Reklama

 Trzylatek i czterolatek to wdzięczny temat, choć rozumiem rodziców pociech w tym wieku, dla których setka pytań dziennie, konieczność powtarzania po pięć razy rzeczy, które wczoraj również zostały powtórzone pięć razy, to bardziej szkoła przetrwania, niż sielanka. Taki urok tego wieku. Trzeba przetrwać. A nawet więcej, wspierać w tym zaciekawieniu światem.

Jednak wspieranie nie polega (moim zdaniem) na godzeniu się z każdym pomysłem dziecka. Rodzice często miewają dylematy w tej sprawie i zadają sobie pytanie, na które starałam się dłużej odpowiedzieć w artykule pt. Podążam za potrzebami dziecka czy spełniam zachcianki? >>

Trzylatek marudzi, błaga, jęczy i prosi o coś po raz piąty z rzędu

Wyjaśnij, dlaczego nie zgadzasz się np. na kolejne ciastko tego dnia. Jeśli nadal jęczy, to zakończ tę „zabawę”: Zapytałeś i ja już ci odpowiedziałam. Na pewno nie zostawiaj (wiem, irytujących błagań) z odpowiedzią: Nie bo nie i koniec. Chodzi o proste wyjaśnienie i zwykłą rozmowę, a nie kolejną batalię do stoczenia.

Choć też nie wszystko musi być podręcznikową rozmową lub atrakcją z fajerwerkami >>

Pokaż zrozumienie i konkretne emocje

Rozumiem, że masz ochotę na kolejne ciastko. Pewnie jesteś zdenerwowany, że nie możesz go dostać? Co najlepiej zrobić, kiedy jest się zdenerwowanym? Tą odpowiedzią lekko odwracasz uwagę od ciastka, a kierujesz na działanie związane z konkretną emocją.

O sposobach na uspokojenie zdenerwowanego dziecka napisałam w artykule pt. Jak uspokoić zdenerwowane dziecko? >>

Trzylatek marudzi? Sama przestań jęczeć

Często dorośli oczekują od dziecka natychmiastowego wykonania polecenia. Jeśli to się nie dzieje, powtarzamy do znudzenia. Postaw się w sytuacji dziecka i wyobraź, że szef zleca ci jakąś pilną robotę. Wcześniej o tym z tobą nie rozmawiał, a ty zajęta jesteś swoimi sprawami. Słyszysz jego prośbę i masz zamiar ją wykonać, ale to nie oznacza, że – jak w wojsku – nagle rzucasz wszystko i wykonujesz rozkaz. Bo rodzina to nie wojsko.

I nawet nie warto rzucać wszystkiego, bo cierpliwość to cenna zaleta, konieczna do ćwiczenia. Napisałam o tym w artykule pt. Daj mi to! >>

Teraz wyobraź sobie, że po twojej reakcji: Dobrze, zrobię to, szef co minutę ci o tym przypomina. Jakieś emocje? Coś czujesz? Jedni wybuchną po kilku minutach i powiedzą szefowi, co o nim myślą. Inni potulnie wykonają polecenie dla świętego spokoju, a jeszcze inni, wyłączą się i przestaną słuchać tego jęczenia, próbując skupić się na dokończeniu wykonywanej czynności.

Zaskakująco wielu rodziców uważa, że jeśli powtórzą 10 razy, to prośba/polecenie zostanie lepiej wykonane, może szybciej, może chętniej? Sama jestem tym rodzicem, który musiał sobie wiele (i długo) w głowie przestawiać. Nękanie w kółko sprawia jedynie, że dziecko skupia siłę i energię na wyłączeniu się. To rujnuje komunikację w rodzinie i irytuje do granic możliwości.

Trzylatek zrozumie, tylko ułóż w kolejności

Tylko teraz co, zamiast jęczenia? Konkret. Jeśli widzisz, że dziecko za długo nie reaguje, to wspólnie ustalcie kolejność działania np. Proszę, żebyś ubrała skarpetki jak skończy się bajka, którą oglądasz albo: Po przeczytaniu tej książki pomożesz mi sprzątać klocki, dobrze?

Im częściej będziesz podpowiadać, jak zaplanować działanie, tym rzadziej będziesz musiała powtarzać prośbę. Dziecko będzie potrafiło samo ułożyć sobie w głowie, co i jak. Pewnie, że 3-4 latek ma prawo zapomnieć, co miał zrobić po bajce. Pewnie, że możesz przypomnieć. Ale niech to nie będzie jęczenie nad głową, tylko konkret.

Im starsze dziecko, tym bardziej samodzielne w tym planowaniu. Dobrym pytaniem naprowadzającym na to planowanie może być: Jak myślisz, co najlepiej zrobić najpierw, a co później, żeby się sprawnie ubrać/umyć zęby/wymyć w wannie? To ustala w głowie kolejność wykonywanych czynności i uczy planowania.

Poczucie bezpieczeństwa

  • Rozumiem, że czujesz gniew, kiedy trzeba przerwać ciekawą zabawę i szykować się do snu.
  • Masz prawo czuć się zdenerwowana, bo to fajna zabawa, a już trzeba się szykować do kąpieli.
  • Złość jest w porządku. To ważna emocja.
  • Jesteś zdenerwowana, dlatego mnie popchnęłaś? Rozumiem, że jest ci smutno, bo trzeba przerwać zabawę, ale popychanie boli. Może masz jakiś inny pomysł na tę złość?

Budowanie tego poczucia bezpieczeństwa wydaje się takie oczywiste. A tak naprawdę jest bardzo podstępne. Trzeba z siebie wykrzesać pokłady cierpliwości i zrozumienia w najgorszych momentach. Właśnie wtedy, kiedy dziecko wydziera się, że nie chce do kąpieli, kopie, szturcha cię, bo to ty poprosiłaś o przerwanie zabawy.

Jeśli obrazisz się w tym momencie albo zaczniesz krzyczeć (bo ono też krzyczy), to dasz do zrozumienia, że jesteś emocjonalnie na poziomie trzylatka. Nie radzisz sobie z negatywnymi uczuciami. Dasz też do zrozumienia, że nie rozumiesz tych emocji, bo wybuchasz i sprawiasz, że dziecko nie czuje się bezpiecznie. Następnym razem, właśnie z tego strachu, zacznie dusić je w sobie. A to najgorsze, co może zrobić dla swojego układu nerwowego.

Najlepsze (i najtrudniejsze zarazem) co możesz zrobić w tej sytuacji, to być sobą. Czyli kochającą, rozumiejącą, spokojną mamą. Nawet jeśli trzylatek „świruje”, krzyczy czy się obraża, to ty wciąż je kochasz, prawda? Pokaż mu tę miłość właśnie teraz.

Pokaż, że nic się nie zmieniło, że kochasz niezależnie od rodzaju emocji, które rodzą się w trzylatku. Dla niego to wszystko (zwłaszcza nazywanie tego) może być nowością. Dla ciebie to zwykłe fochy. Dla dziecka to zupełnie nowy świat do odkrycia.

Trzylatek i poczucie winy

Czasem zdarzy się, że dziecko coś spsoci, nabałagani, wkurzy cię swoim działaniem. Najczęściej wybuchamy przy bałaganie, którego (o dziwo, bo mając dziecko w domu to normalne) jakoś nigdy się nie spodziewamy.

Zamiast atakować: Coś ty tu znowu narobił?
Dowiedz się: Jestem ciekawa, co tu się wydarzyło? Powiesz mi?

Dziecko zachęcone twoim pytaniem do rozmowy, pewnie coś niecoś opowie. Na pewno nie poczuje się zagrożone twoim wybuchem, zatem bardziej skore do współpracy – przy rozmowie, a potem sprzątaniu. Najgorsze co można zrobić to zawstydzać i oczekiwać, że zacznie współpracować: Wychowanie przez zawstydzanie. Moje dziecko się wstydzi >>

Wrzaski zamiast rozmowy

Czasem emocji jest za dużo i wybuchają. To się nazywa histeria. Może mieć różne odmiany i różnie wyglądać. Trzylatek często miewa takie wybuchy, choć nie jest to rodzaj histerii, który dopada dzieci w wieku 1,5-2,5 roku.

Dobrze, jeśli nazwiesz te emocje (zachowanie) i zaproponujesz pomoc. Tak zwyczajnie, jak człowiek człowiekowi: Porozmawiamy, jak się trochę uspokoisz. Chcesz żebyśmy razem znaleźli sposób na tę złość, czy wolisz przez chwilkę posiedzieć w spokoju?

Od twojego przygotowania do histerycznych wybuchów zależy chęć do współpracy teraz i w przyszłości. Często się mówi, że to maluchy muszą się uporać z takimi wybuchami. Jestem skłonna przypuszczać, że więcej pracy w opanowanie i zaakceptowanie tego zachowania wkładają jednak rodzice. Dla dzieci to poniekąd naturalny krok, dla rodziców bardziej szok.

Co czujesz krzycząc na dziecko? A co ono wtedy czuje? >>

Wredne, złośliwe zachowania

Zdenerwowany trzylatek, nie znaczy krzywdzący innych lub siebie. To warto wyjaśniać jak najczęściej. W złości dziecko może różnie odpowiedzieć, czasem nieprzyjemnie. Sprowadzaj rozmowę do konkretnego komunikatu: Złość jest w porządku, ale ona nie daje ci prawa do robienia krzywdy. Częściej niż w sytuacji dorosły-dziecko, takie złośliwości zdarzają się między rówieśnikami.

Kłócące się dziecko potrafią sobie robić krzywdę, ale też niszczyć ulubione zabawki brata czy siostry. Robienie krzywdy (słowem lub czynem) drugiej osobie (lub sobie) nie jest dobrym sposobem na rozładowanie złych emocji. To musi wybrzmieć za każdym razem.

Jeśli niszczenie przedmiotów pojawia się dość często, spróbuj porozmawiać zadając pytanie: Czy ten sposób wyładowania złości wart jest utraty ulubionego misia/klocków/świnki skarbonki? Tylko tyle. Dziecko ma szansę przemyśleć sprawę i pytanie więc nie wyrywaj się z gotową odpowiedzią.

Nawet jeśli w tym momencie (afekcie) jeszcze ten raz coś zniszczy, to być może po kilku takich uwagach, zacznie się zastanawiać, czy może jest jakiś inny sposób na te emocje, bo faktycznie szkoda zabawki.

Pomóc tez mogą książki dla dzieci o emocjach >>

Frustracja, złość, gniew

Narastająca frustracja to emocja, której trzylatek nie potrafi nazwać. Czasem i dorosły ma z tym problemy. Jednak pewnie nie raz ci się zdarzyło, że czułaś po prostu nadciągającą burzę. Wskazywało na to zachowanie dziecka i to coś, co wisiało w powietrzu.

Jeśli takie monety zdarzają się wam dość często, spróbuj uporać się z nimi w tych kilku krokach:

  • Pokaż dziecku, że widzisz jego zdenerwowanie. Udawanie, że emocja nie istnieje, nie sprawi, że ona zniknie lub rozejdzie się po kościach. Pobazgrałeś swój rysunek. Widzę, że jesteś zdenerwowany.
  • Pokaż, że rozumiesz te emocje: Tak bywa, wiem maluchu, wiem.
  • Pomóż określić emocje na konkretnym przykładzie, ale bez ostatecznej pewności (ta decyzja należy do dziecka): Widziałam, że Zosia nabazgrała ci dwie fioletowe kreski na obrazku, czy to cię tak zdenerwowało?
  • Daj czas na przetrawienie emocji. Zadałaś pytanie i dałaś podpowiedź (nazwanie emocji). Nie jest jednak pewne, czy trafiłaś. Powód może być inny, emocja inna. Może też być dziecku potrzebny czas na przemyślenie, czy twoja podpowiedź jest trafna. Nie nalegaj na odpowiedź.
  • Pomóż skupić uwagę dziecka na rozwiązaniu problemu z emocjami np. Potrzebujesz chwili spokoju? Nowej kartki? Przytulenia? Trzy podpowiedzi wystarczą. Jeśli zarzucisz malucha propozycjami, to może tylko bardziej zirytować.

Może też przydadzą się: Dwa pomysły na to, jak sobie poradzić ze złością dziecka >>

Zróbmy to po kolei

Lepsza komunikacja oznacza dookreślenie. Im więcej miejsca na domysły i niedopowiedzenia, tym większa szansa na gniew i niezrozumienie. Czasem, zamiast prosić kilka razy o to samo np. wołanie do stołu, informuj np.:

  • Jak umyjesz ręce, to zapraszam na obiad.
  • Pewnie, że ułożymy puzzle, jak tylko pozbieramy klocki, które właśnie układaliśmy.
  • Najpierw umyj zęby, a potem jasne, że możesz poukładać puzzle.

Im częściej będziesz ustalać działania: co najpierw, a co potem, tym bezpieczniej będzie się czuł trzylatek. Jak z każdą nową (ale nie tylko nową) sytuacją. Lubimy wiedzieć, co się wydarzy. Maluch chętniej będzie z tobą współpracował, wiedząc, że po wykonaniu koniecznej czynności np. zjedzeniu kolacji czy umyciu zębów, czeka na niego miłe „później” np. deser lub układanie klocków.

O proszeniu w kółko też jest artykuł: Proszę, proszę i nic. Motywowanie dziecka to jakas bajka >>

Czy mogę ci pomóc?

Zazwyczaj to trzylatek potrzebuje pomocy i dobrze o tym wie. Przy całym skupieniu na samodzielności, jest jeszcze bardzo dużo takich momentów, kiedy potrzebna jest ingerencja rodzica. Czasem dziecko pragnące zrobić wszystko po swojemu i samodzielnie, nie ma ochoty na tę interwencję.

Kiedy jednak zapytasz, czy możesz pomóc, stawiasz się w zupełnie innej pozycji. Schodzisz z piedestału  wszystkowiedzącego  dorosłego i pozwalasz zadecydować, czy dziecko przyjmie twoją pomoc. Taka zmiana perspektywy często otwiera drogę do współpracy.

Nauczysz mnie?

Czasem idź o krok dalej i zamiast pytać, czy możesz pomóc, poproś dziecko, żeby nauczyło cię coś robić. Taka zamiana ról jest bardzo potrzebna, bo trzylatek jest coraz bardziej samodzielny. Chce to widzieć i czuć. Twoja postawa pokazuje też, że jesteś zainteresowana światem malucha. Jego pomysłami, wyobraźnią, sposobem działania.

Przy uczeniu ciebie, dziecko nabiera bardzo ważnej umiejętności – ćwiczy komunikację. I to już nie chodzi o komunikowanie o swoich potrzebach, ale o takie tłumaczenie, żeby druga osoba zrozumiała. Nie ma lepszego sposobu na uczenie dziecka, jak się porozumiewać ze światem.

Jest jeszcze kilka sposobówna to, jak się dogadać z małym uparciuchem >>

Jęczące żądanie

Czasem trzylatek jest zdenerwowany, rozdrażniony i to widać, choć w tym momencie nie skupiacie się na konkretnej emocji. Na przykład prosi cię o coś w niemiły/jęczący sposób. Akceptowanie emocji nie oznacza wcale godzenia się na niemiłe traktowanie, żeby tylko dziecko nie wybuchło i nie było kolejnej awantury.

Dziecko może sobie nie zdawać sprawy z tego, że taki sposób komunikacji jest męczący dla otoczenia. Informuj, to najlepsze co możesz zrobić:

Chcę to ciastkoooo!

  • A znasz jakieś magiczne słowa? One mogą sprawić, że zgodzę się na kolejne ciasto. Czasem wystarczy przypomnieć (nawet z przymrużeniem oka) o dobrych manierach, które mogą zdziałać cuda. Ta zasada jednak nie obowiązuje tylko dziecka, ale wszystkich domowników.
  • Poproś mnie o ciastko w trochę milszy sposób. Nie mówisz: Nie!, nie pokazujesz, że ty tu rządzisz, ale domagasz się innego traktowania i dajesz szansę na poćwiczenie pozytywnej komunikacji.
  • Lepiej rozumiem o co mnie prosisz, kiedy używasz swojego normalnego głosu. Nie mówisz nic o jęczeniu, ale dajesz do zrozumienia, że nie jest to zwykły sposób komunikacji w rodzinie.
  • Słyszę, że jesteś zdenerwowany, ale nie słyszę, czego ode mnie chcesz? Spróbuj jeszcze raz, dobrze? Pokazujesz, że rozumiesz i szanujesz emocje. Uczysz też komunikowania o potrzebie w sposób zrozumiały i przemyślany.

Szczęśliwa trzynastka

Oczywiście ta trzynastka (bo tyle ich naliczyłam) nie wyczerpuje tematu komunikacji zachęcającej do współpracy. Jednak to już jakiś pozytywny początek, prawda? Nie twierdzę, że to złoty środek, ale wiem na pewno, że w wielu przypadkach zadziała.

Kiedy już raz uda się wam wspólnie przerobić sprawy i wcielić w życie konkretny sposób rozmawiania, to zostanie on z wami na długie lata. I prawda jest taka, że jest to najlepszy moment, bo potem dziecko mierzyć się będzie z kolejnymi etapami rozwoju i zaczną też się zmieniać twoje rozmowy z kilkulatkiem. Ale podstawy zostaną, czyli macie fundament. To najważniejsze.

Na sam koniec zostawiam małą ściągę pt. 9 ważnych informacji o 3-latku >>

nowy Instagram Anna Jankowska