podchodzę z dystansem. Znajomych, chyba jak każdy mam sporo. Przyjaciół zaledwie kilku… ale z Przyjaciółmi śmiało mogę przysłowiowe konie kraść.
Tak było od zawsze, obserwacja, obserwacja i raz jeszcze obserwacja… wyważenie tego co mogę w danym towarzystwie. Nie byłam nieśmiałym dzieckiem może raczej ostrożnym
…
Ja bez problemu nawiązywałam nowe przyjaźnie choć były one bardzo burzliwe ponieważ kłótliwe było ze mnie dziecko i bardzo lubiłam postawić na swoim (i teraz jak to pisze zdałam sobie sprawę z tego, że moja 2.5 latka jest identyczna 🙂 )
Ale fajne jest to że kilka z tych przyjaźni przetrwało do dziś i pomimo tego że mieszkam daleko od miejsca gdzie się wychowałam nadal mam regularny kontakt z przyjaciółmi z dzieciństwa!
Nowe przyjaźnie nawiązywałam dość łatwo. Zwłaszcza z chłopcami, dziewczynki robiły wg mnie dookoła za dużo hałasu i problemów bez powodu.
Jako dziecko miałam problem z nawiązywaniem przyjaźni i z relacjami z rówieśnikami. Czułam się bardzo samotnie. Teraz kiedy mam swoje dzieci boje się, żeby one nie miały takich przeżyć. Mam nadzieje że będę wiedziała co robić.
Oj taaak… moja mama musiała godzinami czekać aż łaskawie pożegnam się z moimi przyjaciółmi na placu zabaw i wyruszę do domu 🙂 Chciałam poznać wszystkich ludzi w parku, bo byłam ciekawa jak mają na imię 😉
Jako dziecko byłam bardzo nieśmiała, zamknięta w sobie, izolowana w grupie rowieśniczej. Miałam bardzo wąskie grono bliskich koleżanek, bo trudno było mi się otworzyć na ludzi. Obecnie jest zupełnie inaczej- stałam się osobą otwartą, rozmowną i pewną siebie. Tylko bliskich znajomych nadal mam mało – nie liczy się ilość tylko jakość.
Niestety byłam raczej nieśmiała i wycofana jako dziecko, a może to świat książek był dla mnie ważniejszy niż zabawa z rówieśnikami. Pamiętam, że czytałam duużo za dużo w przeciwieństwie do pozostałych i głównie wolny czas spędzałam w bibliotece.
Nie było mi łatwo z moja niesmialoscia. Ale jak któreś dziecko do mnie podeszlo udało mi się nawiązać kontakt, sama niestety nigdy nie podeszłam pierwsza do nikogo.
Jako dziecko nie miałam problemów w nawiązywaniu kontaktu, byłam śmiała i otwarta. Wszystko odmieniło się w gimnazjum. Od wtedy mam trudności z poznawaniem ludzi, zrobiłam się zamknięta w sobie i nieśmiała.
W wieku dziecięcym nawiązałam dwie prawdziwe przyjaźnie. Tylko lub aż, bo trwają do dziś i wierzę, że tak już zostanie do końca życia. I tego uczę moje dzieci- nie ilość, a jakość ma znaczenie.
W dzieciństwie, a nawet później, tak do czasu studiów nie miałam prawdziwego przyjaciela. Mieszkałam w małej miejscowości i zawsze byłam inna, cicha, spokojna, nieśmiała. Próbowałam zdobywać przyjaciół poprzez zmienianie/dostosowywanie siebie – teraz wiem że nie tędy droga. Zdobycie tej wiedzy dużo mnie kosztowało ale opłacało się, nareszcie otaczają mnie ludzie będący moimi przyjaciółmi, przy których mogę być sobą.
Byłam bardzo otwartym dzieckiem. „Dziecko cygańskie”, tak mnie wspomina mama do dziś 😉 chodziłam po sąsiadach, zaczepiałam dzieci.
Obecnie totalne przeciwieństwo.
Oj nie.. było bardzo ciężko. Bałam się wszystkich i wszystkiego..
Pamiętam jak mama chciała mnie zaprowadzić na jakieś zajęcia dla dzieci. Miałam może z 4-5 lat. Zaparłem się w furtce rękami i nogami żeby tylko tam nie iść. W zerówce poznałam jedną koleżankę, równie nieśmiałą.. nasze mamy mówią do dziś że stałyśmy jako pierwsze w parze a za chwile byłyśmy na koncu.
Ciężko mi wspominać tamte czasy. Bardzo się zmieniłam od tamtej pory ale teraz patrząc jak mój synek chodzi do przedszkola, dawne strachy wracają. Boje się że będzie odtrącany przez dzieci. Staram się budować w nim poczucie własnej wartości ale nie jest to proste bo nie jest przebojowym dzieckiem.
Z nawiązywaniem przyjaźni miałam spory kłopot. Myślę, ze wiązało się to z faktem, ze jak tylko rozpoczęła się pierwsza klasa, ja wyjechałam na kilka tygodni do sanatorium, a po moim powrocie byłam w klasie postrzegana, jako ktoś obcy. Długo trwało nim dzieci pozwoliły mi wejść w pewne grupy, a ja niestety nie należałam do odważnych 😉
Czasy mojego dzieciństwa były absolutnie beztroskie. Nawiązywałam przyjaźnie bez problemu zarówno z dziewczynkami jak i z chłopcami. Wszystkie dzieciaki w okolicy bawiły się razem, stanowiliśmy taką zgraną paczkę. Do późnych godzin wieczornych graliśmy w piłkę, państwa – miasta, w belka, chowanego. Jeździliśmy na rowerach, zbieraliśmy kamyki… cudownie powspominać😊
Jako dziecko byłam bardzo nieśmiała, a bardzo chciałam mieć wiele koleżanek i kolegów. Nie wierzyłam w to, że dla kogoś mogę być interesująca, że mogłabym mieć coś ciekawego do powiedzenia. Czasami nawet obecnie tak myślę. Wtedy miałam to szczęście, że to oni wyciągali do mnie pierwsi dłoń, a dalej jakoś już poszło. 🙂
Niestety, ale nawiązanie jakiejkolwiek przyjaźni przychodziło mi z ogromnym trudem.. Odkąd pamiętam trzymałam się na uboczu i byłam bardzo nieśmiałym dzieckiem. Do dziś jestem bardzo zdystansowana w kontaktach z nowymi ludźmi. Trudno powiedzieć skąd to wynika, może zwyczajnie z charakteru. Mam nadzieję, że moja córka nie odziedziczy tego po mnie i będzie śmielsza w kontaktach z rówieśnikami niż ja w jej wieku 🙂
W dziecinstwie nawiazywanie znajomosci bylo dla mnie tak naturalne jak oddychanie 🙂 Czulam sie bardzo swobodnie w kontaktach z innymi dziecmi. Pozniej oczywiscie przyszedł czas,gdy chlopcy mnie krepowali i unikalam ich jak ognia 😉 potem ten czas szczesliwie minal 😉 Zawszs bylam otwarta i przebojowa i w sumie nie wiem kiedy zgubilsm te lekkosc w nawiazywaniu znajomosci… hmmm.. teraz sie jakos krepuje, mysle.ze mi nie wypada zaczepiac obcych ludzi itd 😉 czuje sie z tym dretwo.ale niestety tak wlasnie jest…
Oj tak – szybko nawiązywałam kontakty i tak mam do dzisiaj. Byłam otwarta i radosna i tak też mam do dzisiaj. Udawalo mi się zjednywać sobie dzieciaki zabawą i chęcią spędzania z nimi czasu na świeżym powietrzu. Skakanie w gumę, chowanego, berek i inne prawie zapomniane obecnie zabawy to była codzienność. Dodomu wracało sie na wieczorynkę i szło się spać z poczuciem, że następny dzień będzie równie wesoły jak ten mijający wraz z przyjaciółmi z podwórka 😀 to były czasy 😀
Jako male dziecko nie mialam problemow z nawiazywaniem przyjazni, natomiast jako starsze dziecko owszem, czasami niesmialosc brala gore. Czasami bylo mi z tym ciezko, ale z wiekiem minelo…Chyba wowczas bylam w trudnym okresie dojrzewania. Moja prawdziwa przyjazn trwa juz jakies 30 lat 🌺 Mimo dzielacej nas odleglosci,tysiaca kilometrow jestesmy, bylysmy i bedziemy najlepszymi przyjaciolkami…
W dzieciństwie ze względu na swą nieśmiałość nie aż tak łatwe było dla mnie nawiązywanie przyjaźni z rówieśnikami, ale za to te nawiązane nie były chwilowe i trwały bardzo długo.
Jako dziecko byłam nieśmiała i nawiązywanie nowych znajomości nie przychodziło mi łatwo, ale gdy już się odważyłam to dogadywałam się z innymi dziećmi całkiem nieźle 😉
Zawsze było to dla mnie ciężkie, ze stresu nie wiedziałam nawet o czym rozmawiać! Przez moją głowę zawsze przeskakuje miliard różnych propozycji na rozmowę. Ale jak już się z kimś zaprzyjaźnie, są to znajomości prawdziwe i szczere, na długie lata.
Dzień dobry. Jako dziecko nie było mi łatwo nawiązać kontakty z rówieśnikami. Raczej byłam nieśmiała i bardzo często przejmowałam się opinią innych. Świat dziecka nie był dla mnie łatwy. Teraz gdy jestem dorosła jest mi o wiele łatwiej. Książkę bym chciała wygrać po to, aby pomóc synkowi jak nawiązywać znajomości i żeby było mu łatwiej niż mi. Wiadomo, że nie rozwiąże ona wszystkich problemów dziecka, ale przybliży temat i pozwoli nam na wspólne czytanie. Pozdrawiam serdecznie, Marzena
Łatwo nawiązywałam kontakty z rówieśnikami.Choć teraz kiedy myślę o sobie z czasów dzieciństwa,o dziewczynce,która zawsze musiała przewodzić grupie…widzę,że byłam złośliwai często niemiła,bo…bo brakowalo mi pewnosci siebie i poczucia własnej wartości.To nie jest takie łatwe jak się wydaje,by przekazac dziecku wszystko to,co najlepsze.Teraz staram się uczyć moje dzieci tego ,że są wspaniałymi wartościowymi ludźmi.Myślę ,że ktoś,mto dobrze czuje się sam ze sobą może być fantastycznym przyjacielem 🙂
Jako mała dziewczynka byłam wielką wstydzioszką. Później dokonała się we mnie jakaś wielka przemiana, bo było mnie wszędzie pełno i często dowodziłam w zabawach.
Tak sobie myślę, że dzisiejsze dzieciaki mają trudniej. Jeszcze nie tak dawno temu nie było internetu, social mediów, hejtu. Dziś dzieci z wieloma kwestiami muszą sobie radzić podwójnie, wszak przebywają jednocześnie w dwóch światach. Ten wirtualny bywa przewrotny. Czasami łatwiej się w nim odnaleźć niż w rzeczywistym. Z drugiej strony potrafi zranić bardziej niż tzw. real. Oczywiście dotyczy to raczej trochę starszych dzieci, ale warto na to zwrócić uwagę.
Niestety jako dziecko byłam bardzo nieśmiałym dzieckiem, poznawanie nowych znajomosci przychodziło mi z trudem. Na całe szczęście odkąd zrobiłam się „poważniejszą” dziewczyną nieśmiałość zamieniła się w chęć poznawania nowych ludzi.
W szkole byłam „popularna”, każdy chciał się trzymać ze mną blisko. W związku z tym to inni często zabiegali o kontakt ze mną, sama rzadko musiałam wychodzić z inicjatywą. Może dlatego w dorosłym życiu trudno mi się przełamać w wychodzeniu z inicjatywą w nawiązywaniu kontaktów. Jeśli ktoś zagada to jest ok, z reguły bardzo szybko się dogaduję z innymi. Ale barierą jest podjęcie kontaktu.
Już jako dziecko byłam towarzyska i otwarta na nowe znajomości, które szybko nawiązywałam. Trudno jednak trafić na osobę, która będzie zasługiwała na miano przyjaciela, czyli osobę, na którą zawsze będzie można liczyć. W związku z tym moje grono przyjaciół jest wąskie, ale wiem, że zawsze mogę na nich liczyć. Chciałabym, żeby mój dorastający syn w erze smartfonów i mediów umiał pielęgnować relacje koleżeńskie i czerpać z tych kontaktów radość.
Kazde wakacje spedzalam n’a kilku roznych koloniach tak wiec trzebabylo co kilka tygodni nawiazywac nowe znajomosci bo inaczej nie bylo zabawy, tak wiec nie mialam z tym problemu.
To zależy… Bo pomimo że sąsiada czy wujka poniekąd znałam za każdym razem plakalam jak by mnie że skory obdzierano (opowieści taty) Ale z rówieśnikami staralam się być otwarta na przyjaźń chyba że wyczulam negatywna oure wowczas odpuszczalam
Jako że mieszkałam na małej wsi to nie miałam zbyt dużo rówieśników ale wydaje mi się że nie było trudno. Przyjaźń to relacja dwóch osób, więc bardziej utrzymują się te przyjaźnie z czasów licealnych niż szkoły podstawowej. A im jestem starsza tym trudniej (z rożnych powodów) nawiązać nowe więzy przyjaźni 😉
Oj tak. Jako dziecko byłam jak takie małe tornado, wszystko i wszystkich poruszałam w swoim otoczeniu. Mój synek ma ten dar po mnie, bo nawet obcym na ulicy mówi „dzień dobry”
W przedszkolu nie było problemów z nawiązywaniem przyjaźni…zaś w szkole bywało różnie. Łatwiej było mi się trzymać z chłopcami 🙂 i w sumie do dziś mi tak zostało.
Niestety byłam nieśmiała i mało kontaktowa. Dzięki pomocy mojej mamy udało mi się znaleźć przyjaciół a z czasem też przezwycieżyć nieśmiałość.
Przyjaźnie nawiązywałam bardzo łatwo, nie tylko z dziećmi, ale także np z Panią z mięsnego bądź listonoszem 😁 Każdy byl świetnym przyjacielem.
Raczej nie miałam problemu z nawiązaniem przyjaźni z rówieśnikami, ale zawsze byłam w tym bardzo ostrożna. Mam siostrę bliźniaczkę, z którą jestem bardzo blisko, więc nie miałam dużej potrzeby szukania kolejnej przyjaciółki. Jednak tak się zdarzyło, że w piaskownicy poznałyśmy naszą wspólną przyjaciółkę na życie i teraz jesteśmy trojaczkami:)
Oj, nigdy nie było to dla mnie łatwe… Wiele przyjaźni przeminęło, ale jedna została. Trwa już 13 lat 😊
Łatwo nie było. Pierwsza przyjaźń, która przetrwała próbę czasu zrodziła się z kłótni w przedszkolu 🙂 ale może dzięki temu przetrwała 22 lata i trwa nadal 🙂 teraz czas na nasze dzieciaczki!
Oj niestety nie i tak jest do tej pory. Zawsze musi minąć dużo czasu dopóki się otworzę na nowe znajomości. Nigdy nie miałam wielu przyjaciół, ale to z mojego wyboru
Jako dziecko byłam bardzo nieśmiała i nawiązywanie nowych przyjaźni było dla mnie bardzo trudne. Obecnie jestem otwarta i nie mam problemu z nawiązywaniem nowych znajomosci, natomiast, jeśli chodzi o prawdziwe przyjaźnie, to uważam, że lepsza jest grupa kilku prawdziwych przyjaciół, niż cała masa znajomych, których niestety brakuje, gdy naprawdę ich potrzebujemy.
22m córkę bardzo ciągnie do dzieci, jest towarzyska ale najlepiej gdy jestem w pobliżu.
Jako dziecko byłam bardzo wstydliwa. Wi sumie nadal trochę jestem 😅 Moje przyjaciółki za to bardzo szybko nawiązywały nowe znajomości więc głównie dzięki nim miałam wielu znajomych 😂
Jako dziecko bylam bardzo niesmiala. Mialam swoja jedna dobra kolezanke. I niestety zawsze trzymala sie jakos tak obok grupy. Ale z czasem z tego wyroslam😊
Zawsze byłam lubiana i miałam wielu znajomych, jednak teraz jak na to patrze widzę ze zawsze byłam zestresowana. Myślę ze to bardzo przeszkadzało w nawiązywaniu i podtrzymaniu jeszcze fajniejszych relacji 🙂
Byłam w dzieciństwie bardzo skrytą osobą, więc dla mnie zawieranie jakichkolwiek znajomości było wyczynem 🙂 ale na szczęście byłam na tyle miłą osobą, że dzieci same mnie lubiły i ułatwiały mi w ten sposób problem z komunikacją 🙂
Jeżeli miałabym zliczyć przyjaźnie zawarte przez całe moje życie a mam obecnie 31 lat to zliczyłabym je na palcach jednej ręki no dobra może dwóch. Przyjaźń jest dla mnie czymś niesamowitym, to taka magiczna nitka łącząca swoje ludzi który rozumieją się bez słów, potrafią dokończyć za siebie zdania a jak trzeba to powiedzą prawdę aż w piąty pojdzie 😉 więc czy łatwo nawiązywałam przyjaźnie… Nie bo od zawsze czułam że to jest niesamowita relacja między dwojgiem ludzi którą trzeba szanować i o którą trzeba dbać 🙂
Nawiązywanie przyjaźni nie sprawiało mi w dzieciństwie problemów, mieszkałam na osiedlu gdzie dzieci były w podobnym wieku więc wspólne zabawy wychodziły z łatwością
Jako dziecko byłam nieśmiała i nawiązywanie przyjaźni nie przychodziło mi łatwo. Dodatkowo wszędzie biegała za mną moja młodsza siostra, była moim cieniem, co wcale mi nie pomagało w zdobywaniu przyjaciół. Ale za to jak już się z kimś zaprzyjaźniłam to na całe lata;)
Byłam dzieckiem ulicy. Większość dnia spędzałam na dworze: na placu zabaw, na drzewach, na trzepaku. A razem ze mną dziesiątka innych dzieci w podobnym wieku, więc nawiązywanie przyjaźni było proste. Z uśmiechem wspominam czasy, kiedy rodzicom ciężko nas było ściągnąć do domu po całym dniu (nie było telefonów, tylko wołanie przez okno) albo kiedy wołało się na całe osiedle „Czy Kasia może wyjść na dwór”. Przyjaciół z czasów dzieciństwa mam do dziś:):)
W dzieciństwie byłam nieśmiałą dziewczynką. Jednak ta nieśmiałość przyniosła mi przyjaźń na całe szkolne lata… Kiedy zaczynałam szkołę i szłam z mamą na rozpoczęcie roku pierwszej klasy (pamiętam to jak dziś), byłam trochę przestraszona – nie znałam tam nikogo i czułam się dość nieswojo… Już po zakończeniu apelu, który był na boisku, kiedy wszyscy szli w stronę wyznaczonych klas, zobaczyłam dziewczynkę idącą z mamą w tym samym kierunku, co my. Też nie wyglądała na osobę, która czuła się w tej sytuacji jak ryba w wodzie… Mama obserwowała sytuację i w pewnym momencie zaproponowała, żebym do niej podeszła i się przedstawiła. Zrobiłam tak. Podałam jej rękę mówiąc „Cześć, jestem Monika”. „Cześć, jestem Kasia” – odpowiedziała… I tak od zwykłego cześć i naszej dziecięcej nieśmiałości zaczęła się przyjaźń na szkolne lata. Okazało się, że mieszkamy całkiem blisko siebie, dzięki czemu widywałyśmy się bardzo często i razem chodziłyśmy do szkoły. A wspólne przygody i pomysły… Było ich trochę… Nawet przez jeden nasz pomysł pewnego dnia były opóźnione lekcje w naszej klasie. 🙂 To historia, kiedy zamiast klasówki chciałyśmy zrobić wszystkim niespodziankę i przyprowadziłyśmy na lekcję psa babci. W końcu szedł za nami całą drogę, prawie całą, bo połowę drogi same go wołałyśmy… A później pamiętam, że przyjechał mój tata i odwiózł pieska na podwórko babci. No ale cóż… Może i pies ze szkoły nie skorzystał za wiele, to został wygłaskany przez chyba wszystkich po kolei, a my zostałyśmy klasowymi bohaterkami (jednego dnia oczywiście, bo pani zrobiła klasówkę dnia następnego). 🙂
Do 20 roku życia byłam bardzo nieśmiała. Jako dziecko zupelnie nie umiałam nawiązywać znajomości. Jestem jedynaczką wychowaną z dala od dużych skupisk dzieci. W dzieciństwie towarzyszyło mi wąskie grono sąsiadów i kuzynów. Dlatego od początku jadłam nacisk na to ani mój syn miał kontakt z dużą ilością dzieci i żeby brał udział w atrakcjach i zajęciach dla maluchów. Dziś ma prawie cztery i pół roku i nie ma żadnych problemów z nawiązywaniem znajomości, jest otwarty i wszystkie dzieci nazywa przyjaciółmi ❤
Oj byłam dzieckiem bardzo zamkniętym, jak chciałam się z kimś zaprzyjaźnić to i tak za chwilę uciekałam, bałam się bardzo tego, że nie zostanę zaakceptowana.
Jeśli była to osoba z podobnymi zainteresowaniami to bardzo.latwo:) chociaż w większości były to bardziej znajomości a nie jakieś głębokie przyjaźnie. Mam przyjaciółkę 19 lat i tak naprawdę od zawsze lubilysmy np.dużo spacerować. Czasem nawet w milczeniu. Moja przyjaciółka ma też cudowna zalete, że potrafi słuchać. Za to zawsze będę Jej bardzo wdzięczna 🙂
Moja babcia do dziś się ze mnie śmieje, że bawiłam się tylko z nią, wstydząc się sama podejść do dzieci. I zawsze to ona musiała robić zapoznanie: „dzień dobry dzieci, to jest Hania, czy może się z Wami pobawić” 🙂 nie wiem z czego to wynikało, ale pamiętam to uczucie strachu i wstydu do dziś. Za nic w świecie nie podeszłabym do obcyh dzieci, wolałabym bawić się sama, nawet będąc nieszczęśliwą
Jako dziecko ciezko bylo mi nawiazywac kontakty – brak wiary w siebie i niesmialosc bardzo w tym przeszkadzaly. Szkoda ze wtedy nie bylo takich ksiazek😉 z biegiem czasu zaczelam nad soba pracowac i zdecydowanie poprawila sie ta kwestia💪
Mieszkałam na wsi i wszyscy się wtedy znaliśmy, miałam sąsiadów w swoim wieku a resztę dzieci poznałam w zerówce. Chyba wtedy nie miałam problemu z poznawaniem nowych osób, było to bardzo naturalne i spontaniczne. Jak można było na wsi kogoś nie znać ?! 😉 Inna sprawa czy chciało się z nim bawić 😉😅
Byłam dzieckiem nieśmiałym, ciężko było mi nawiązać nowe znajomości ale tutaj miało wpływ wychowanie w domu. Ale przyjaźnie, które zdobyłam są już do końca. Na szczęście moje córki są otwarte i pozwalam im poznawać świat dookoła. Mam nadzieję, że nie popełnię błędów…
Byłam nieśmiała, ale z drugiej strony zawsze wokół siebie miałam przyjaciół. Pamiętam dwie najlepsze przyjaciółki z przedszkola, potem trzy ze szkoły podstawowej, grupę przyjaciół z podwórka, a te przyjaźnie zawarte z liceum towarzyszą mi po dziś dzień. Z pewnością nie byłam towarzyską gwiazdą, ale nie byłam też osamotniona.
W dzieciństwie byłam wycofanym dzieckiem trochę przez sytuacje w domu pewnie, praktycznie nie miałam przyjaciół. W życiu dorosłym też ich nie mam, moim jedynym przyjacielem jest mój mąż który od początku mówił że gdyby nie to że mnie kocha nie walczył by od początku o te przyjaźń, nie ufam ludziom, nie czuję się pewnie w nowym towarzystwie, jestem nieśmiała i samotna. Chciała bym się otworzyć na świat mieć przyjaciół itd może kiedyś się zmienię
Byłam z jednej strony byłam nieśmiałym dzieckiem, z drugiej chodziłam do zuchów i potem harcerzy ZHR (gdzie byłam najmłodsza), moje wartości były inne niż dzieci z podwórka. Ciężko było mi zawiązywać znajomości i przyjaźnie.
W dzieciństwie byłam dzieckiem nieśmiałym, wstydliwym, trudno mi było nawiązywać nowe znajomości. Teraz jest już trochę lepiej, ale nadal wolę słuchać niż mówić.
Jako dziecko bardzo trudno było mi nawiązywać kontakty z równieśnikami, nie mówiąc o przyjaźniach. Teraz jest trochę lepiej, ale to lata treningów 🙂
Niestety nawiązywanie przyjaźni, relacji nigdy nie przychodziło mi łatwo. Kwestia osobowości? Braku rozmów w domu? Braku rodzeństwa? Pragnęłam kontaktu z innymi dziećmi, ale nie potrafiłam zagadywać, proponować zabaw, nie byłam pomysłowa. W późniejszych latach coraz bardziej się zamykałam. Dopiero jako dorosła zaczęłam na nowo otwierać się na ludzi. Teraz sama mam synka – dużo rozmawiamy, bawimy się, spotykamy z innymi dziećmi. Chciałabym dać mu podstawy do budowania otwartych relacji, tłumaczyć trudności. Oby udało mu się znaleźć prawdziwych przyjaciół!!!
Jako mała dziewczynka nigdy nie miałam z tym problemu. Wychowywałam sie z siedmioma kuzynkami (i siostra), w PRL-owskim bloku, w którym mieszkało dużo dzieci. Na każdym pietrze mieszkał jakiś mój kolega/koleżanka, a nawet przyjaciółka/przyjaciel. Z obozów tez przywoziłam masę przyjaźni, podtrzymywanych pózniej listami i kartkami. To był wspaniały czas 🙂 Teraz z przyjaźniami jest znacznie gorzej, sa bardziej powierzchowne i płytkie, szkoda… 🙁
Ja byłam raczej z tych co z każdym potrafił się bawić i miałam wiele koleżanek i kolegów ale niestety nigdy nie miałam przyjaciółki od serca
W dzieciństwie nie miałam problemów z nawiązywaniem znajomości. Podchodziłam, przedstawiałam się, pytałam o imię i zabawa się zaczynała. 🙂 Jako nastolatka również byłam otwarta i odnajdywałam się w towarzystwie, często grałam pierwsze skrzypce.
Teraz jakoś mi trudniej…nie umiem tak po prostu zagadać, wstydzę się. Mam wrażenie, że jak ktoś na mnie spojrzy to od razu ocenia. Mam kilku prawdziwych przyjaciół i to dla mnie najważniejsze. Nie mam miliona znajomych, z którymi codziennie rozmawiam. Ciekawe, że tak się zmieniłam.
Najwięcej przyjaźni miałam z przedszkola – dopiero teraz sobie to uświadomiłam. Czyli lepiej mi szło zawieranie przyjaźni, gdy byłam naprawdę mała – im stawałam się starsza tym było trudniej. Niestety.
Dziękuję za zabawę. Książka jedzie do Magdy, autorki poniższego komentarza. Proszę o dane wysyłki na blog@tylkodlamam.pl
Magda dnia 29 marca 2019 o godz. 11:51
Z nawiązywaniem przyjaźni miałam spory kłopot. Myślę, ze wiązało się to z faktem, ze jak tylko rozpoczęła się pierwsza klasa, ja wyjechałam na kilka tygodni do sanatorium, a po moim powrocie byłam w klasie postrzegana, jako ktoś obcy. Długo trwało nim dzieci pozwoliły mi wejść w pewne grupy, a ja niestety nie należałam do odważnych 😉
Byłam zawsze dość otwartym dzieckiem, więc i nowe przyjaźnie przychodziły mi dość łatwo.