Reklama
Readmio – aplikacja do czytania bajek z dźwiękami

Readmio – aplikacja do czytania bajek z dźwiękami

Chwilę zastanawiałam się, czy powiedzieć wam o tym, o aplikacji do czytania bajek z dźwiękami, bo to przecież nie książka. Jednak po przetestowaniu doszłam do wniosku, że chętnie ja pokażę.

Aplikacja do czytania bajek Readmio, która właśnie weszła do Polski. To taka alternatywa dla książki w sytuacji, gdy za bardzo nie ma, jak jej czytać.  Odpalamy! 🙂

Jak działa aplikacja Readmio?

W Readmio znajdziemy mnóstwo bajek z podziałem na kategorie wiekowe i tematyczne. Przy każdej z nich podany jest także czas w minutach, żeby już na starcie było wiadomo, ile czasu zajmie czytanie i słuchanie.

Wystarczy wybrać jedną spośród wielu opowieści (jest ich mnóstwo i co tydzień dochodzą nowe), pobrać ją i włączyć. Istnieje też opcja nagrywania, ale jeśli nas to nie interesuje, możemy od razu przejść do czytania.

W Readmio to my, dorośli, czytamy maluchom bajki, ale myk jest taki, że teksty mają w niektórych miejscach wczytane dźwięki, które stanowią ciekawy dodatek i tło do całej historii. Sztuczka możliwa jest dzięki wbudowanej funkcji rozpoznawania głosu.

Mogą to być krótkie wstawki muzyczne albo np. różne efekty dźwiękowe, typu dzwonek czy odgłos lokomotywy. Dla ułatwienia czytania, fragmenty z zaplanowanym dźwiękiem są w tekście wytłuszczone. Pozwala nam to zachować odpowiednią intonację i przygotować się na efekt specjalny.

Kiedy warto sięgnąć po Readmio?

Na przykład w podróży. Zamiast taszczyć ze sobą walizę książek, bierzemy telefon i czytamy, gdzie i kiedy chcemy.

Aplikacja Readmio to także fajny sposób na ułatwienie dzieciom zasypiania. Wieczorem, gdy czytanie tradycyjnej książki mamy już za sobą, a dziecko nadal chce czegoś posłuchać, możemy zgasić światło i czytać dalej.

Wiele opowieści jest pomyślanych właśnie jako bajki na dobranoc. Efekty dźwiękowe nie są wybuchowe i raczej nie będą wybudzały wyciszających się przed snem dzieciaków.

Dodatkowo Readmio oferuje bajki przypisane do różnych kategorii – np. Uczucia i emocje, Bajki ze świata, Przyroda, Nauka, Ekologia, Baśnie ludowe. Są też Bajki z quizami.

Te ostatnie ułatwiają rozmowę o tym, co się właśnie przeczytało. Na końcu historii są pytania, które mogą być zachętą do dyskusji i pogłębienia tematu. Fajna opcja dla rodziców, ale też nauczycieli przygotowujących zajęcia.

Książka w telefonie? Czemu nie!

Nie oszukujmy się – żyjemy w świecie, w którym aplikacje wyrastają jak grzyby po deszczu. Jest ich coraz więcej i więcej i czasem trudno się w tym wszystkim odnaleźć.

Jestem zdania, że aplikacje mogą być bardzo fajną opcją, o ile to nie dzieciaki przesiadują godzinami z nosami w telefonach.

W Readmio to rodzic rządzi i on wszystko ustawia. Dodatkowo mamy kolejną okazję do wspólnego spędzania czasu przy ciekawych lekturach. To jest bezcenne, a sama aplikacja bardzo do tego zachęca.

Można sobie na przykład ustawić przypomnienie ułatwiające codzienne sięganie po książkę. W profilu można też wziąć udział w wyzwaniu i zaplanować przeczytanie choćby 10 bajek w tygodniu. Są też 4 tygodnie czytania z rzędu albo 6 miesięcy czytania z rzędu…

Fajne, pomysłowe, trochę wciąga w grę, a przede wszystkim wciąga w czytanie. Dlatego ja jestem jak najbardziej na TAK.

Co myślisz? 🙂 

Swoją opinię o aplikacji wyraziłam dzięki współpracy komercyjnej i mojej przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.
SexEd.pl. Dorastanie w miłości, bezpieczeństwie i zrozumieniu. Przewodnik dla rodziców

SexEd.pl. Dorastanie w miłości, bezpieczeństwie i zrozumieniu. Przewodnik dla rodziców

Dorastanie wiąże się z dojrzewaniem seksualnym, tym samym ważnymi rozmowami w wielu domach. Edukacja seksualna to temat rzeka, a już zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Śmiało można powiedzieć, że to wzburzona rzeka, do której nie wszyscy chcą wchodzić, a nawet podchodzić. 😉

Na szczęście na rynku pojawia się coraz więcej książek, w których rozmawianie o dziecięcej seksualności jest czymś zupełnie naturalnym. Zaczynając od podstaw, czyli pożegnania podtekstów związanych z seksem, co niemal od razu kojarzy się dorosłym. Właśnie przez tego rodzaju skojarzenia, w połączeniu z brakiem wiedzy i przede wszystkim umiejętności rozmawiania o seksie czy seksualności, mnożą się problemy w komunikacji z dziećmi i młodzieżą.

Osobiście bardzo cieszę się, że Ania Rubik kontynuuje swoją działalność fundacji Sexed.pl i powstała kolejna książka jej projektu pt. „SexEd.pl dorastanie w miłości, bezpieczeństwie i zrozumieniu. Przewodnik dla rodziców”.

Rozmowa z autorami

Długo czekałam na rozmowę z Anją Rubik i Michałem Pozdałem i (nie bez drobnych problemów technicznych) dzisiaj rano udało się nagrać.

Być może w niektórych domach już od jakiegoś czasu gości książka fundacji Sexed.pl dla nastolatków. Teraz jest też przewodnik dla rodziców. O nim właśnie i ogólnie o tym, co stoi za wielkim hasłem EDUKACJA SEKSUALNA, rozmawiamy z Anją i Michałem.

Powiem Wam, że im dłużej się o tym rozmawia, tym więcej pytań się rodzi, ale też mamy coraz więcej rozwianych wątpliwości. Przede wszystkim jednak mamy książkę narzędzie, które daje nie tylko wiedzę, ale też spokój.

To rozmowy prowadzone przez specjalistów (psychologów, seksuolożki) ze znanymi osobami. Luźne, szczere, bardzo prawdziwe rozmowy. Bez pozowania na tych, którzy wszystko już wiedzą i są tak bardzo oczytani, że w zasadzie mogliby edukować. Niesiemy przecież jako dorośli, których też niewiele edukowano całą masę wstydu, obaw, zażenowania, wycofania. I to jest w porządku.

Jeśli jednak mamy otwarte głowy i ochotę, by wiedzieć, jak rozmawiać z dziećmi od najmłodszych lat do dorosłości, to już jest krok naprzód. I totalnie zgadzam się z Michałem, który w powiedział, że edukacji seksualnej nie można sprowadzić do rozmawiania z nastolatkami o antykoncepcji, ale budować RELACJĘ przez lata. To wymaga wysiłku od dorosłych. I wtedy to ma sens.

Jeśli tuż przed Gwiazdką mówimy o prezencie dla całej rodziny, te rozmowy z książki są wartościowym pomysłem wspierającym właśnie budowanie relacji.

Nie wiem, czy kojarzycie część pierwszą (dla nastolatków), która odbiła się szerokim echem wśród młodzieży, ale chyba najbardziej dorosłych. Myślę, że właśnie to echo zainspirowało powstanie poradnik dla rodziców, który śmiało może czytać także młodzież.

Bo wiecie jak to jest, chcemy umieć rozmawiać z dziećmi, ale w przeciwną stronę też to działa. Super, jeśli młodzież zrozumie dorosłe obawy i pozna stanowisko rodziców. Nasze przemyślenia, często zresztą okraszone stereotypami z przeszłości.

sexed-pl-dorastanie-w-milosci-bezpieczenstwie-i-zrozumieniu-przewodnik-dla-rodzicow1

Dorastanie do tych rozmów

Wychowywani byliśmy w (delikatnie mówiąc) o wiele mniej liberalnym środowisku niż współczesna młodzież. Im więcej wiedzy na ten temat mają ludzie (niezależnie od wieku), tym łatwiej komunikują się z innymi. Dotyczy to zwłaszcza budowania mostów między pokoleniami.

Jednak też nie zrzucajmy na barki dzieci wszystkiego, to my jesteśmy dorośli i czy nam się to podoba, czy nie, powinniśmy dźwignąć rozmowy na wszelkie tematy. Można się nauczyć, jak to zrobić umiejętnie.

Rozmawiamy tutaj o najczęstszych błędach w komunikacji związanej z edukację seksualną. Choćby wspomniane powielanie stereotypów, które znamy z własnego wychowania… albo milczenia, które również znamy z dzieciństwa. Kiedyś temat seksualności był po prostu tabu, co nie znaczy, że odpuszczamy.sexed-pl-dorastanie-w-milosci-bezpieczenstwie-i-zrozumieniu-przewodnik-dla-rodzicow1 sexed-pl-dorastanie-w-milosci-bezpieczenstwie-i-zrozumieniu-przewodnik-dla-rodzicow1sexed-pl-dorastanie-w-milosci-bezpieczenstwie-i-zrozumieniu-przewodnik-dla-rodzicow1 sexed-pl-dorastanie-w-milosci-bezpieczenstwie-i-zrozumieniu-przewodnik-dla-rodzicow1 sexed-pl-dorastanie-w-milosci-bezpieczenstwie-i-zrozumieniu-przewodnik-dla-rodzicow1

Dorastanie i rozmawianie

Dorośli dowiedzą się z tej książki czym jest edukacja seksualna i tak naprawdę, dlaczego się jej obawiamy. Co z głowami i emocjami naszych dzieci robi nadmierne skupienie na wyglądzie, zmuszanie do dawania buziaków bliskim, czy niby błahostki związane z narzekaniem na własny wygląd.

Zauważcie, jakie to proste – oczekujemy od naszych dzieci, że nie będą się skupiały wyłącznie na swoim ciele czy wyglądzie innych, a sami często stajemy przed lustrem i komentujemy wszystkie swoje wady. Albo po prostu zaczynamy dzień od westchnienia: Jak ja okropnie wyglądam. To wszystko słyszą nasze dzieci i to wszystko zostaje w ich głowach.

Nie dotyczy zresztą tylko dziewczynek, właśnie w tej książce rozmawiamy też o obrazie kobiet wynoszonym z domu przez chłopców. Oczywiście, że oni obserwując mamy narzekające na własny wygląd, wyrabiają sobie pewien sposób widzenia kobiet albo siebie przez ten pryzmat.

Jak rozmawiać z dzieckiem o seksualności

Rozmawiamy też o częściach intymnych i to jeden z szerszych tematów, jeśli chodzi o rodziców młodszych dzieci. O seksualności czy wychowaniu seksualnym, warto myśleć już od pierwszych lat życia dziecka. Czasem ktoś nie potrafi przeskoczyć na poważniejsze tony przy nazywaniu części intymnych. Wtedy (zwłaszcza w internecie) zaczyna się obśmiewane, wyszydzanie, co wcale nie pomaga – ogólnie rzecz ujmując edukacji seksualnej – ani dzieciom, ani dorosłam.

Z wywiadów z ekspertami i gośćmi, których jest tutaj cała masa, dowiemy się, których argumentów używać, jakiego języka. Co pomaga, a co tak naprawdę zawstydza i tylko pogłębia problemy związane z komunikacją.

Jednym z ważniejszych tematów są sekrety. Kiedy przychodzić do rodziców i informować o niebezpiecznych sytuacjach? Jak w ogóle rozpoznać takie niebezpieczne sytuacje? To trudny temat, bo ogólnie dzisiaj w wychowaniu kładziemy nacisk na szanowanie prywatności o wiele bardziej niż kiedyś. Rodzi się więc pytanie, czy umawiać się z dzieckiem jakoś konkretnie na to, że nie mamy żadnych sekretów? Co zrobić, gdy dziecko słyszy: Nie mów o tym rodzicom. To właśnie z domu rodzinnego powinno wynieść takie informacje.

Dorastanie nie ma tematów tabu

Mam wrażenie, że nie omijamy żadnego tematu, łącznie z orientacją psychoseksualną, rozwojem seksualności. Jest też bardzo dużo o dojrzewaniu, o tym, jak może czuć się wtedy dziecko, jakie mogą być jego reakcje. Jak wspólnie przejść przez ten (nie oszukujmy się) dość trudny etap.

Książka podzielona jest na kilka rozdziałów, a dokładnie kilka rozmów ekspertów ze znanymi osobami. Spotkamy tu rodzinę Stuhrów, Żebrowskich oraz Martynę Wojciechowską, Marcina Prokopa i inne znane postacie.

Całość podzielona jest również na konkretne lata rozwoju człowieka – od urodzenia do dorosłości, bo przecież na każdym etapie te rozmowy są nieco inne. Są też dodatkowe rozdziały o seksualności dzieci z niepełnosprawnością oraz tożsamości i orientacji.

Wszystko okraszone zdjęciami rozmówców, które są jedynie dodatkiem. Moim zdaniem najważniejsza jest tutaj treść i to, co dorośli oraz młodzież dostają do przemyślenia i przetrawienia, po przeczytaniu całości.

Wydawnictwo WAB
Ekspertki i ekspert: Barbara Baran, Alicja Długołęcka, Małgorzata Iwanek, Iza Jęderek, Michał Pozdał, Agnieszka Stein
Rozmawiają: Magdalena i Piotr Jaconiowie, Anna Koczywara i Denis Suwała, Joanna Okuniewska, Marcin prokop, Katarzyna Błażejewska-Stuhr i Maciej Stuhr, Martyna Wojciechowska, Aleksandra i Michał Żebrowscy.

sexed-pl-dorastanie-w-milosci-bezpieczenstwie-i-zrozumieniu-przewodnik-dla-rodzicow1 sexed-pl-dorastanie-w-milosci-bezpieczenstwie-i-zrozumieniu-przewodnik-dla-rodzicow1 sexed-pl-dorastanie-w-milosci-bezpieczenstwie-i-zrozumieniu-przewodnik-dla-rodzicow1 sexed-pl-dorastanie-w-milosci-bezpieczenstwie-i-zrozumieniu-przewodnik-dla-rodzicow1 sexed-pl-dorastanie-w-milosci-bezpieczenstwie-i-zrozumieniu-przewodnik-dla-rodzicow1

Branża Dziecięca – zabawki i artykuły dla dzieci część 1

Branża Dziecięca – zabawki i artykuły dla dzieci część 1

Branża Dziecięca – zabawki i artykuły dla dzieci część 1

chicco elektroniczna mata do gry w klasy

Chicco Elektroniczna mata do gry w klasy

Nowoczesna forma gry w klasy, czyli elektroniczna mata z 10 kolorowymi polami do skakania. Ma długość 150 cm i 2 tryby gry. Pomaga dziecku rozwijać umiejętności motoryczne, równowagę, precyzję i zachęca do aktywności fizycznej.

Zalecany wiek dziecka: 2-5 lat

Chicco/Artsana Poland www.chicco.pl

Sprawdź cenę i dostępność – KLIK!

dumel gitara swiat dzwiekow

Gitara Świat Dźwięków

Z drewnianą gitarą dziecko odkryje dźwięki, kolory światełek i znane melodie. Zabawę urozmaicą terkocząca gwiazdka i dotykowe struny.

Grupa wiekowa 9m+

Dumel dumel.com.pl

dumel obrazkowe abecadlo

Obrazkowe abecadło

Drewniany domek ma 6 trybów, w których dziecko może poznawać alfabet, odkrywając litery, ucząc się ich wymowy i poznając przykłady ich użycia.

Grupa wiekowa 2+

Dumel dumel.com.pl

hartan amg gt

Wózek wielofunkcyjny Hartan AMG GT

Firma Hartan i Mercedes Benz wprowadziły na rynek wspólną kolekcję wózków w stylu ekskluzywnych samochodów. Ten model wyróżnia się sportowym charakterem, elastycznością i maksymalnym komfortem jazdy.

Przybliżona cena detaliczna 4800 zł

Hartan hartan.de

hartan mercedes benz

Wózek wielofunkcyjny Hartan Mercedes Benz

Mistrzowska amortyzacja, potwierdzone bezpieczeństwo, innowacyjne materiały, nowoczesny, sportowy wygląd – to kluczowe atuty wózka. Koła z komorą powietrzną Solight-Ecco zapewnią optymalny komfort jazdy.

Przybliżona cena detaliczna 4300 zł

Hartan hartan.de

„Światło, które rozjaśnia mrok” i „Światło, które nigdy nie gaśnie”

„Światło, które rozjaśnia mrok” i „Światło, które nigdy nie gaśnie”

Światło, które nigdy nie gaśnie” i „Światło które rozjaśnia mrok” to seria napisana przez Magdalenę Majcher wydana nakładem wydawnictwa Pascal. Obyczajowa historia rodzinna, której główną bohaterką jest kobieta na życiowym zakręcie. 

To moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i od razu przyznaję, że książki obyczajowe nie są moim pierwszym wyborem w księgarni. Jednak ostatnio tego właśnie potrzebowałam, czyli oderwania myśli od codziennych spraw i wtopienia się w emocjonalną, dość prostą historię.

Z wielką przyjemnością śledziłam losy Alicji. Kobiety, którą poznajemy zadowoloną, w szczęśliwym małżeństwie, spodziewającą się dziecka po wielu latach starań. W takim spokojnym, dobrym momencie życia. 

Dla mnie bardzo ważny jest zawsze początek książki, bo tu mam możliwość poznać bohaterów i zdecydować, czy nasza znajomość się rozwinie. W tym wypadku tak się stało, książka wciągnęła i spełniła oczekiwania. 

Światło, które nigdy nie gaśnieswiatlo ktore nigdy nie gasnie recenzja ksiazki

Alicja mieszka w Zielonej Górze z mężem Józefem. Ogólnie to kobieta zadowolona ze swojego życia. Ma stabilną, można nawet powiedzieć nudną pracę urzędniczą, a większość rodzinnych finansów opiera się właśnie na zarobkach męża.

 Kobieta jedzie na kolejną wizytę do ginekologa, żeby sprawdzić czy z wyczekaną ciążą wszystko w porządku. W tym momencie jeszcze nie spodziewa się, że o ile z ciążą wszystko dobrze, tak jej życie za chwilę przewróci się do góry nogami. Dowiaduje się, że jej mąż popadł w tarapaty finansowe, ale takie porządne, z wizją bankructwa i więzienia. 

Nie ma chyba dobrego sposobu, by odkryć taką prawdę. W przypadku Alicji pierwszym symptomem była zablokowana karta i nieudana próba opłacenia badań u ginekologa. W pierwszej chwili Alicja kompletnie nie spodziewa się jakichkolwiek kłopotów, przecież każdemu zdarzają się problemy z kartami. 

Jednak z godziny na godzinę sprawy zdają się komplikować.

Światło na zakręcie

I tu rozkręca się opowieść o powolnym rozpadzie stabilnej codzienności, planów na przyszłość i zaufania do męża. To też moment kiedy Alicja zostaje postawiona na rozdrożu, nie ze swojego wyboru, ale przecież i tak się czasami w życiu zdarza.

Nie spodziewajcie się dramy, szalonych zwrotów akcji, obyczajówki to nie science-fiction, gdzie na szali najcześciej jest cały świat lub większa część ludzkości. Tu na szali jest mniej, nawet nie życie, a małżeństwo Józefa i Alicji oraz przyszłość małego, jeszcze nienarodzonego człowieka. 

Sprawy rodzinne

Dość istotnym wątkiem jest też relacja Alicji z rodziną mieszkającą w Kołobrzegu. Kobieta wyjechała stamtąd ponad 10 lat temu i zdecydowanie jest skłócona z większością. Nie są to może kłótnie typu awantury, natomiast wiele niedomówień, żalu i problemów, do których Alicja nie chce wracać. Między innymi z tego powodu uciekła niemal na drugi koniec Polski.

Magdalena Majcher opisała sytuację, w której znaleźć się może w zasadzie każda osoba będąca w związku. To kwestia zawiedzionego zaufania, rozdarcia między rozsądkiem, emocjami do męża w areszcie i dylematem, czy zdoła mu jeszcze kiedykolwiek zaufać. I jak sobie poradzi finansowo? 

Ostatecznie Alicja podejmuje bardzo trudną dla siebie decyzję o przeprowadzce do Kołobrzegu. Do miejsca, z którego tak pragnęła uciec i w sumie udawało się to robić przez wiele lat. Teraz nie ma wyjścia i stawia czoło temu, co długo zamiatała pod dywan. 

Światło, które rozjaśnia mrokswiatlo ktore rozjasnia mrok recenzja

Kolejna część pokazuje dalsze losy Alicji mieszkającej już w Kołobrzegu. Kobieta jest w ciąży, została bez pieniędzy i w zasadzie bez pracy, zajmując mieszkanie zapisane kiedyś przez babcię.

Z jednej strony próbuje odnaleźć bardzo potrzebną w jej stanie równowagę. Z drugiej, wróciła do miejsca, z którym wiążą ją trudne, często bolesne wspomnienia.

Oprócz rodziców, w Kołobrzegu mieszka też siostra Agata z dziećmi i mężem Wojtkiem. Sama Alicja odkrywa powoli, że wsparcie rodziny, może nie jest idealne, ale przynosi ulgę. Nie bez trudu odbudowuje relację z siostrą, a my zaglądamy dzięki temu do ich przeszłości.

Co się wydarzyło między siostrami w tej rodzinie? Kim jest mieszkająca w Kołobrzegu podobna do Alicji postać? Jakie tajemnice skrywa rodzina?

Historie z życia wzięte

Prawda jest taka, że takich nieprzepracowanych historii, męczących latami, mamy wszyscy całą masę, dlatego tak dobrze, lekko czyta się tę konkretną opowieść. Czasami to miłość, czasami zdrada, duma, czasami błędy młodości czy uleganie wpływom otoczenia.

Są też sytuacje, które w jakiejś części da się naprawić. Tak dokładnie jest w przypadku historii związanej z rodzicami Alicji.

Finał opowieści „Światło, które rozjaśnia mrok” znajduje finał w wigilię Bożego Narodzenia. Autorka przeprowadza nas przez wydarzenia, które miały miejsce 10 lat temu i oczywiście rzutują na to, co dzieje się z emocjami Alicji dzisiaj.

Pewnie wiele osób odnajdzie tu fragmenty swojego życia, sytuacje potrzebujące kolejnej i kolejnej rozmowy z bliskimi i te zamiecione pod dywan. Ostatecznie historia Alicji daje nadzieję na to, że przy odrobinie dobrej woli i wysiłku, można sobie pewne sprawy poukładać. To lepsze niż wieczne rozdrapywanie ran z przeszłości.  

Jak się dogadać z „początkującym nastolatkiem”?

Jak się dogadać z „początkującym nastolatkiem”?

Jak się dogadać z nastolatkiem? Bez kazań, moralizowania i na każdy temat. Gdy zaczynałam pisać blog i nagrywać podcast Nie tylko dla mam, moja córka miała 6 lat. Dzisiaj kończy 12 i za nami cała masa doświadczeń. To, co przed nami też zapowiada się ciekawie.

Zauważyłam, że od kilku lat modne jest mówienie, że nie warto sięgać po poradniki dla rodziców i wychowawców. To znaczy, najcześciej mówią o tym osoby, które same takie nie-poradniki piszą i wiedzą, że ten ich jest najlepszy. 😉

Żarty żartami, rozumiem niechęć, sama miałam w pewnej chwili przesyt. Zwłaszcza przy czytaniu bardzo dużych ilości książek dla rodziców podczas pracy przy zestawieniu moich ulubionych.

Osobiście czasem bardzo lubię poczytać poradniki, bo dzięki temu odświeżam sobie pewne informacje i poznaję nowe treści. Nie mówię tylko o takich na tematy wychowawcze.

Poradniki dla rodziców i nie tylko

Zdradzę, jak korzystam z poradników dla rodziców, bo czytanie od deski do deski często przerasta możliwości czasowe zabieganego rodzica. Wybieram tylko te części, które mnie na danym etapie interesują. Znam dobrze spis treści i sięgam, gdy jest potrzeba. To nie ma być męka i kucie na pamięć, ale właśnie poręczna podpowiedź.

Dlatego w moim przypadku sprawdzają się poradniki, w których są konkretne tematy (rozdziały), a nie jeden długi wywód na temat życia. I podsumowania oraz przykłady rozmów, dla mnie to jest użyteczna informacja.

Jak czytam poradniki?

Wszystkim zainteresowanym „najlepszym poradnikiem” zawsze podpowiadam cokolwiek opisującego kilka lat na raz. Na przykład rozwój dziecka od 0 do 10 lat. Żeby kupić jedną książkę, a nie w każdym roku osobną. Nie czytać też (mając w domu niemowlaka) wszystkiego od razu, tylko pierwszy rok lub dwa lata. Żeby wiedzieć, na co się nastawić i czego się spodziewać.

Potem „doczytywać” kolejne lata, powiedzmy rok w przód, bo wiadomo, że dzieci różnie się rozwijają. Wtedy mamy ogarnięte naprawdę sporo wiadomości i przede wszystkim możemy się przygotować na to, co nastąpi np. skoki rozwojowe.

Poza „rozwojówką”

Po dziesiątym roku życia relacja dziecko-rodzic zmienia się dość mocno. Tu już nie do końca potrzebna jest zwykła rozwojówka, ale coś więcej na temat komunikacji. Do tego etapu naprawdę warto się przygotować, dlatego podrzucam pomysł na przeczytanie „Jak rozmawiać z nastolatkami?”. Znalazłam tu mnóstwo inspiracji na kolejne artykuły, którymi niebawem Was uraczę. 🙂 To zresztą też nie jest typowa recenzja, bardziej inspiracja treściami z tej książki.

Co ciekawe, podczas konsultacji online często słyszę, że starsze dzieci to już lżej wychowywać, można odpuścić. Otóż uważam, że komunikacji odpuścić nie można na żadnym etapie. I warto wiedzieć, że na przykład wiek 12-14 lat w przypadku chłopców to jeden z najbardziej niebezpiecznych momentów ich życia. Mówimy o śmiertelnym niebezpieczeństwie, bo w tym wieku dzieciom wyłączają się działające do tej pory hamulce. Nie chodzi jedynie o słynny „skok hormonów” u nastolatków, bo temat jest nieco bardziej złożony.

Poza tym, jaki ma sens porównywanie wychowania 2-latka z 12-latkiem? Przecież to kompletnie dwa światy.

Jak zrozumieć tego nastolatka?

Najogólniej mówiąc, chodzi o zmianę naszego myślenia (dorosłych) i traktowania nastolatków jak małe dzieci. A to nikomu nie przychodzi łatwo, choć niektórzy mogą pozować na rodzica-przyjaciela.

Dla mnie poradnik, który jest inspiracją do tego artykułu, jest też znakomitą ściągą z komunikacji. Pomaga zrozumieć, co przeżywa dziecko wchodzące powoli w dorosłość, czyli nastolatek (zwłaszcza ten młodszy). Daje konkretne przykłady i nawet rozpisane rozmowy. Jeśli ktoś zna „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały”, z pewnością odnajdzie się i w tym klimacie. Książka jest napisana w bardzo podobnym stylu, konkretnie i bez przegadanych frazesów.

Jak rozmawiać z moim nastolatkiem?

Oczywiście, jak w każdym poradniku, te przykładowe rozmowy brzmią może trochę sztywno, ale też nie są po to, żeby powtarzać, słowo po słowie. Mają inspirować i dawać pomysły, jak my – dorośli – możemy rozmawiać z nastolatkami. Ja niby sporo wiem, bo przecież to mój zawód, a po przeczytaniu stwierdziłam, że jakoś tak z automatu zdarzało mi się komunikacyjnie nie dawać rady z wymagającym większej uwagi nastoletnim komentarzem.

Wiele tu też wiadomości, które pozwolą rodzicom uspokoić się, zdjąć dużą dawkę stresu związanego z osłabieniem więzi, ogromną zmianą w zachowaniu dziecka. Obawami, że z naszej strony coś poszło nie tak. I ogólnie z tym mitem, że nastolatek to wyłącznie dramaty i kłopoty. Jak się na to spojrzy chłodnym okiem i przypomni sobie, co się czuło w tym wieku, da się ogarnąć sytuację.

Rozmowa z nastolatkiem

Żeby nie opowiadać wyłącznie ogólnikami, powiem, że te przykłady rozmów są oparte na konkretnym schemacie BRIEF.

B – bezkonfliktowy początek.

R – relacja pełna empatii.

I – inny punkt widzenia.

E – echo tego, co usłyszałeś/aś.

F – feedback.

Nie jest to żadne odkrycie Ameryki, a zasada, która sprawdza się też w dorosłym życiu. Autorka nie ukrywa, że warto z dzieckiem przeprowadzić dziesiątki rozmów opartych na tym schemacie nie tylko po to, żeby się dogadać z własnym nastolatkiem. Może nawet bardziej po to, żeby nauczyć przyszłego dorosłego empatycznego sposobu komunikacji.

Opanować rozmawianie z nastolatkiem

Zwłaszcza ten początek rozmowy jest ważny, bo nastolatki wręcz dążą do konfliktu z rodzicami z wielu powodów, o których w książce oczywiście mowa. Potrzebują tego rodzaju sparingu w bezpiecznych warunkach.

Zamiast unikać dla świętego spokoju lub wdawać się w karkołomne awantury, właśnie lepiej nauczyć się wchodzić w rozmowę, która ma jakiś głębszy sens. Jasne, że nie każda musi być rozważaniami z najwyższej półki, ale warto się wysilić i po prostu dać szansę na dyskusję. O której zresztą z góry wiadomo, że raczej nie doprowadzi do wspólnego mianownika, a przynajmniej nie zawsze, bo też nie o to chodzi.

Ćwiczenie w dyskusji jest najważniejsze, a nie to, kto ma rację (bo jak wiadomo, każdy ma własną prawdę). Przy okazji oczywiście można ustalać nowe zasady, negocjować i spróbować dowiedzieć się czegoś i aktualnych sprawach naszego dziecka.

Nowa relacja z nastolatkiem

Wycofanie jest tak bardzo potrzebne naszym dorastającym dzieciom, choć oczywiście dla rodziców bywa bolesne. Boimy się, że ta więź, którą tyle lat budowaliśmy, ona znika raz na zawsze. W pewnym sensie to prawda i teraz mówię z doświadczenia rodzicielskiego.

Nie wrócą te beztroskie lata, kiedy dziecko było otwarte na nasze pomysły, komentarze czy wręcz zachwycone naszym towarzystwem. Nigdy już nie będzie tak, jak dawniej. Teraz jest czas na budowanie nowej relacji, starą można (bardzo zachęcam) opłakać i zachować w rodzicielskich wspomnieniach.

Oczywiście, nie wszystko idzie do lamusa, bo nową relację budujemy na tym, co do tej pory zasialiśmy. Czas nastolatkowy to trochę czas zbiorów tego, co wcześniej zostało zasiane. W każdej rodzinie wygląda to inaczej, ale gwarantuję, że te zbiory nie będą zaskoczeniem. Jeśli nie daliśmy dziecku wystarczającej wiary w siebie, nie zapewniliśmy poczucia bezpieczeństwa, nie ma co oczekiwać, że jako nastolatek obudzi się w nowej roli. Wręcz przeciwnie.

Nowy obraz samodzielności

To samo dotyczy zupełnie nowego obrazu samodzielności, której potrzebuje nastolatek. Chodzi o umiejętności załatwiania różnych spraw np. zakupy, podróżowanie komunikacją publiczną, obowiązki domowe, lekcje i przede wszystkim nowe sytuacje związane często z porażkami. Przed nimi staramy się dzieci uchronić i to oczywiście super. Jednak nastolatki muszą ich trochę przeżyć, żeby wiedzieć, jak się z nimi czują i jak sobie poradzić (samodzielnie) w trudnych sytuacjach.

W tej książce jest całkiem sporo podpowiedzi, jak rozmawiać z dzieckiem właśnie o takich trudnych sytuacjach np. złe oceny, konflikty z przyjaciółmi. Tak, żeby jakimś cudem móc przemycić poradę czy wsparcie, a nie „kazanie”. Bo założenie w nastoletniej głowie jest takie, że to, co mówi rodzic od razu należy wrzucić do kosza. Nie ze złośliwości, to ten etap odrywania się od nas i eksplorowania świata poza tym, co mówią rodzice. Jednak przecież taki 12-latek to wciąż dziecko, które wielu spraw nie widzi, nie zna i nie rozumie.

Trudno być nastolatkiem

Często w tym wieku dzieci mają poczucie, że są gotowe na o wiele więcej, niż tak naprawdę są. Np. samodzielne zostawianie na długi czas w domu. Część przyjmie to z radością, ale za długo to już dramat. Zwłaszcza, że życie nastolatka toczy się głównie w jego głowie, dlatego może nam się wydawać, że dziecko jest tak bardzo wycofane.

Młodsze dzieci widać i słychać, gdy się bawią. To jest emocja na wierzchu, to jest doświadczanie i nie mamy wątpliwości, że dziecko przeżywa przez duże P. Nastolatek już się tak nie bawi, co nie znaczy, że jego życie jest mniej intensywne. Po prostu wszystko dzieje się w środku (choć oczywiście od czasu do czasu wybucha). W jakim stopniu nas do tego środka dopuści? No właśnie, tu już trzeba wiedzieć, jak rozmawiać i jak dalece pozwalać na ten nowy rodzaj samodzielności.

Nie jest tajemnicą, że żadne radykalne akcje nie sprawdzą się przy ustalaniu nowych zasad ani ogólnie przy rozmowach. Choć paradoksalnie, opinie nastolatków o świecie są jak najbardziej radykalne i niezmiernie trudno nakłonić je do wypośrodkowania zdania na dany temat. To oczywiście z czasem i doświadczeniem powinno się zmienić. Wytykanie tej radykalnej postawy, nie jest najlepszym sposobem dotarcia do dziecka. Tu właśnie sprawdzi się komunikacja BRIEF, choć wymaga ona poćwiczenia zarówno od dziecka, jak i rodzica.

9 sposobów na dogadanie się z nastolatkiem

W tej książce podano 9 sposobów na lepsze rozmowy z młodszym nastolatkiem (do 15 roku życia). Bardzo mi się podają, zwłaszcza pierwsza propozycja związana z odpuszczeniem przez rodziców.

Jednym z nich jest wyzwanie polegające na zostaniu się zastępcą kierownika. Oznacza to tyle, że wycofujemy się z zarządzania, pokazywania palcem, podpowiadania. Dziecko samo decyduje (oczywiście znając rodzinne zasady) o tym, co kiedy i jak chce robić. Słynne sprzątanie pokoju można właśnie w ten sposób ogarnąć. Wraz z decyzjami idzie w parze odpowiedzialność, co oznacza, że jak nie wywiąże się z umowy, czy nie zrobi lekcji, bo źle zaplanowało czas, ponosi konsekwencje.

Zróbcie sobie mały test i policzcie, ile razy w ciągu dnia wciąż jeszcze „wskazujecie palcem”, co dziecko ma robić. Podnieś plecak. Wynieś talerz. Odrób lekcje. Nie koleguj się z Michałem. Powinieneś zobaczyć ten film. Itp. Tu zaczynają się schody, bo nie chodzi o to, żeby kompletnie przestać rozmawiać, ale żeby przestać w kółko prosić, napominać czy wręcz polecać. Przekazać odpowiedzialność nastolatkowi, po uprzednim przygotowaniu do tego.

Znikająca odpowiedzialność

Problem polega też na tym, że młodsze nastolatki kompletnie, ale to kompletnie tracą wrażliwość, poczucie odpowiedzialności i ogarnięcia, którymi być może do tej pory się wykazywały. No to ten wiek, kiedy niby dziecko już duże, a zachowuje się czasem tak, że oczy wychodzą nam na wierzch.

Bardzo podoba mi się porównanie rodzica do brzegu basenu, w którym pływa młodszy nastolatek. Nie płyniemy z nim, nie pomagamy, już nie uczymy, to już za nami. Teraz dziecko samo płynie, ale my je wciąż widzimy i to z każdej strony. Jeśli zechce, może w każdej chwili do nas podpłynąć, żeby odpocząć, po wsparcie, złapać oddech. Ale to wszystko.

Nie naszą rolą jest wrzucanie na głęboką wodę, teraz wspieramy niestrudzenie i (jako ten mur dookoła basenu) staramy się trzymać naszą wodę w kupię, żeby to się wszystkie gdzieś nie rozlało na boki. Trudne to zadanie, bo chodzi o wycofanie, a już na pewno niewtrącanie się za każdym razem. Mega wyczerpująca lekcja do odrobienia dla zaangażowanych rodziców.

Wyrzuty sumienia rodziców

Dość ważnym tematem związanym z dorastającymi dziećmi jest samopoczucie rodziców, którzy po pierwszym szoku, że dziecko się wycofuje, mogą mieć wyrzuty sumienia.

Zdarzyło się Wam mieć poczucie winy związane z radością, że mamy „wolne od dziecka”? Ono zamknięte w pokoju albo u znajomych, a my po prostu mamy wolne. Pierwszy szok, radość, a potem niepokój, że przecież ta więź, gdzie ona się podziała? A może robimy coś nie tak, że dziecko ciągle chce być w swoim świecie? Za mało się staramy?

To jest temat bardzo rzadko poruszany na społecznym forum. O wiele częściej słyszę lub czytam smutki związane z tym, że: „Och przecież dzieciństwo jest takie krótkie, celebrujmy każdą chwilę”. Sama myślałam, że coś ze mną nie tak, bo od zawsze w duchu cieszyłam się widząc, że moje dziecko jest coraz bardziej niezależne ode mnie. Niby cieszymy się, że takie samodzielne, bo samo je, ubiera się, ale też trochę żal, bo tak fajnie pomagać małemu człowiekowi. Znam wiele osób zawstydzonych tą radością, ze mną na czele.

Ciesz się niezależnością

Podobnie jest z rodzicami nastolatków. Niektórzy wstydzą się, że odliczają miesiące do momentu, gdy dzieci pójdą do znajomych. Albo  zamkną się w pokoju ze słuchawkami na uszach. Inni na siłę szukają kontaktu z nastolatkiem, którego jedynym obecnie marzeniem jest właśnie pozbycie się rodziców. W książce znajdziecie wiele mądrych informacji na temat tej nowej relacji, szoku i radości.

To oddalenie nie jest powodem do wyrzutów sumienia, wręcz przeciwnie. Jeśli do tej pory wykonywaliśmy naszą robotę dobrze, dziecko czuje się na tyle bezpiecznie, że powoli rusza w świat. Z całym tym zapleczem, fundamentami i świadomością, że zastępca kierownika jest na posterunku. Co nie oznacza, że zastępca kierownika nie ma prawa się cieszyć z wolności.

Tęsknię za moim nastolatkiem

Ten wstyd wiąże się też z poczuciem odrzucenia i świetnie to rozumiem. Zerknijcie kiedyś na grupę młodszych nastolatków np. wracających z wycieczki, gdy rodzice odbierają pociechy. Jedni będą się do rodziców przytulać, inni za nic nie dadzą się nawet pogłaskać po głowie. Jeśli nasze dziecko jest tym uciekającym, bywa, że robi nam się głupio, że to takie dzikie, zdystansowane. Widząc tych przytulających się mamy jeszcze większe poczucie odrzucenia. W dodatku my naprawdę stęskniliśmy się za dzieckiem, bo przecież było na wycieczcie.

W tym momencie można zboczyć w kierunku wzbudzania wyrzutów sumienia, kpinę, niby żarty, czy zmuszanie do przytulania na pokaz. A tu po prostu chodzi o pokazanie niezależności, oczywiście rozumianej przez nastolatka. Nie ma co brać tego do siebie.

Jak się dogadać z nastolatkiem?

W tym poradniku aż roi się od takich przykładów, które jak już wspomniałam, dają odetchnąć, że z nami (i między nami) wszystko w porządku. Nastolatek pokaże, że się stęsknił, kiedy będzie gotowy i na swój sposób. Wystarczy być i spokojnie czekać, aż dopłynie do brzegu, by złapać oddech.

Do mnie te treści bardzo przemawiają, uspokoiły mnie nieco i uzmysłowiły, że przed nami początek całkiem ciekawej drogi.

Autorka Michelle Ickard (Tu strona autorki, warto zerknąć – KLIK!)
Wydawnictwo Samo Sedno
Jak się dogadać z nastolatkiem recenzja

 

blog aktywne czytanie ksiązki dla dzieci blog

Kliknij w zdjęcie, przejdziesz do bloga AktywneCzytanie.pl

Po co uczyć dziecko dzielić się radością?

Po co uczyć dziecko dzielić się radością?

Po co uczyć dziecko dzielić się radością? Dzielenie się radością może przynieść zaskakujące efekty wychowawcze. Sama radość to przecież także wdzięczność, zachwyt, ale też zwykły odpoczynek, z poczuciem, że jest nam dobrze, bo jesteśmy rodziną. Lubimy się radować, ale – paradoksalnie – często radości nie doceniamy.

Wydawać by się mogło, że radość jest emocją, nad którą nie trzeba się szczególnie pochylać. Każdy potrafi się cieszyć, chcemy, żeby nasze dzieci były radosne. I w większości przypadków, nikt nie mówi maluchom, że trzeba zapanować nad tą emocją. Warto jednak przyjrzeć się z bliska tej emocji… potrafi zaskoczyć.

Dlaczego tak ważna jest radość?

Najwięcej radości dają inni ludzie. Oczywiście pozytywni ludzie wokół nas. Dlatego ważne jest nauczenie się omijania tych gorszych kontaktów, unikanie toksycznych relacji rodzinnych i nie tylko rodzinnych. Zamiast na siłę próbować się wpasować, lepiej czasem zrezygnować z jakiejś znajomości. Więcej na temat trudnych relacji rodzinnych pisałam w artykule pt. Jak przetrwać trudne spotkanie rodzinne? 8 prostych zasad >>

To tak coachingowo brzmi, ale powiem szczerze – najlepsze momenty w moim życiu zaczęły się wtedy, gdy nauczyłam się odcinać od ludzi, którzy tylko pozornie chcieli mojego szczęścia. Tak naprawdę chcieli żebym myślała jak oni i żyła jak oni uważają za słuszne. A prawda jest taka, że jeśli ktoś ma z tobą problem, to jest jego problem, nie Twój. Odetnij się od tego zamiast próbować sprostać oczekiwaniom.

Oczekiwania rodziców

W przypadku dzieci jest to trudne, jeśli rodzice mają za duże oczekiwania. Jest taka książka „Hamak ze stanika, napisana praktycznie w całości przez dzieci odpowiadające na najróżniejsze pytania. Między innymi o to, co daje im radość. Jeśli dziecko dopowiada, że radość daje mu wygrywanie zawodów w tenisa, bo rodzice wtedy się cieszą… to coś jest nie tak z tą radością. To nie jest wspierający rodzic. 

Oczywiście, dla każdego radość może oznaczać coś innego, ale dla zainteresowanych zostawiam ściągę o tym: Jak być wspierającym rodzicem >> 

Co daje radość? 

  • Radość daje też pokonywanie siebie. Znowu trochę książkowo brzmi, ale dobrym sposobem na docenianie siebie, swoich wysiłków i nauczenie się wytrwałości jest ściganie się ze sobą. W tym celu warto zatrzymywać np. stare zeszyty do nauki pisania. Pokazujesz dziecku jakie robi postępy i już jest (namacalny – co ważne w przypadku maluchów) powód do radości. 
  • Dobrze też dzielić wyzwania na mniejsze części, wtedy dziecko widzi, że pokonuje kolejne stopnie. Jak z wchodzeniem po schodach. Jeśli widzisz, że masz stanąć na szczycie to już się czujesz zmęczony. Jeśli wiesz, że za pół godziny będzie przystanek i piknik, to od razu chce się wchodzić. Małymi krokami. 
  • Radość daje też sprawianie przyjemności drugiemu człowiekowi. Nie bez powodu niektórzy wolą dawać prezenty niż je dostawać. Jak dostajesz, czasem czujesz się skrępowana (dzieci tego nie mają), bo twoja radość już jest „wciśnięta w konwenanse’. Warto nauczyć tego dzieci – dawać dobro i dzielić się nim. To naprawdę procentuje, nie jest to tylko slogan. 
  • Ludzie starsi, seniorzy pomagający innym żyją dłużej i mają się lepiej, bo czują radość z bycia potrzebnymi, sami niosą ją potrzebującym. Tak jak nie chcemy rozsiewać gniewu, choć łatwo to zrobić, tak dzielenie się radością trudniej zrobić, ale warto. 
  • Radość mobilizuje (do poznawania świata). Jeśli coś Ci się uda osiągnąć (sukces) chcesz spróbować czegoś innego. Jeśli uda ci się przeczytać wyraz z trzech liter, jest duża szansa, że będziesz chciał przeczytać dłuższy. A potem zdanie. Dlatego efekt czerwonego długopisu jest o wiele mniej skuteczny niż efekt zielonego. 

Podcast. Radość w „Przewodniku po emocjach”

O tym wszystkim i wielu jeszcze innych radosnych momentach w życiu dziecka i rodzica, rozmawiamy z Piotrem Zagórowskim, autorem bloga i podkastu Tato na Wyspach Magis. Razem przygotowujemy cykl pt. Przewodnik po emocjach. Tym razem właśnie radość jest tematem wiodącym. Kliknij w zdjęcie żeby posłuchać tego odcinka o radości. 

Książki dla dzieci o radości

Radość

Ksiązki dla dzieci radość recenzja aktywne czytanie zielona sowa

Kliknij zdjęcie i przejdź do recenzji.

Moc uczuć. Radość

Moc uczuć Ksiązki dla dzieci radość recenzja aktywne czytanie

Kliknij zdjęcie i przejdź do recenzji.

nowy Instagram Anna Jankowska ksiązki kobieta

Kliknij zdjęcie i obserwuj!

Zabawy logopedyczne dla dzieci 2-6 lat i gra do wydrukowania

Zabawy logopedyczne dla dzieci 2-6 lat i gra do wydrukowania

Dziecko nie mówi. Mówi niewyraźnie. Są jakieś problemy logopedyczne. To się zdarza i to bardzo często. Dlatego tak wiele miejsca poświęcam na blogu Tylko dla Mam pomysłom na zabawy logopedyczne. Aktywne czytanie też jest takim pomysłem.

Był taki czas, kiedy chodziłam z Karoliną do logopedy. Tuż przed szóstymi urodzinami. Pamiętam te zestawy ćwiczeń i przede wszystkim ciśnienie przy namawianiu do ich wykonywania. Nie mam wątpliwości, że namówienie dziacka do ćwiczeń (nie tylko logopedycznych) jest bardzo trudną częścią rodzicielstwa.
(więcej…)

Proste zabawy logopedyczne

Proste zabawy logopedyczne

Proste zabawy logopedyczne powinny być codziennością każdego dziecka. W sumie od samego początku przygody z mówieniem. Od pierwszego ma, ba, gugu. Dzisiaj proponuję kilka prostych zabaw dla młodszych i starszych dzieci.

To zabawy oddechowe, ćwiczące również koncentrację więc nadają się także dla starszych uczniów. Choćby, jako forma relaksu.  (więcej…)